Wpis z mikrobloga

✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Nie wiem już gdzie pytać, więc może spróbuję tutaj: Czy komuś udało się doczekać zajścia w ciążę po IUI? Podobno do 6 razy sztuka, 1 raz już za mną, ale kompletnie już mi się... nie chce. Mam dość tych starań, a porada "wyluzuj" jak widać nie dziala. Kompletnie straciłam nadzieję na zajście w ciążę.

Dwa lata biegania po lekarzach (pcos, Hashimoto) i zero, absolutnie zero efektu. Nikt nie wie o co chodzi, hormony już w normie od kilku miesięcy i dalej nic. Czy komuś się udało, czy raczej kończyło się na in vitro (na jakie mnie ledwo stać a dofinansowanie w moim mieście jest żałosne), też bez powodzenia? W klinice gdzie chodzę chcą spróbować 3-6 razy iui i dopiero potem in vitro, ale nie wiem czy to ma sens - i kosztowo, i pod względem efektów.

Będę wdzięczna za porady np. co pomogło przetrwać ten trudny czas, może jakaś literatura? Jakie badania zrobić dodatkowo?

#dzieci #ciaza #rozowepaski #rodzina #zwiazki



· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: Nighthuntero
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim

  • 17
  • Odpowiedz
@mirko_anonim: proponuje znalezc dobrego endokrynologa ginekologa, ale nie biznesmena nastawionego na kase. Według mnie Twoim przypadku to inseminacja to strata czasu i kasy. W pierwszej jednak kolejnosci zmienic diete na niskoweglowodanową. Zainteresuj sie tez holistycznym podejsciem do zajscia w ciaze.
Medycyna chinska tez moze byc pomocna.
  • Odpowiedz
via mirko.proBOT
  • 0
✨️ Autor wpisu (OP): @Wszystko_albo_nic
Dietę tego typu stosuje już jakiś czas, a przynajmniej staram się jak mogę :( co do lekarza to też dobry pomysł i jako tako udało mi się takiego znaleźć. Jak piszę, od kilku miesięcy hormony (szczególnie tarczycy) w dobrej normie dla "starczek", eh.


· Akcje:
  • Odpowiedz
via mirko.proBOT
  • 2
Anonim (nie OP): Nie rozumiem ludzi, którzy są biedakami (nie stać ich na in vitro), a koniecznie chcą mieć dziecko. Przecież dziecko też kosztuje kupę kasy, a jak okaże się na coś chore to już w ogóle... Przecież głupi aparat na zęby to koszt kilkunastu tysięcy...


· Akcje: Odpowiedz anonimowo
  • Odpowiedz
Nie rozumiem ludzi, którzy są biedakami (nie stać ich na in vitro)


@mirko_anonim: nie chodzi o to czy stac, czy nie, ale o niskie bo 20% prawdopodobienstwo sukcesu. Koniecznosc powtarzania z powodu czestych poronien. To biznes dla wszelakich klinik. Z drugiej strony in vitro rozwala uklad hormonalny kobiety.
  • Odpowiedz
via mirko.proBOT
  • 0
✨️ Autor wpisu (OP): @Wszystko_albo_nic ja czytałam, że wręcz przeciwnie - przy pcos iui ma szanse pomóc. Chętnie zapoznam się też z innymi źródłami, jeśli masz polecić jakieś publikacje lub książki (ja znalazłam tylko te polecające taką metodę).

A co do odpuszczenia... już próbowałam. W sumie to już nawet nie jest mi bardzo smutno na myśl, że nic z tego. Chyba się poddałam, stąd pytanie czy komuś coś pomogło przetrwać ten
  • Odpowiedz
Chętnie zapoznam się też z innymi źródłami, jeśli masz polecić jakieś publikacje lub książki


@mirko_anonim: nasz gin, ktory teraz juz dawno na emeryturze zajmowal sie tematem i nami. Nie polecal obywdu metod z doswiadczenia. Mam podstawy, by wierzyc jemu. Nam sie udalo i Tobie tez tego życzę.
  • Odpowiedz
Ja też nie mogłam zajść w ciążę i zostałam wraz z partnerem przebadana na wskroś i u mnie okazało się, że miałam niedrożne jajowody. Zrobiłam badanie metodą hyfosy i to było to! 2 miesiące później byłam w ciąży :) Też mam niedoczynność tarczycy i Hashimoto.
  • Odpowiedz
@mirko_anonim: U mnie IUI za pierwszym razem choc nastawialismy sie juz na in-vitro. PCOS i od dawna uregulowane Hashimoto. Byl jeszcze problem po stronie partnera, pierwsze wyniki kwalifikowaly nas tylko do in-vitro, po 3 mies clostilbergytu marginalnie sie zalapalismy na IUI (chociaz wg niektorych klink ponizej progu). Z tym, ze u mnie pomimo insulinoodpornosci i PCOS nie bylo problemu z nadwaga.

Skoro masz IUI to pewnie mialas badanie droznosci jajowodow i
  • Odpowiedz
via mirko.proBOT
  • 0
✨️ Autor wpisu (OP): @straszna_quokka @nie_mam_teraz_na_to_czasu
sono hsg wyszło bardzo dobrze, wszystko podobno drożne. Monitoring owulacji na cyklu przed iui, bez stymulacji: była owulacja naturalna (zresztą od czasu do czasu wcześniej robiłam monitoring dla własnej ciekawości i też było ok), podczas cyklu z iui na lekkiej stymulacji 2 ładne pęcherzyki.

Problemem jest zawsze grubość mojej ścianki, mój rekord na stymulacji to zawrotne 7-8mm, ale już nie jeden lekarz powiedział mi, że
  • Odpowiedz
@mirko_anonim Miałam koleżanki, które też miały problem z zajściem, jedna po prostu była tak nakręcona na ciążę, a raczej na to, że nie może od razu zajść, że udało się dopiero po roku kiedy totalnie odpuściła temat. Kolejna była przebadana wzdłuż i wszerz, inseminacje i na koniec invitro i dopiero to pomogło, nie zdiagnozowali u niej nic co było przeszkodą do naturalnego zapłodnienia, u męża też nie. Jeszcze jedna, ale już po
  • Odpowiedz
@mirko_anonim: Ja z tego co pamietam dostawalam Duphaston jakis czas po owulacji pomimo, ze i bez niego mialam dosc wysoki progesteron i endo nie bylo cienkie. Duphaston podobno hamuje skurcze, moze tez o to chodzilo. W cyklu ktorym zaszlam bylam w mega stresie z innej przyczyny.

Generalnie nie ufam wielkim klinikom leczenia bezplodnosci ktore robia in-vitro, moj lekarz pracuje w klinice ktora nie robi nawey IUI. Zabieg mialam w szpitalu w
  • Odpowiedz
@mirko_anonim:prolaktyna w normie ? Mąż niech zacznie zajadać cynk, selen, Wit, E,C, gultation, l-kartynine, l-arganine, kwas foliowy, koenzym Q10, likopen, magnez
Do tego codziennie przegryzać garść orzechów.

Plemniki dostaną strzała takiego że hej. Ważny jest też sen.

Kobieta suplementacja witaminami dla kobiet planujących + l- arganina.
W USA na pierwszy strzał idzie suplementacja i działa u dużej części

Najlepiej kupić osobno wszystko w dużych dawkach. U nas to pomogło.
  • Odpowiedz