Wpis z mikrobloga

Mirek skończył studia medyczne, zrobił specjalizacje w neurochirurgii i niedługo ma przejąć majątek od dumnych, kochających rodziców. Jak co tydzień zatrzymał się u nich w willi na Sadybie aby spędzić weekend. Po obiedzie poszedł pobawić się z pieskami Welsh Corgi na trawniku i wrzosach w ogrodzie.

Pani Teodozja, kochająca i lekko nadopiekuńcza matka chciała mu sprzątnąć w pokoju, zaczęła od wytarcia kurzu z biurka oraz stojącego na nim laptopa. I wtedy wydarzyła się rzecz niesłychana. Wygaszacz sie wyłączył a biedna starsza kobieta zobaczyła ekran (a raczej jego zawartość) i złapała się za serce.

Szybko wbiegła do salonu, gdzie w fotelu bujanym pan Edmund (ojciec rodziny i emerytowany ordynator prywatnej kliniki), czytał sobie kwartalnik New Medicine jednocześnie popijając herbatę.

- Edmundzie musisz natychmiast coś zobaczyć - Powiedziała ssiniała na twarzy Teodozja. Oboje rodziców pobiegło do pokoju Mirka.

- Ja go tak nie wychowałem. Dlaczego on ma to na komputerze! - Powiedział Edmund zrozpaczonym głosem. Łzy zaczęły spływać po policzkach a trzykrotny laureat nagrody ordynatora roku ukląkł po raz pierwszy w życiu w bezradnej pozie i zaczął pytać się stwórcy dlaczego go to spotkało.

- Czy mu czegoś brakowało Teodozjo? Czy byliśmy złymi rodzicami? -rozpaczał Edmund.

Teodozja nie mogła już oglądać ekranu i zamknęła laptopa po czym z gestem obrzydzenia wytarła rękę.

- Był za bardzo rozpieszczony Edmundzie. Tylko z dobrobytu ludzie robią takie rzeczy -powiedziała szlochając matka.

- To, że nigdy nie spotykał się z kobietami powinno nas zaalarmować - wyksztusił przez łzy Edmund.

Nastało kilka minut ciszy w czasie której żal rodziców wręcz dzwonił po niemych ścianach pokoju ich syna po czym Edmund otarł łzy, wstał z kolan i powiedział niczym generał po wygranej bitwie w której stracił 99% oddziałów:

- Od dziś nie mamy syna.

5 minut później Mirek został poproszony przez matkę o zabranie swoich rzeczy i opuszczenie domu. Ojciec nie chciał go widzieć i zamknął sie w gabinecie oglądać znaczki, matka na pożegnanie napluła mu pod nogi gdy opuszczał próg domu. Tego właśnie dnia Mirek ostatni raz widział swoich rodziców którzy się go wyrzekli.