Wpis z mikrobloga

Nie znoszę rozliczania podróży służbowych. Jest XXI wiek, są komputery, sztuczna inteligencja, loty w kosmos i hulajnogi, a w typowym Januszeksie jak na wsi:
- jakaś śmieszna dzienna dieta (38 zł za dobę), za którą może kupisz kawę w sieciówce i cebularza, jak dobrze pójdzie
- debilne dokumenty do wypełniania, miasto A, miasto B, środek lokomocji, odległość, koszt i najlepiej jeszcze pieczątka, że się było (spotkałem się też w jednej firmie z żądaniem, żeby telefonem komórkowym robić zdjęcia tablic wjazdowych do miasta z zaznaczoną godziną wykonania zdjęcia), jak jedziesz z przesiadkami, to przesrane
- typowe problemy z Anetkami z kadr, ojojoj, a to tylko paragon z taksówki, a nie faktura, nie uznajemy, ojojoj, jakaś firma Uber, no to nie, pisz Pan do nich, żeby poświadczyli kraj swojej rezydencji podatkowej w 62 egzemplarzach, poświadczonych notarialnie i tłumaczonych przez przysięgłego, ew. a co to za faktura z restauracji, gdzie jest napisane "wino", Panie, urząd skarbowy nas zlinczuje, a co ten bilet z metra taki pognieciony, Panie, bilet kolejowy może być fakturą, ale tylko jak kupowany w kasie, bo jak przez neta, to już nie, itd.
- a to wszystko ma jeszcze bonusowy level z bossem, jeśli delegacja była zagraniczna: godzina i miejsce przekroczenia granicy, obliczanie ułamków diety zagranicznej na podstawie rozporządzenia, proporcji i kursu danej waluty na dzień poprzedzający, rozliczenie zaliczki w pln, rozliczenie zaliczki w walucie obcej, przeliczanie jednego na drugie po różnych kursach i wiecznie niespodzianki typu: panie, dali Panu fakturę bez nipu, zrobili błąd w naszym adresie, jak to u Arabów nie ma NIPu, itd.

To mi przypomina procedury z czasów komuny, jak jakiś Bohdan z kombinatu musiał jechać PKS-em do miasta wojewódzkiego oglądać jakieś śruby czy łańcuchy, wtedy to może miało sens, za te dzisiejsze 4 dychy to by w mlecznym pojadł mielonych jak król, możliwości dostania się w miejsce docelowe miał 4 (autokar, pociąg, autobus, tramwaj), wszystkie przedsiębiorstwa były państwowe, to sobie Halinki z kadr do siebie dzwoniły i ogarniały papiery, na miejscu interesant zdobywał 30 pieczątek i 800 podpisów, po czym umilał sobie 10h drogi powrotnej z przesiadkami, wypełniając tabelki z kosztami i godzinami przyjazdów.

#pracbaza #zalesie
  • 245
@Gorejacy_krzak_agrestu: Różnica między zachodnimi firmami a polskimi (lub polskimi oddziałami zagranicznych) jest taka, ze tam skarbówka się nie #!$%@? jak ktoś w koszta wlicza na podstawie paragonu, a w Polsce #!$%@? faktura to świętość. W restauracji usługa gastronomiczna. Myślisz ze to wymsl anetek? Zdjęcia a tablic wjazdowych miast jak najbardziej ich wymysł, z niczym się takim nie spotkałem.
Ale co ma prawo do tego? Prawo to tylko jakieś ramy, przedsiębiorca może poruszać się szerzej. Mi niektórzy szefowie np. zwracali wydatki z prywatnych środków na podstawie paragonów. Anetki się buntowały, że jak to tak, ale szefowie (ci ludzcy) mówili, żeby to zaksięgować jako premię uznaniową.


@Gorejacy_krzak_agrestu: Dobre, dla ciebie to takie proste. No to masz dwa przykłady:

1) Rozliczenie po twojemu (premia uznaniowa).

