Wpis z mikrobloga

5 minut googlowania:
Kradzież (art. 278)
Art. 278

§ 1. Kto zabiera w celu przywłaszczenia cudzą rzecz ruchomą, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

§ 2. Tej samej karze podlega, kto bez zgody osoby uprawnionej uzyskuje cudzy program komputerowy w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.

§ 3. W wypadku mniejszej wagi, sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

§ 4. Jeżeli kradzież popełniono na szkodę
@BomBom ,,I jakby no rozumiem, dlaczego ludzie piracą gry czasem to nie oceniam, ale jak widzę jakie usprawiedliwienia i idee lecą by wytłumaczyć dlaczego piracenie to nic złego to aż śmiać mi się chce." Przecież tam napisałem, że rozumiem. Ale no nie dało się tego o co mi chodziło na 100% wyciągnąć z mojej wypowiedzi tylko trzeba było trochę domyślić to no dobra, mój błąd, przepraszam. Nadawca odpowiada za to by go
@LetMeStay: ja #!$%@? jakie tumoki na tym wykopie siedzą i usprawiedliwiają piractwo. Twórcy tworzą grę bo chcą ją sprzedać a wy ich okradacie z zysków. To jest kradzież. Dlaczego nie idziecie tym tokiem rozumowania dalej i np. po co płacić za bilet w kinie skoro film i tak będzie puszczony z wami czy bez was. Ano dlatego tumoki, że bez zysków nie ma branży i kolejnych filmów, gier, muzyki. Dzięki ukróceniu
@Serniczek_Szatana:

Jeśli chcę ograć dany tytuł, to zwyczajnie głupio byłoby mi okradać twórców.


Większość hajsu i tak idzie do kieszeni Steama i wydawców, a nie twórców. Zwłaszcza te stare gry na GOGu to tam w zasadzie chyba nic twórca już nie dostaje.
True xD. Wydajesz 350 zyka na jakąś gierkę triple A, żeby ci pluli w pysk dodatkowymi dlc'ekami czy najgorszym gównem pod nazwą battlepass. a i jeszcze miej stałe połączenie bo inaczej nie możesz grać w grę singleplayer. Tak, to o tobie blizzardzie


@Collness: skoro nie pasuje ich polityka, to po co grać?
@Serniczek_Szatana: @podjad3k @BreathDeath @Merdarion_PL @Szumny i wszyscy pozostali.

Aby określić kradzież trzeba zdefiniować własność która zostaje przejęta. Własność ma to do siebie, że jest ograniczona. Własność intelektualna nie jest ograniczona więc nie jest stricte własnością.

Własność intelektualna została określona na potrzeby stworzenia praw patentowych które miały ochraniać (lobbujące za tym) duże firmy i pomagać im monopolizować rynek.

Wyobraźcie sobie, że ktoś buduje apartamentowiec(gra, własność intelektualna) za pożyczkę z banku(wydawca, inwestor). Płaci wykonawcy, budowlańcowi, deweloperowi(studio gier) z tych pożyczonych. Część sprzeda przed wzniesieniem budynku a część po(preordery i sprzedaż po premierze). Tak mu się zwraca pożyczka, którą oddaje z odsetkami do banku(wydawcy).

Część zarobi i ma zysk netto. Natomiast część apartamentów została zajęta przez squotersów którzy twierdzą, że nie nie będą za to płacić, bo im się to należy i
wątpliwa postawa to jest jak każesz płacić swojemu klientowi za kolejne, nawet drobne rzeczy w swoim produkcie za który zapłacił już wysoką cenę


@aa-aa: zacytuję więc mój komentarz

skoro nie pasuje ich polityka, to po co grać?
@Szumny:
żeby twój przykład porównać do zwykłego piractwa czyli ściągnięcia nielegalnej gry na własny użytek bez odsprzedaży dalej to musiałoby to wyglądać tak, że squatersi skopiowali/sklonowali apartament w innym miejscu na świecie, na swojej pywatnej ziemi i sobie tam zamieszkali. Nie mogliby odsprzedawać odpłatnie lokalów innym osobom trzecim. Po prostu sklonowaliby w innym miejscu cały budynek i mieszkali tam na własny użytek. Chociaż nawet to byłoby naciągane bo mimo wszystko jest
Czy dla niektórych ludzi to jest naprawdę taka abstrakcja sobie wyobrazić że jak gra zostanie pobrania z torrentow przez każdego to firma nic nie zarobi i upadnie? :D
Analogicznie - gry nie ma na torrentach, jeśli ktoś chce zagrać musi kupić, firma istnieje dalej
PS. Ja też korzystam z torrentow czasami i nie chciałbym żeby to zniknęło ale po co te wyrsywy że firma nic nie traci to nie wiem - jest