Wpis z mikrobloga

Historia z Życia.

Jak miałem jakieś 16 lat zdarzało się wychodzić/uciekać z domu na jakieś imprezy. Ruszyliśmy z chłopakami na imprezę w sobotę wieczorem. Jak to na imprezie troszkę wypiliśmy. Tatko oczywiście przy niedzieli lubił zaskoczyć bojowym zadaniem. Także wróciłem o 4 nad ranem a o 6 pół przytomny lądowałem się na przyczepę ciągnika. Oczywiście tatko sobie zorganizował jakieś piwko do wypicia także go nie suszyła. Za to ja przeżywałem najgorsze trzeźwienie w moim życiu. Przecież nie powiedziałem w prost ze muszę się czegoś napić bo bym się zdradził ze w nocy ostro było pite. Także ciągnąłem gałęzie po lesie które były odcinane na ognisko a grubsze lądowałem na przyczepę, byłem tak zdesperowany ze jak miałem chwile to piłem krople wody skapujące z liści drzewa. Ogólnie najgorszy dzień w życiu jeśli chodzi o stan fizyczny od tamtego momentu zawsze upewniam się ze jest zabrana woda
  • 25
No wiesz trzeba było się ruszyć bo drewna nie było na opał a mróz złapał aby dało rady po polach przejechać


@TullamoreD: Był mróz i rosa w tym samym czasie, a do tego w niedzielę o 6 rano kradliście (?) drewno z lasu. Brzmi legitnie lol
@Canova: @Paczek_w_masle: @Ojciec_Pijo: jak @Paczek_w_masle mówi. Las prywatny i dosyć młody z pozwoleniami na przycinkę.

@Halbr: Czasem zdarzało mi się nie pić, regularnego picia wody nauczyłem się w Internacie.

@HaSSaN: @entropy_: ale wiecie ze przy słonecznej pogodzie może dochodzić do roztopów mimo ze mróz dalej może utrzymywać się przy ziemi

Ja nie wiem gdzie wy ludzie mieszkacie, owszem zwykle na wsi w niedziele się dużo nie