Wpis z mikrobloga

Opowiem Wam historię, która spotkała mnie tej nocy na przestrogę, bo może się ona przydarzyć każdemu z Was.

Siedzę sobie o godzinie drugiej w nocy, cisza, spokój. Po prostu pełen relaks, muzyka gra, aż tu nagle przez jedno #!$%@? okno i to w dodatku otwarte tylko uchylnie, wiecie, klamka do góry, wielki ogórek gruntowy szerszeń się #!$%@? do mieszkania XD I zaczyna latać, wydając odgłosy jak silnik spalinowy, ale serio ogromny #!$%@?, kawal bydlaka. Otworzyłem okna, balkon myślę może wyleci w #!$%@? i rozejdziemy się w pokoju. Ale on wolał na ostro i ani myślał się wynosić. Latał jak wściekły po kuchni I w końcu usiadł. Podchodzę, ten znowu jakby #!$%@? dostał. No I myślę w końcu nie koleżko albo ja albo ty. Biorę buta, solidnego buta, nie jakiegoś klapeczka. Wyczaiłem jak latał pod szafkami naściennymi i tam utknął. Kilka strzałów niecelnych, w końcu #!$%@?łem w niego, trafiłem, aż mu #!$%@?ło odwłok I trochę jeszcze własnymi silami (nadal bzyczał i mógł się poruszać) trochę silą odrzutu po uderzeniu tak leciał ze #!$%@? wpadł do czajnika elektrycznego tym otworem co się wodę nalewa XD I myślę sobie o ty #!$%@? #!$%@? chciałeś wojny to masz, było trochę wody w czajniku to pyk go pod prąd i wciskam przycisk. Zero litości dla każdej łachudry, która odważy się naruszyć mir domowy. I to nie jest pasta.

#gownowpis #niewiemjaktootagowac #takbylo #bezpieczenstwo #patologiazmiasta
  • 5
@Deadend: jak trafiłeś na samca to nie musiałeś się tak spinać, one nie żądlą.
Szerszeń raczej nie ma za targów z człowiekiem, no chyba, że mi gniazdo rozwalasz.
Ale stres zrobił pewnie swoje.
@Deadend: w momencie pierwszego twojego ataku szerszeń uwalnia feromony informujące o zagrożeniu. Nie wiem jak daleko się niosą ani jak długo się utrzymują ale jeśli jego koledzy latają w pobliżu to masz #!$%@? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@Deadend: ja dzisiaj od rana mialem pobudkę, jak żona znów zauważyła 4cm latająca przyjaciółkę z rodzaju Vespa crabro, która jednak nie chciała opuścić naszego domu. Ogólnie jestem przeciwnikiem zbijania owadów na zasadzie "widzę robala - sięgam po laczek".

Ale próby pokojowego załatwienia sprawy nie przyniosły rezultatów i wczoraj wieczorem zamiast wylecieć przez okno to okazało się, że sobie przespała cała noc nad lampą.

Dzisiaj rano (kolejna spokojna) próba eksmisji kuchennej okazała