Wpis z mikrobloga

List od zbanowanego @Van-der-Ledre
==============================================
Witajcie ponownie koledzy ze świętego tagu. Jak tam u was? Jak zawsze mam nadzieję, że jak najlepiej. Muszę wam powiedzieć, że będąc tu zapomniałem o tym całym gównie p0lskim. Zapomniałem niestety chwilowo, powierzchownie. Łapię się na tym dosyć często. Ten ból jest ukryty, utajony, on zżera od środka człowieka, niszczy duszę i pośrednio ciało. Ciągle rozpamiętuję wspomnienia, ciągle widzę przed oczami moment odejścia ostatniej bliskiej osoby, to trudno nawet opisać, to jest trauma, niesamowita trauma. Jest to 6 śmierć w przeciągu mniej niż 10 lat, los wytracił praktycznie całość rodziny w Polsce. Zostałem prawie całkiem sam, prócz 1 osoby jeszcze. No ogółem dramat w krystalicznej postaci. Dużo mi nie pozostało zapewne, szczerze mówiąc, zostało mi tyle ile tej 1 osobie, wówczas w dniu jej odejścia zostaję całkowicie sam, co akceptowalne przeze mnie nie jest... Nie wiem kiedy to nastąpi, ostatnia śmierć była niezapowiadana. Zdrowa osoba, raczek, niecały rok, nie ma osoby. Dlatego z każdym miesiącem, tygodniem, i dniem, muszę się liczyć, że jest on tym ostatnim. Ehh, ja już swoje zrobiłem i przeżyłem, niczego nie żałuję, tak musiało być, i tak na nic praktycznie złego, co mnie spotkało w życiu, wpływu nie miałem. To, na co miałem wpływ, było/jest dobre. Ale to się też kiedyś skończy, wszystko się kiedyś kończy...

Dlatego jestem tu teraz, na swoim miejscu. Z każdym dniem utwierdzam się w tym przekonaniu, tu jest moje miejsce i tu powinienem zostać do śmierci. Każdy dzień jest inny. Jest słońce, codziennie, jest przyjemnie ciepło. Codziennie robię inne rzeczy. Zwiedzam okolice, chodzę sobie po górach, chodzę na plażę, wynajmuję sobie różnorakie auta i nimi podróżuję po słonecznych ulicach, wieczory spędzam zwykle w Malibu lub w centrum. Ulokowałem się w doskonałej posiadłości z widokiem na ocean i plażę, mam wszystko, wszystko czego chcę. Pieniądze lecą szerokim strumieniem, ale nie dbam o to, nie liczę, mam już gdzieś to. Nie szczędzę sobie niczego. Jestem tu po tragedii, która została mi po raz kolejny zadana, w pewien sposób szczęśliwy. Spełniam swoje marzenia po prostu, jestem w domu, po tylu latach, tyle o tym pisałem, myślałem, tyle śniłem. Płakałem z tęsknoty za tym miejscem. Teraz to się spełniło. Mózg ma tutaj zapewnione tyle bodźców w tydzień, ile w p0lsce przez rok. Ludzie, miejsca, pogoda, piękne widoki, pełen luz, pełna utopia. Wstaję i wiem, że to będzie dobry dzień, mój dzień. To ja tutaj rządzę, to ja rozdaję tutaj karty swojemu losowi. Nic nie muszę, mogę, cokolwiek mi się zamarzy, to jest właśnie piękne, zero stresu, zero presji, jest to ziemski raj. Dodatkowo mam z kim rozmawiać, bo jest kuzyn, są jego przyjaciele, i przyjaciele rodziny. Moje problemy są więc dzielone, mam wsparcie i kontakt z drugim człowiekiem. Nie jak w p0lsce, miesiące bez wypowiadania słowa.

Nie stronię także od używek. Trunki są pite, zielone jest palone, kluby są odwiedzane. Tam upijam się i upalam prawie do nieprzytomności. Na następny dzień, budzę się w swoim domu jakby nigdy nic, dzięki dobrej woli ludzi, z którymi się tam zabawiam. Plan powolnego wyniszczania się jest więc skrupulatnie realizowany. Zabawa, jedzenie, picie, podróżowanie, długie spierdotripy, odpoczynek. Po to tu jestem. By dusza doznała ulgi od katuszy, jakie przeżywałem ostatnie lata, od tragedii, samotności, schorzeń psychicznych i marazmu na pograniczu szaleństwa. Za tydzień, może dwa udam się do mojej perełki na pustyni w Arizonie, gdzie zamierzam sobie biwakować na pustyni, oblecieć wielki kanion i zobaczyć wiele innych ciekawych, pięknych, słonecznych miejsc. Co najważniejsze, odwiedzę wujka i jego rodzinę, niejako moją. Raczej szansy na to nie ma, ale łudzę się, że tak jak to było 4 lata temu, będzie on w stanie półlegalnie przedłużyć mój pobyt tutaj i znaleźć pracę w zaprzyjaźnionych środowiskach. Ale to się zobaczy. Daj Boże, bym tu został, najlepiej na zawsze. Mam nadzieję, że cieszycie się moim szczęściem, tak i ja cieszyłem się waszym, jeśli jakiemuś koliedze się spełniały jego sny. Nie zmienia to wszystko oczywiście faktu, iż jestem sromotnym przegrywem zdeptanym, przeżutym i wyplutym przez życie, który przegrał na większości płaszczyzn. Ale teraz jest mój czas, teraz bajka trwa. Tak koledzy, oto Van-der-Ledre w raju, część 1. Trzymajcie się.

https://www.youtube.com/watch?v=izO_QLjNj6M

#przegryw #samotnosc
==============================================
List 6 z 24.01.2024r. - kliknij tutaj
List 5 z 31.12.2023r. - kliknij tutaj
List 4 z 30.12.2023r. - kliknij tutaj
List 3 z 24.12.2023r. - kliknij tutaj
List 2 z 22.12.2023r. - kliknij tutaj
List 1 z 18.12.2023r. - kliknij tutaj

Nadawca zweryfikowany
Wysłano dzięki #wolamyzbanowanych
Depresja to choroba, którą można leczyć. Telefon Zaufania dla Młodzieży: 116 111

Uwaga. Działalność tagu #wolamyzbanowanych jest zawieszona po 17.01.2023r. Więcej informacji we wpisie https://wykop.pl/wpis/70186907 .
Tag #wolamyzbanowanych służył do wołania zbanowanych, by nie było im smutno. Natomiast osoba "zza platynowej kurtyny" mogła napisać list i np. pozdrowić przyjaciół :) Skorzystaj z formularzu pod linkiem https://forms.gle/eVRXNmN67JJoYv8N6 (metoda półautomatyczna) lub pisz na gimnazjumqqq@wp.pl (metoda ręczna). Inicjatywa: @gimnazjumqqq (dawniej) i obecnie: @Enviador i @SynGilgamesza wyznaczeni osobiście przez @gimnazjumqqq we wpisie https://www.wykop.pl/wpis/58381575 .
gimnazjumqqq - List od zbanowanego @Van-der-Ledre
===================================...

źródło: vanderledrewraju1

Pobierz
gimnazjumqqq - List od zbanowanego @Van-der-Ledre
===================================...
  • 3
  • Odpowiedz