Wpis z mikrobloga

I znowu wróciłem od HIMYM. To najbardziej życiowy sitcom ever. Pamiętacie jak Ted siedział sam u MacLarena z biletem na Roboty vs Wrestlers, bo nie miał z kim pójść? Marshall i Lily zajęci dzieckiem, Barney zajęty z Robin załatwianiem wesela. Więc właśnie jestem w tym momencie swojego życia.

Do kwietnia jeszcze nic na to nie wskazywało. Wtedy mój najlepszy przyjaciel zaprosił mnie na piwo i dał mi zaproszenie na swoje wesele. To świetna para, więc od zawsze im kibicowałem i wiele razem przeżyliśmy. Wesele było piękne. Tutaj kontakt oczywiście jest, widujemy się, jego żona mnie bardzo lubi, to dla mnie taki Marshall i Lily - zawsze im trochę zazdrościłem tego gdy zbliżały się święta, bo ja jednak wybierałem zawsze samotność. Kocham ich jako przyjaciół, są dla mnie mega ważni - ale wiadomo, mają teraz swoje życie.

Mam też przyjaciela nr 2. Jeszcze w Czerwcu imprezowaliśmy w Turcji, poznawaliśmy razem laski i paliliśmy cygaro na balkonie o 2 w nocy. Po wakacjach poznał dziewczynę i już jest w związku. Niezliczone ilości spotkań przy flaszce, niezliczone ilości wypadów na kluby, wspólne poznawanie dziewczyn, granie w bilard - jak Ted i Barney - i tak od wielu lat. I mega mnie boli to, że prawdopodobnie ten pociąg już odjechał, bo znaleźć takiego skrzydłowego to prawdziwy skarb.

Mój trzeci przyjaciel - specyficzny człowiek, który miał problemy z alko i dragami. Mega gość, bardzo honorowy i nie zliczę ile razy prowadziliśmy razem rozmowy o życiu o 2 w nocy przy Jacku Danielsie. Poznał jakąś pannę, poziom patologia, która mocno go urobiła i być może nawet jest z nim już w ciąży. Chłop się stracił. Pomagałem wielokrotnie - próbował wyjść z nałogów, był na AA, chciał, rozmawiał o tym ze mną często - nie udało się, dalej robi to samo :( To był kumpel z którym do ostatnich świąt zawsze graliśmy w gierki w wolnym czasie, PayDay, Warzone - zawsze na discordzie, od lat, od piaskownicy, świąteczne eventy do 4 rano, śmiechy, głupie żarty - kawał historii i kawał życia. Wszystko się skończyło i rozpadło, a jeszcze kiedyś powiedziałbym, że to przecież będzie zawsze.

I oto jestem ja. Siedzę sobie sam u MacLarena w jesienny wieczór i piję piwo. Człowiek zawsze niezależny, samodzielny, ambitny, lubiący styl życia ala Barney (ileż to lasek zagadałem w ostatni rok to się policzyć nie da). Nie mam jeszcze tylko takiego fajnego mieszkania i szturmowca ale spokojnie. Niestety to życie jak Barney ma dwie strony medalu - "Look around. You're all alone Ted". I to się właśnie stało, zostałem sam.

I nie wiem po co tutaj to napisałem. Cieszcie się chwilami ze swoimi przyjaciółmi, bo nigdy nie wiecie, czy to nie ostatni wypad na kluby razem, czy to nie ostatnia rundka w Warzone. Po prostu życie.

#himym #howimetyourmother #jakpoznalemwaszamatke #przyjaciele
  • 2
  • Odpowiedz
@neverwalkalone:
Przeczytałem to dopiero dzisiaj ale mam nadzieję Mireczku, że jest ci trochę lepiej :)

Można by rzec, że wychowałem się m.in. na himym i marzyłem o tym żeby mieć taką paczkę przyjaciół bo zawsze mi tego brakowało. Teraz jakoś się szczęśliwie złożyło, że taką mam ale gdzieś tam z tyłu głowy siedzą obawy, że prędzej czy później to się skończy i każdy pójdzie w swoją stronę, a ja zostanę sam
  • Odpowiedz
@vateras131: A jest lepiej o wiele. To był taki moment, ale na szczęście tylko moment. Okazało się, że po ślubie mojego przyjaciela kontakt z nim nie tylko się nie pogorszył, ale i polepszył o wiele. Spotykamy się częściej niż przed ich ślubem i każde spotkanie jest mega - to są tacy moi Marshall i Lily i są w tym świetni. Nawet ich historia miłosna jest podobna do M i L. Ja
  • Odpowiedz