Wydałeś 1 000 zł w delegacji (podróż,
@Gorejacy_krzak_agrestu: @Sabr: a nawet nie 1000zł, bo w tym 1000zł jest VAT, a kwotę netto można wliczyć w koszty, tak więc w zależności co dokładnie zostało za ten 1000zł kupione firma płaci pomiędzy około 660zł, a 810zł (przy założeniu 19% dochodowego). I kwota już jest praktycznie 2 razy mniejsza niż przy premii uznaniowej.

przy powiedzmy 500 000zł wydatków rocznie to jest zaoszczędzone pół miliona (0.9mln vs 0,4mln). Wydaje mi się,
@Gorejacy_krzak_agrestu: Zaparz sobie melisy na uspokojenie i czytaj jak to może wyglądać w pierwszym świecie ( ͡ ͜ʖ ͡)

Samolot i hotel ogarniasz sobie w jednym systemie (u nas to Egencia), zupełnie bezkosztowo z perspektywy pracownika. Potem jedziesz w podróż, instalujesz sobie appkę Expensify, którą w wolnej chwili robisz zdjęcia wszystkich paragonów, biletów itd. Expensify w połowie sytuacji ogarnie OCRem za co to paragon (transport, jedzenie
A przepisy są przecież te same dla wszystkich i z założenia powinny być turboproste.

@Gorejacy_krzak_agrestu
Taka ciekawostka. Zadzwoń do dwóch różnych skarbówek w jednym mieście z prośbą o interpretację przepisu.
Z ciekawości to kto ci powiedział że przepisy w tym kraju powinny być założenia turboproste?
Zamiast śmiać się z Anetek pogadaj z nimi kiedyś na temat prawa podatkowego w Polsce.
@cochese: wpadłeś na to, że firma może przerzucić te koszty na Holandię, gdzie prawo może być inne? Jedyne firmy jakie znam, którym wystarczy paragon, albo bilet (czyli bez faktury) to firmy córki firm zachodnich. A na zachodzie jest inne prawo. W takim UK fakturą może być serwetka z baru, wystarczy, że napiszesz, że iksiński sprzedał coś kowalskiemu, u nas wygląda to zgoła inaczej.
@Gorejacy_krzak_agrestu: Anetka (chociaż w sumie lepiej by pasowało Andrzej) here, rozliczam dość często i gęsto delegacje polskie, zagraniczne, kurła międzygwiezdne i gatunkowe wielu ludziom oraz firmom i czytam ten wątek, i czytam i się za głowę łapię, co ty za przeboje miałeś, co się tam #!$%@?. Połowę jak nie 80% tych sytuacji lekkim dydkiem można rozliczyć bez wymagania wuj wie czego od pracownika. Ale niestety wiele Anetek, które powinny okupować geriatrię,
i taki szef stracił na tym, bo nie mógł tego wrzucić w koszty, więc tak, to wina tylko i wyłączenie prawa


@PanHagrid: nie dość, że nie mógł wrzucić w koszty to jeszcze zapłacił podatek i składki ubezpieczenia.
Znam takich, którzy żeby odzyskać hajs z delegacji, po prostu fałszują dokumenty, np. sami robią faktury na bazie paragonu, dopisują brakujące informacje jak np. NIP swojej firmy, itd. To chyba nie tak powinno wyglądać.


@Gorejacy_krzak_agrestu: to tak zwani mitomani. do wylapania w sekundzie, w drugiej sekundzie kontrola, czemu sie nagle pojawila nieistniejaca faktura, w trzeciej odsiadka dla autora tego 'dokumentu' ¯\_(ツ)_/¯
@Gorejacy_krzak_agrestu: Kolego, w wielu firmach masz imienną kartę kredytową firmową. Na żadną delegację (krajową, zagraniczną) nie musisz wykładać swojej kasy. Jedynie warto zadbać o limit na karcie, aby nie był zbyt niski, co by nie musieć własną kasą płacić.
Więc otwieranie kredytu ze swoich środków zwykle w takich przypadkach nie istnieje. Po to są banki i firmowe karty kredytowe, aby pracownicy, którzy potrzebują zapłacić za przejazdy, hotele, wyżywienie, nie musieli płacić
@jamnig: o to to właśnie, sporo w delegacjach jeździłem, zwłaszcza po Niemczech, za czasu starego szefa po prostu płacili mi od momentu pojawienia się na firmie w pl, ale jak wprowadzili nowego managera to się zaczęło rozliczanie co do minuty. I tak jak zaczynaliśmy pracę na firmie w poniedziałek od 7 a na miejsce w Niemczech mieliśmy 500km dojazdu to oczywiście liczyli 1/2 delegacji bo przecież na miejscu byliśmy dopiero po
@Gorejacy_krzak_agrestu: zarzuć Januszowi dla żartu, że jak już i tak jedziesz i spalasz paliwo, to zabierzesz żonę i dziecko na wycieczkę po pracy ( ͡° ͜ʖ ͡°) Znajomy tak zrobił i miał wideorozmowy na każdym przystanku. Janusz kończył rozmowę dopiero kiedy kumpel wjeżdżał na trasę, bo chciał upewnić się, czy nie ma z nim rodziny.