Wpis z mikrobloga

  • 9
@parapseudopsychopatolog: każdy buduje swoją lokomotywę i ten co zbuduje najsprawniejszą zostaje wyświęcony.

Myślę, że specyfika pracy, Droga do otrzymania uprawnień, poziom wynagrodzenia w stosunku do w/w, konsekwencje przy popełnieniu błędu przez siebie lub kogoś, to kilka ze składowych mających związek.
  • Odpowiedz
@Adonix: ech, i to jest robota - wszystko powolutku, w swoim tempie, bez pośpiechu... jak to mówią, maszyniści czasu nie liczą ( )

  • Odpowiedz
  • 2
@NuklearnaKawa: najpierw licencja za swój hajs 3 mies. w trybie weekendowym. Potem cv, rekrutacja. Potem samo szkolenie u pracodawcy to z 18 miesięcy zakończone egzaminami. Jeszcze na starych zasadach, bo od stycznia to już egzaminuje UTK.
  • Odpowiedz
@Adonix dziękuję za odpowiedź. Ile musiałeś wyłożyć z własnej kieszeni na tą licencję i jak wyglądała rekrutacja u pracodawcy? Ciężko było? Jakieś głupie pytania w stylu "czemu chce Pan zostać maszynistą"?
  • Odpowiedz
  • 2
@NuklearnaKawa: na licencję wtedy było 5100+900 za badania. Rekrutacja u każdego wygląda inaczej, ogólnie to zależnie do kogo byś poszedł to mogą być pytania, testy związane z tym co na licencji czyli ruch, sygnalizacja, budowa. Do tego HRowskie jak to na rozmowie. No i wiadomo badania psychofizyczne w kolejowej medycynie pracy.

Ogólnie to praca w której i tak co jakiś czas twoja wiedza są weryfikowane.
  • Odpowiedz
  • 3
@NuklearnaKawa: no zobaczymy jak będzie. I jaka będzie różnica między tym na co liczę, a tym jak będzie :D ciężko powiedzieć przy tak zmieniających się kosztach życia.
  • Odpowiedz
@Adonix: Gratuluje panie mechaniku! Ja niestety nie zdąże i będę pewnie jednym z pierwszych zdających na nowych zasadach. Ale spokojnie, daj mi pare miesięcy i będę ci blokował szlak jadąc ciężkim ()
  • Odpowiedz