Wpis z mikrobloga

Poznałem wczoraj loszkę pod dyskoteką, tzw. "klubem" jak to się mówi teraz na takie mordownie. Marlenę poznałem. Do klubów nie wchodzę, bo raz, że selekcja (chore!) a dwa, że od takich miejsc mnie zbiera na wymioty. Ja stary metal jestem, moje życie to jabol w plenerze a nie teatrzyk jak małpy na wybiegu walczące o prawo do kopulacji. Ale pod klubem lubię postać i napić się z tymi co na fajkę wyszli, pogadać, dwa złote wyżulić. No i Marlena wyszła. Kobita to wiadomo, proste zwierzę. Od słowa do słowa i zaprosiła do siebie na "after". Już mi się nudzą te polki, za łatwo z nimi.
Marlena mówiła, że jest singielką, mieszka z koleżanką. Noo, taaa... Tak samo jak pytałem ile ma lat, to się lekko obruszyła i powiedziała, że po trzydziestce. No ale ja widzę, że to nie jest 31, raczej 39, dobra trudno sobie pomyślałem, poświęcę się dla babci.
Wszystko się zgadzało, ale wchodzę rano do kibla i widzę taki pisuar. To nie wiem, ta koleżanka w to sra? No nic, odejszczałem się na wiatraczek i jadę na chatę, muszę wytrzeźwieć, bo mam obowiązki. Jedziemy dziś moim autem z ziomkami na biwak się przewrócić (za swoje się przewrócić), może jaki patostrim wleci.

#arcybebech
TavarishPiesov - Poznałem wczoraj loszkę pod dyskoteką, tzw. "klubem" jak to się mówi...

źródło: zj5vbMQx

Pobierz
  • 25