Aktywne Wpisy
Anetkia +636
Jako kobieta rzygam już feminatywami. Jestem psychologiem a coraz częściej słyszę "czy psycholoszka już przyjmuje?" Jestem CZŁOWIEKIEM a nie człowiekinią, jestem gościem a nie gościnią. Jestem też OSOBĄ (rodz. żeński), mężczyzna powinien być "OSOBEM"? Do jakiej patologii to prowadzi.
#feminatywy #bekazlewactwa #logikarozowychpaskow #zalesie
#feminatywy #bekazlewactwa #logikarozowychpaskow #zalesie
mirko_anonim +10
✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Jestem szczery do bólu i moja różowa o tym wie a jednak ma pretensje. W rozmowie wyszło że jej powiedziałem, że jest z wyglądu przeciętna ale mi to nie przeszkadza bo ma dobre cechy. I ona teraz nie może tego przeboleć, mówi że to chyba nie ma sensu żebyśmy byli razem wtf. Sama dobrze wie że nie jest modelką wiec czego oczekuje, że będę mówił że jest?? Ja sie
Jestem szczery do bólu i moja różowa o tym wie a jednak ma pretensje. W rozmowie wyszło że jej powiedziałem, że jest z wyglądu przeciętna ale mi to nie przeszkadza bo ma dobre cechy. I ona teraz nie może tego przeboleć, mówi że to chyba nie ma sensu żebyśmy byli razem wtf. Sama dobrze wie że nie jest modelką wiec czego oczekuje, że będę mówił że jest?? Ja sie
16. marca 3019 roku Trzeciej Ery
Dzień po bitwie wstał pogodny, niebo było czyste. Z samego rana Gimli i Legolas podążyli do Domów Uzdrowień, by spotkać się z Merrym i Pippinem. Było to spotkanie radosne, cała czwórka wiele wszak przeszła, by móc spokojnie zasiąść w jednym z ogrodów Białego Miasta i cieszyć się swym towarzystwem. Legolas i Gimli opowiadali hobbitom o drodze, jaką przebyli w towarzystwie umarłych. W opowieści, jaką snuł krasnolud, na szczególną uwagę zasłużyła zmiana pogody, gdy, w noc upadku Bramy Minas Tirith, całą armią mozolnie żeglowali w górę rzeki. Lękali się, iż nie zdążą na czas i cały ich wysiłek na nic, lecz wiatr niespodziewanie uległ zmianie, dmąc od zachodu i przegonił ciemności z Mordoru oraz na żaglach zaniósł statki Aragorna wprost do przystani Harlond, skąd wypadli bezpośrednio na przedpola stolicy Gondoru.
W tym czasie pod murami miasta w namiocie Aragorna trwała narada. Był tam Gandalf, oraz synowie Elronda, a także Eomer, Imrahil i oczywiście dziedzic Isildura. Biały Czarodziej przestrzegał przed przewidywaniami Denethora, iż w Mordorze zapewne zgromadzona została ogromna armia, zaś bitwa o Minas Tirith była zaledwie początkiem. Największego zagrożenia upatrywał jednak w odzyskaniu Pierścienia przez Saurona, największej nadziei natomiast w zniszczeniu artefaktu.
Gandalf rozważał i próbował przewidywać posunięcia Czarnego Władcy. Wywodził, iż nadal powinni skupiać uwagę Saurona na sobie – zaproponował wyprawę do Mordoru. Jak sam mówił, zapewne zginą w starciu z potęgą Mordoru, lecz dadzą w ten sposób szansę Frodowi, wyciągając wojska wroga z kraju. Aragorn wyraził gotowość na ten czyn, a wszyscy pozostali bez lęku zadeklarowali wyruszenie u boku, króla, jak już tytułował go Imrahil.
Uradzili, iż wyruszą najdalej za dwa dni, zabierając ze sobą siedem tysięcy zbrojnych, a w Minas Tirith zostanie załoga większa, niż przed oblężeniem, gdyż Angbor ze swymi ludźmi w sile czterech tysięcy nadal zmierzał do stolicy. Natomiast liczniejsze jeszcze zastępy, wezwane przez Aragorna, były w drodze, bowiem wybrzeże wyzwolono od zagrożenia ze strony Nieprzyjaciela i wszyscy obrońcy tamtych ziem mogli ruszyć do stolicy.
Frodo i Sam po niespokojnej nocy wydostali się z doliny, co nie było łatwe i stanęli na krawędzie wzniesienia. Na wschodnim horyzoncie, w odległości mniej więcej czterdziestu mil widzieli Górę Przeznaczenia, która bez ustanku płonęła. Dalej, za górą, rozpościerał się nieprzenikniony cień, który skrywał wieżę Barad-Dur. Najgorsze było jednak, iż bliżej, tuż pod ich stopami, widzieli na równinie Gorgoroth rozległe obozy wojsk Saurona wypełnione żołnierzami w każdym możliwym miejscu.
> O milę niespełna oddalony od ściany gór, podobny był do ogromnego gniazda owadów, przecięty regularnymi monotonnymi ulicami, przy których ciągnęły się szeregi bud i długich, niskich, brzydkich domów. Na polach wokół niego panował ożywiony ruch i krzątały się jakieś postacie; szeroka droga biegła stąd na południo-wschód ku głównemu gościńcowi, prowadzącemu do Morgulu, i ciągnęły po niej spiesznie liczne kolumny czarnych, drobnych w oddali figurek.
Sauron w tych właśnie rejonach Mordoru gromadził swe wojska i droga do Oroduiny była zagrodzona. Nie sposób było iść granią na północ, na wschód też nie mogli skręcić, postanowili więc zejść do doliny tym samym żlebem, którym weszli, na górę; dalej zamierzali ruszyć w kierunku północnym, co miało być może pozwolić obejść jakoś obozowiska.
Podążali ostrożnie, chowając się w cierniach tym bardziej, iż wkrótce zaczęli spotykać w oddali patrole. Skryci w krzakach byli nawet świadkami kłótni dwóch orków. Wyszło, iż tropili hobbitów, a raczej nie wiadomo kogo, bo wiedzieli tylko, iż ktoś pojawił się w wieży Morgulu, a jeniec zniknął i dwie setki orków padło trupem. Jedne pogłoski mówiły o elfie w lśniącej zbroi, inne zaś o karłowatym człowieczku, a jeszcze kolejne o zbuntowanej bandzie Uruk-hai. Najważniejsze jednak było, iż zgubili trop na wspomnianym żlebie. Z rozmowy dało się jeszcze wywnioskować, iż Gollum żył, oni nawet pochwycili go, lecz stwór zdołał zbiec. Kłótnia jednak była kłótnią i finał miała taki, iż jeden ork zabił drugiego i uciekł w głąb doliny.
Hobbici, sparaliżowani strachem, postanowili poczekać w cierniach do nocy i dopiero wtedy podjęli dalszy marsz.
tłumaczenie cytatu: Maria Skibniewska
Na ilustracji Imrahil, autor: Andrea Piparo
#lotr #wladcapierscieni #ciekawostki
Chcesz zostać dopisany do listy? Plusuj ten komentarz.
Dwa razy plusować nie trzeba.