Wpis z mikrobloga

#depresja #eksperyment #sraniewbanie #innigrisiezaburza

TLDR !Będę #!$%@?ła o sobie czy Wam się to podoba czy nie.

Wiecie co mnie ostatnio najbardziej bawi i przeraża, że właściwie mało kogo obchodzi kim jestem i co przeżywam na codzień. Wyrzucam swoje wnętrzności na stół i mówie, patrzcie to mam w sobie, a widownia pochyla się nad tym, świdruje oczami bez drgniecia powieką, w ostateczności kwitujac to przeciagłym: okejjj. Większość z nas szuka tylko odbicia siebie samego w innych, aby poradzić sobie z samotnością, zidentyfikować się, zaspokoić ciekawość, lub poznać inne perspektywy na własne problemy. Czy to źle?
W gorszej opcji pojawia się umniejszanie, dewaluowanie, aby podbudować swoje wątłe ego poczuciem, że ma się wpływ na innych. Wszystko w takt myśli: nie ważne jak o mnie mówią, byle mówili.
Tak wiele rzeczy, które robimy nie ma znaczenia dla świata. Próbuje sobie z tym poradzić. Mimo wszystko teraz biorę to na klatę i postaram się zrobić coś co zawsze ciężko mi było zrozumieć - zrobię coś dla siebie.
  • 34
Słucham wszystkich i wszystko, jestem obserwatorem. Do tego stopnia, że już czuje frustrację na myśl, że inni tak swobodnie, bez zahamowań, mówią o tym co mają w sobie. Ja tak nie umiem. U mnie zawsze jest dobrze, ja zawsze wysłucham, doradzę, ale magazynowanie i swojego, i innych działa destrukcyjne na moje emocje i więź ze światem.


@innigri: wiem o czym mówisz, sam mam tego typu osobowość, niestety, ale albo się do
@przegryw_z_piwnicy ja jestem mistrzynią eskapizmu. Mam czarny pas w tym.
Takie bycie plastrem dla innych działa tylko w dwóch momentach:
1. Masz dużą ilość zasobów, która pozwala na uniesienie więcej niż masz w sobie samym.
2. Ucieczka od swoich zmagań, w celu nadania innych priorytetów, plus magiczny bonus w postaci: jestem innym potrzebny/a. To działa dopóki, ktoś inny jest wiaderkiem dla Ciebie.

W innych sytuacjach zaczynasz się gubić, co jest Twoje, a
@kishurki długo traktowałam to jako plus, bo w sumie jest to duży plus. Chciałabym mieć jako wsparcie taką osobe jak ja. Im dłużej zaczęłam świadomie postrzegać moje interakcje i innymi, tym bardziej zauważyłam że wszyscy #!$%@?ą o sobie, nie wiele chcąc słuchać. To taki banał, ale prawdziwy.
Teraz jestem na etapie, ja już nie chce. Jestem tym zmęczona. Dla mnie świat płonie w tej perspektywie. I dużo wątpię w intencje, zarazem swoje
Teraz jestem na etapie, ja już nie chce. Jestem tym zmęczona.


@innigri: to przestań. po prostu. ja po wielu latach też czułem się w podobny sposób, ale dokonałem pewnej rewaluacji w głowie i swoim życiu. Teraz wiem, że mogę tak robić dalej, słuchać innych, dać im możliwość się wygadać, bo cementuje to relacje, aczkolwiek w zależności od tego kto to jest, tym mniej lub bardziej angażuję się w to. Po prostu
@kishurki dzięki, fajnie to napisałeś. :) Mam niestety ten problem, że wiele rzeczy które robię lokują się w aprobacie innych. Wieloletnia tresura zrobiła że mnie karykaturę mnie samej, pogubiłam się. To, że ktoś powie dziękuję za pomoc, sprawia że macham swoim ogonkiem ciesząc się, że ktoś poklepał mnie po głowie. Z drugiej strony, nieumiejętność wyrażania i określania swoich emocji doprowadza mnie do tego co pisałam wyżej, zbieram i nie wypuszczam. Ale tak,
no dobrze: oprócz rodziny nikogo nie obchodzimy (chociaż też nie zawsze)


@meltdown: w sumie to tylko najbliższej rodziny, bo ja to mam #!$%@? co tam u kuzynostwa tak samo jak oni mają na mnie, bo jakoś bardziej mnie interesuje co u moich kolegów ze szkoły, dawnych przyjaciół, niż osób które się określa rodziną a tak naprawdę to nie wiem kto to jest, jaki jest, i jakie ma plany, marzenia i cele