Wpis z mikrobloga

@Cointreau: właśnie po tym jak ostatnio wydałem przeszło 2 tysiaki, na naprawę drażniącej mniej pierdoły (elektronika jakieś czujniki we Francuskim Gruzie) z którą dało się jeździć i przechodzić przeglądy, zacząłem zwracać uwagę jakimi gruzami jeżdżą ludzie.
Wychodzi na to, że stan pojazdu większość na w dupie i póki koła się kręcą to jeżdżą i nikt sobie głowy nie zawraca drobnostkami takimi jak zapalona kontrolka czy wyciek z silnika ( ͡°
@Poludnik20:
Także ten:
- tak jak ktoś pisał, to może kapać z 1 samochodu na tysiąc, jak to jest publiczne miejsce, to wystarczy że dawno temu ktoś "nakapał"
- mało kto sprawdza czy mu coś cieknie i dopiero na przeglądzie się dowiaduje(do tego czasu może wiele miejsc zakapać), swego czasu tak miałem, od razu to naprawiłem, ale Twoim zdaniem to co? Miałem jeździć po całym mieście i myć miejsca parkingowe gdzie
@Poludnik20: Z mojego auta też kapie, jak jadę do znajomych to parkuje na ulicy. Nie jest to dużo ale po dużej trasię pare kropek wyleci. Przez cały rok dolewam może z 300ml wiec tyle "znaczę" terenu + to co auto spali.
Oczywistego winowajcy nie ma a nie wydam 1000zł albo lepiej by szukać dziury w całym.
W moim samochodzie silnik stuka ale jeździ, naprawa przekroczyła by kupno innego silnika więc się