Wpis z mikrobloga

Chciałem Wam opowiedzieć historię mojego życia.

W szkole zawsze byłem dobry z języka polskiego. Dobrze pisałem wypracowania, ładnie recytowałam wiersze. Byłem też przewodniczącym klasy. Po zajęciach zawsze pomagałem nauczycielom. Przygotowywanie materiałów, sprzątanie szafek, układanie wystąpień na dni matki, babci, święta itd. Często chodziłem też do kościoła i jako ministrant dużo pomagałem księdzu przed mszą. Także w OSP brałem udział jako warta przy pomnikach, pomoc przy grobach w Dniu Zmarłych itd. Ludzie mnie lubili. Kolega namówił mnie, żebym wystartował do Rady Miasta. W sumie nie wiedziałem co tam się robi, ale poszedłem i się dostałem. Byli inni starsi, bardziej doświadczeni politycy, którzy mówili jak będzie dobrze. Trzeba było tylko raz na jakiś czas zagłosować. Zawsze to jakaś praca z ludźmi, którą zawsze lubiłem, a też wpadał jakiś dodatkowy grosz. Przed kolejnymi wyborami zauważyli mnie politycy z pewnej dużej partii. Zachęcili mnie, żebym do nich dołączył. W sumie nic nie traciłem, a mówili, że razem można zrobić dużo dobrego. W kolejnych wyborach do Rady Miasta też się dostałem. Głosowałem tak jak wcześniej, tylko podpowiadali mi bardziej doświadczeni koledzy z tej dużej partii. Po kilku latach zaproponowali mi, żebym wystartował w wyborach do Sejmu. Pomyślałem, że to trudne, ale powiedzieli mi, że przyda się "nowa twarz". I rzeczywiście, w moim okręgu był wyżej na liście inny, bardziej znany polityk z mojej partii, ale to ja się dostałem do Sejmu. On był mniej lubiany, a ja w okolicach też byłem znany przez ludzi i miałem dobrą opinię. Jak trafiłem do Sejmu to nie wiedziałem co robić. Powiedzieli mi, że najważniejsze jest głosowanie. Żeby żadnego nie pominąć, bo trzeba mieć większość. Tak też robiłem, w sumie podobnie jak w Radzie Miasta, tylko naokoło ludzie znani z telewizji i większa wypłata. Na początku było fajnie, ale po kilku latach zaczęło mi się nudzić. Ciągle chodzić na te głosowania. Nie można było żadnego opuścić, bo przecież nie po to wygraliśmy większością, że teraz coś nie przeszło, bo ktoś nie zagłosował. Opozycja miała fajniej, bo ich głosy i tak się nie liczyły, więc nie musieli wszyscy być. A my tak. Prezes partii często zwoływał głosowania z bardzo krótkim wyprzedzeniem. Nie można było nawet wyjechać na wakacje ani dłuższy urlop. Było to bardzo uciążliwe, ale sam się na to zgodziłem. Ale poza dietą poselską nic z tego nie miałem. Jak słyszałem w telewizji lub w gazetach, to inni politycy "kręcą lody", robią jakieś interesy i mają z tego pieniądze. A ja tylko chodzę i głosuję i nic z tego nie mam. Już wolałbym być w opozycji, bo nie zmuszaliby mnie do 100% obecności, miałbym taką samą dietę. Dodatkowo w moim mieście zaczęli na mnie krzywo patrzeć. Jak kiedyś miałem dobrą opinię, tego co chodzi i pomaga ludziom, tak teraz wyzywali mnie od polityków i że pewnie kradnę. A ja przecież nic złego nie robiłem. Nic z tej polityki nie mam i jeszcze mnie oskarżają. Zacząłem się interesować jak na tym zarobić. I tak ludzie już tak myślą. Ale to nie jest takie proste. Nie miałem tam żadnego znajomego. Jedynie tych starych politykow z początków z Rady Miasta. Oni jednak nie chcieli pomóc, mówili żebym się nie interesował. Mijały miesiące. Dostawałem czasem jakieś zadania do zrobienia. Przeważnie jakąś papierkową robotę. A to sprawdzenie przemówienia, a to wypełnienie Excela z przetargami. Chętnie brałem te zadania, bo były za to dodatkowe pieniądze. Poznałem tam też kilku ludzi. Wspólnie wypełnialiśmy te formularze, obsługiwaliśmy zamówienia publiczne. Jeden z nowych znajomych powiedział, że można by na tym sporo zarobić. Więcej niż na zwykłym wypełnianiu dokumentów. Opowiadał, że jego znajomy ma kilka firm i jak działa biznes. Słuchałem tego z zainteresowałem. Zastanawiałem się czy to dobrze skorzystać z takiej oferty. Wiedziałem, że głośno nie będę mógł o tym mówić. Z drugiej strony ludzie i tak już o mnie mówili źle, mimo że jeszcze nic złego nie zrobiłem. W końcu nastał decydujący moment, miałem w ręku dokumenty do podpisania... Kiedyś może opowiem dalszą część.

Zastanawiam się co wy byście zrobili na moim miejscu? Co wcześniej w życiu byście zmienili, żeby nie pójść tą drogą co ja?

#szkola #polityka #pis #po #lewica #sld #psl
  • 1