Wpis z mikrobloga

#mlm #frajerzyzmlm

Muszę się przyznać, że od kilku lat #mlm był dla mnie takim guilty pleasure dlatego obecne ożywienie na tagu jest niczym prezent na gwiazdkę czy innego mikołaja. Skłoniło mnie to by podzielić się moimi własnymi przeżyciami z geniuszami marketingu sieciowego.

Zacznijmy może od tego, że od lat nastoletnich jestem do całego tego złodziejstwa nastawiony negatywnie. Za młodziaka jakiś lisek chytrusek omamił moich rodziców herbalife'm. O ile ojciec w miare szybko przejrzał na oczy to niestety mamie zajęło to więcej czasu. Gośc dobrze trafił bo moja mama jest lekarzem i całkiem nieźle zarabiała. Tak jej sprał mózg, że wyciągnął od niej grube tysiące zanim się opamiętała (powiedzmy że to były lata early - 2000). Od tego czasu jestem absolutnym hejterem wszelkiego tego typu przedsięwzięć.

No i teraz moje przeżycia:

Otóż za studenciaka co roku w wakacje jeździłem do Francuzów dorabiać sobie na winobraniach. Traktowali nas jak niewolników ale płacili w ojro co dla studenciaka było atrakcyjnym zarobkiem. Wyjazdy te z Polski organizowała pewna babka. Taka typowa businesswoman, która robiła sobie różne przekręty żeby wydoić wiecej kasy od zdesperowanych ludzi, którym zależało by pojechać do Francji i sobie dorobić. (przekręty typu - jak mi zapłacisz więcej kasy to wyrzucę kogoś z listy i wpiszę Ciebie). No i dobra, po skończonych studiach i ogarnięciu się życiowo założyłem działalność i całkiem nieźle radzę sobie w życiu.

Jakież było moje zdziwienie gdy jakiś czas po założeniu działalności ów kobieta odezwała się do mnie. "Cześć, umów się ze mną" Mniej więcej tak to brzmiało na messengerze. Założyłem, że jest zainteresowana moją działanością więc podjechałem do niej, przy okazji w któryś dzień. No i co? Gunwo! Baba wyciąga książeczkę z ulotkami i się mnie pyta "Czy słyszałeś o MLM" "Z tego co wiem nauczają już tego na studiach".
Kilka myśli przeleciało mi przez głowę. Pierwsza rzecz, uważałem ją za babkę ogarniętą a nie za totalnego debila. Druga rzecz - nie dowierzałem że ona rzeczywiście chce mnie wciągnąć w ten syf. Firma to był LR i oczywiście "cudowne odkwaszanie organizmu" "już wiele osób jeździ autami z LR - popatrz na ulicach to działa". Okazało się, że jak ogarnęła, że założyłem działalność i mam codziennie kontakt z wieloma klientami to myślała, że się podepnie pode mnie to będzie miała dochód pasywny, że poleci w kosmos :D
Wyprowadziłem ją z błędu i powiedziałem, że nie jestem zainteresowany (bądź co bądź starałem się być miły, a nie powinienem) na to poszła formułka "poczytaj w źródłach NAUKOWYCH ale nie takich negatywnych, tylko o otwartym spojrzeniu na świat". Taaa, czyli z MLMowych gazetek. Jako ostatnia deska ratunku poszło pytanie "Spróbuj, nie masz nic do stracenia" - I tu jest k*wa problem. Bo mam dużo do stracenia. Zacznijmy od renomy wśród znajomych i klientów. Wciskając im cokolwiek od MLMu u części ludzi na dzień dobry będę zdyskredytowany, razem z moja działalnością. I to jest też dośc valid point dla wszelkich waszych znajomych babrających się w piramidkach lub zastanawiających się czy warto w to wejść. Ja osobiście patrzę na ludzi z MLMów jak na podludzi. Niestety, bo znaczy że są totalnymi półmózgami, że wierzą w takie brednie, gdy nie ma to, żadnego poparcia ekonomicznego. Chyba, że są wysoko w drabince i wykorzystują innych ludzi, ale wtedy to rozpatruję w kategorii zera moralnego.

Wnioski z tej historii:
1 - nawet ludzie wydawałoby się ogarnięci biznesowo wpadają w sidła MLMów, czy to ze względu na zostanie omamionym , lub wypatrzenie szansy na wydojenie kasy z innych tanim kosztem. Tutaj okazuje się, że kobieta była akurat debilką bo przy tej swojej prezentacji opowiadała mi, że LR to INNY MLM bo ona już wcześniej w jakimś była i tam ktoś podebral jej wszystkich followersów a w LR tak Ci nie zrobią bo są tak wspaniali. Czytaj. już raz przepuściła kase i teraz zrobi to drugi raz :D
2 - oczywiście gadała o wspaniałym aucie które Ci dadzą. No i co? Tak się składa, że jeden z moich klientów mieszka niedaleko jej domu więc czasami przejeżdząm tamtędy. Fakt, przez rok jeździła jakiś wyleasingowanym autem z logo LR. Potem auto znikło, tak samo jak sweetaśne pierdzące posty z FB o sukcesie, dochodzie pasywnym, doskonaleniu się itd.

... a ja dalej pracuję na tego janusza prywaciarza czyli na siebię... i jest jako tako

PS. Mam jeszcze kilka MLM'owych historii ale nie chcę wydłużać tego postu więc napiszę kiedyś przy okazji albo "po 16" #pdk
Jeżeli szukacie dobrego contentu dla omamionych MLMami to proponuję zainteresować się urządzeniem Healy. Używa jakichś tam ultrafal energetycznych do leczenia autyzmu, raka, bólu brzucha, ucha, sraki itd. Urządzenie kosztuje grube tysiące oferując efekt placebo. Najbardziej niegodziwe w tym wszystkim jest gadanie o leczeniu autyzmu, raka i ciężkich chorób gdzie ludzie są naprawdę zdesperowani. Ale jak już dobrze wiemy MLMy gdzieś mają moralność. Liczy się SUKCES, dochód pasywny i MILIONY na koncie (ale nie Twoim tylko szefa MLM)
  • 7