Wpis z mikrobloga

  • 0
@tooph: Dzięki. W smaku jest ok, chociaż wolałbym niegazowane. A da się to jakoś zatrzymać? Czy samo przestanie gazować? Jak zostawiam na jakiś czas zakręconą butelkę, znowu nabija się gazem.

I ciężko to nazwać zabutelkowaniem :D Na Węgrzech wchodzi się do prywatnych winnic i przy kupnie na miejscu nalewają z dużych zbiorników kranikiem do plastikowych butelek 1-5 litrów.
@qwertee: Jeśli to nie jest produkcja przemysłowa, to nie ma się co dziwić. W domowych warunkach może dochodzić do takich sytuacji. Producenci dodają pirosiarczynu potasu żeby zatrzymać fermentację, ale dla mnie to niepotrzebna "chemia". Jeśli bardzo zależy Ci na zabiciu drożdży to wstaw butlę z winem do garnka z wodą i podgrzej do ok. 60-70 stopni. Taka "pasteryzacja" powinna pomóc.
Producenci dodają pirosiarczynu potasu żeby zatrzymać fermentację, ale dla mnie to niepotrzebna "chemia"


@tooph: To mało wiesz o pirosiarczynie ;) Nie służy do zatrzymywania fermentacji, jego zastosowanie w tej kwestii daje dość mizerne rezultaty (choć wiele zależy od konkretnego przypadku). Ogólnie jego działanie jest bardzo szerokie i warto go stosować ale wiedząc co i po co się robi.

Pasteryzacja to najgorsza metoda. Niszczy strukturę wina, wpływa negatywnie na cechy sensoryczne. To
@qwertee może być też zabutelkowane w niższej temperaturze, potem w samochodzi się podgrzało, rozszerzalność cieczy skompresowała wolne powietrze w butelece i stąd syk.