Wpis z mikrobloga

Wiecznie słyszę, że Warszawa nie ma na to czy na tamto kasy. Nie budujemy obiecywanych mieszkań komunalnych, nie ma obiecanych inwestycji w społeczne OZE, nie tworzy się zielonych terenów tam, gdzie ich potrzeba, np. na osiedlach mieszkaniowych. Panuje bezwładność w wykupie i ochronie najcenniejszego przyrodniczo terenu Warszawy, czyli Zakola Wawerskiego. Ale za to na poprawienie czegoś, czego poprawiać nie trzeba, znalazło się 10 mln. Mam wrażenie, że chodzi tylko o to, by zbić polityczny, przedwyborczy kapitał na modnej i powierzchownej dbałości o przyrodę.

Na razie wygląda na to, że jedną z metod zbijania politycznego kapitału przedwyborczego staje się obietnica stworzenia czegoś, co już istnieje. Wystarczy opakować to tak, by wyglądało na nowe. Opakowanie będzie kosztować podatników kilkanaście milionów złotych, a przyrodę być może zubożenie ekosystemu.


Dzika przyroda na stalowowolskich mokradłach, Dzikiej Fosie czy Golędzinowie rozgościła się na dobre kilkanaście lat temu i świetnie sobie radzi. Bez żadnych dekretów i przecinania wstęgi. Bez przetargów, koparek i pozwoleń na budowę. I jak pisała Justyna Drath: „nie będzie rosła lepiej, bo jakiś polityk nazwie ją parkiem”. Wręcz przeciwnie. Jest duża szansa, że przycięta od linijki promenady, oświetlona, na wiecznym widoku i ekspozycji będzie radzić sobie znacznie gorzej.

https://wykop.pl/link/7149469/betonoza-jest-juz-niemodna-czas-na-patorewitalizacje-przyrody
#polityka #warszawa #przyroda #zwierzaczki