Wpis z mikrobloga

Tak jak wspominałem ostatnio w tym poście, dostałem od moich ziomeczków na urodziny zaproszenie na warsztaty.

To będzie krótka relacja tego, co robiłem na tej sesji, bynajmniej nie promocja tej perfumerii. ( ͡~ ͜ʖ ͡°)

Ja akurat byłem w Klifie w Gdyni, ale mają placówki też w Warszawie, Poznaniu czy Krakowie.

Z panem, który mnie po wszystkim oprowadzał, działaliśmy mniej więcej od 18:10 do 21:15 - trochę czasu nam zeszło... Byłem umówiony na 18, sam jak gapa przyszedłem o 18:05, a gość w tym czasie i tak obsługiwał jakąś panią, która mieszała swoje perfumy, więc polecił mi po prostu rozejrzeć się wokół.

Jak już faktycznie zajął się mną, to zadał kilka pytań, m.in. czy rozumiem, czym jest piramida, co wiem o perfumach itd.
Nie powiedziałem mu oczywiście, że jestem wykopkiem, ale wspominałem, że od jakiegoś czasu mam takiego fioła, opowiedziałem o swojej kolekcji. Uznaliśmy, że takim totalnym żółtodziobem nie jestem, więc możemy zabrać się za praktykę.

Przede mną było dużo pracy - miałem do przewąchania 150, co najmniej 200 (#pdk) zapachów w formie olejków już rozrobionych z alkoholem.

Zadałem panu oczywiście dwa kluczowe pytania:
1. Czy łeb pana przypadkiem nie napi3rdala od całego dnia wąchania tego wszystkiego?
2. Jak ja niby mam jeszcze cokolwiek rozumieć po przewąchaniu 10-15 rzeczy?

Na pierwsze pytanie odpowiedział: "Nie wiem, chyba nie, po prostu się przyzwyczaiłem do tego". Na drugie zaś miałem odpowiedzieć sobie niebawem.

Zaczęliśmy od lekkich nut, cytrusów i lekkich owoców - była m.in. cytryna, limonka, grejpfrut, yuzu, ale też kafir czy liście porzeczki czy pomidora. Wtedy mniej więcej zacząłem zauważać, że wystarczy delikatnie nabrać powietrza nosem z odpowiedniej odległości, żeby poczuć wystarczającą woń. Przez pierwsze 15 minut było ciężko, potem coś chyba we mnie klinęło i zacząłem znowu rozumieć co wącham - także da się. ( ͡~ ͜ʖ ͡°)

Przeszliśmy do kwiatów - tam miałem okazję spróbować m.in. tuberozy, fiołka, geranium, ylang ylang, nieśmiertelnika, oczywiście pojawiło się kilka rodzajów róży. Najpiękniejsza z nich moim zdaniem, róża damasceńska, podobno jest też jednym z najdroższych olejków jakie posiadają.

W ramach przerwy mogłem spróbować kilku kompozycji już gotowych. Moją ulubioną była Take me to church, którą mógłbym opisać jednoznacznie: kadzidła i mokry bruk. Coś pięknego, komuś naprawdę to świetnie wyszło, wyjątkowo realistyczne przedstawienie kościoła.

Zahaczyliśmy jeszcze o przyprawy: m.in. kumin, bazylia, kumaryna, tymianek czy cynamon. Nic dla mnie niezwykłego, w końcu mam okazję czuć to samo u siebie w kuchni. ( ͡~ ͜ʖ ͡°)

Kolejną grupą były bazy większości zapachów, czyli drzewa i żywice. Miałem okazję powąchać 3 rodzaje oudów, drzewo agarowe, sandałowe, gwajakowe, tekowe, heban, palisander, kilka drzew iglastych - było tego mnóstwo.

Jeszcze tylko obowiązkowe, odzwierzęce nuty takie jak: cywet, piżmo, skóra i zamsz, a wtedy mogliśmy zabrać się za dziwactwa.

...a tych była mnogość. Sól morska, wodorosty, bryza, cola, ziemia po deszczu, węgiel drzewny, benzoina i więcej. Spróbowałem też ambroxanu, super E ISO, C8, C9 i innych syntetyków.

W czasie całej tej "podróży" odkładałem sobie na boku rzeczy, które mogły być wstępnie zgodne z moją koncepcją.
Ta była prosta: chciałem zrobić coś na zimę, niekoniecznie jednoznacznie męskiego, byleby nie był to kolejny ulep z cynamonem i wanilią.

Tak patrzę sobie na te odłożone butelki, liczę, liczę i dochodzę do wniosku, że mamy problem, bo było tego ponad 30. Wykluczyłem z bólem serca pewne nuty - zostało 16, jest lepiej. Wykluczyłem jeszcze na końcu tymianek i białą szałwię, które niestety nie pasowały mi w ogóle do tego wszystkiego i zabraliśmy się za "rzeźbienie". Najpierw dodałem nuty, których byłem absolutnie pewien, czyli drzewne i te core'owe, takie jak zamsz i single malt. W ten sposób doszliśmy do 12 składników, każdego daliśmy po 1ml. Stwierdziliśmy, że warto to doprawić gorzką pomarańczą i węglem drzewnym. Doszliśmy do finałowej czternastki, w której to dodawaliśmy jeszcze po jednym czy dwóch mililitrze składników.


I tak oto stworzyłem kompozycję, którą dumnie nazwałem Serenity. ( ͡ ͜ʖ ͡)
Na odchodne dostałem 30ml moich perfum wraz z ładną etykietą i pudełeczkiem.

To chyba tyle. W komentarzach więcej zdjęć.

#perfumy #chwalesie
Pobierz theicecold - Tak jak wspominałem ostatnio w tym poście, dostałem od moich ziomeczków ...
źródło: comment_1664997219Wgq1eFXiLFYcwEMW3cDW7c.jpg
  • 50
@wutermelon: no, jako że ja nie płaciłem, tylko moi kumple i kumpele, to zajebiśie, wiadomo xD ale sam sobie bym czegoś takiego nie kupił.

Bawiłem się przednio, chociaż miałem wrażenie, że cały ten proces był nieco prowizoryczny, chaotyczny.
@wutermelon: @uwielbiamnalesniki: @wutermelon: wyszedł prze-za-je-bis-ty, właśnie mam go na ręce, psiknąłem sobie do pisania tej recenzji. Jest unisexem przechylonym w męską stronę. Przyprawowo-orientalno-drzewne. Na myśl przychodzą mi D&G The One EDP, Karl Lagerfeld Bois d'Ambre, w drydownie dość mocno przypomina Bentleya For Men Intense. Mimo wszystko wydaje się głębszy, odrobinę "barwniejszy" niż wymienione wyżej.

@RumClapton intuicja.

Możesz wziąć już istniejącą kompozycję i ją modyfikować, przechylając pewne ilości czy dodając
@theicecold: Widzę, że jesteś dumny ze swojego projektu. Ale może wyjaśnisz z czego? Z tego, że zmieszałeś kilka olejków z alkoholem? Przerost formy nad treścią. Ale przed kolegami będziesz szpanował jakie to ty (specjalnie z małej litery) masz perfumy. Może byś lepiej wykorzystał olejki?


@SlepyBazant: kocham cię za to nawiązanie.