Dlatego uważam, że politycy powinni być leczeni na NFZ. Jakby kaczy musiał nachodzić się za leczeniem to by mu nie było w głowię komunizm wprowadzać.
@lonegamedev: Przecież to nie problem NFZ a samych szpitali. Sądzę że jakby politycy (o ile już tak nie jest) szczególnie tacy znani w jakimś kręgu (lokalnym, krajowym) zaczęli leczenie to mogło by się okazać że nagle się da traktować pacjenta normalnie oraz gdzieś w "kolejce" znajdzie
Kur...a wiem który to szpital- moja żona tam rodziła i jest tylko jeden patent żeby nie umrzeć na korytarzu- wcześniej należy u ordynatora być "klientem" prywatnie. Moja zona trafiła na oddział i było podobnie dopiero gdy pielęgniarki usłyszały że jest "od szefa" to ruszyły dupy... Ja też tam leżałem- w sali przy ścianie rosły grzybki- nie pleśń tylko takie 5cm wysokości... prawie śmieszne.
NIGDY więcej nie pojadę do Pruszkowa na SOR- pijaczki,
Dodajmy Szpital Onkologiczny w Gdyni - ciezko chorzy pacjenci (czesto w bardzo ciezkim stanie) czekajacy godzinami na chemie i naswietlania na rozklekotanych krzeslach - jesli te w ogole sa. Wokolo wrzeszczace pielegniary, ktorym sie w dupach poprzekrecalo i nie obsluguja pomimo umowionej godziny bo maja akurat przerwe na rozmowe. Do tego ich durne uwagi i wieczne wyklocanie sie o to jaka godzina byla umowiona. Bo nawet karteczki z godzina, ktore wydaja sa
Moja żona leżała gdańsku z pierwszym dzieckiem po aminopunkcji wysączyly sie prawie wszystkie wody płodowe a w szpitalu lekarz powiedzial ze dziecko i tak nie przezyje a jak juz to takiego potwora urodzic by nie chciala bo plód jest zdeformowany. Leżała na oddziale przez tydzien czasu dzien w dzien dostawajac konskie dawki tabletek na wywolanie porodu. Nie musze chyba mowic jak to bylo uopokarzajace i trudne dla 21letniej kobiety gdy z kazda
@anagrey: do dzis ma koszmary a to juz 5 lat. No i to powiedzonko " jest Pani młoda , będzie miec Pani jeszcze dużo dzieci" nic tak nie dobija jak takie słowa , bo co , bo to była rzecz czy dziecko na które sie czekało i mimo diagnoz co raz bardziej kochalo.( ̄෴ ̄)
@Luki_78: najlepsze jednak bylo to ze gdy chcielismy pochowac małego to biegalismy to raz do szpitala a to do prosektorium gdzie robili sekcje i kazdy jeden mowil ze u nich ciala nie ma. W koncu po 10 telefonach okazalo sie ze znajduje sie nadal w szpitalu i musielismy pisemnie napisac wniosek do dyrektora szpitala o wydanie ciala i tu perełka " dyrektor nie musial sie zgodzic bo cialo nie nalezalo do
Nie rozumiem. Pakują hajsy w 500+ i inne projekty by rodziło się więcej dzieci, a nikt nie zadba o to by kobiety po prostu nie bały się rodzić. A to złe traktowanie, a to za późna decyzja o podjęciu cesarki, a to brak badań prenatalnych. Znacznie lepiej można by w tym przypadku spożytkować te pieniądze z 500+. Nie twierdzę, że naprawią wszystko na ginekologii bo to zapewne wciąż za mało ale można
@chrominancja: 500+ mało ma wspólnego z dziećmi. Za 500zł patole gotowi są oddać głos na wyborach. A PiS nie ma żadnych planów na przyszłość. Spójrz co się dzieje w polityce. Załatwiają wyłącznie partyjne porachunki. Jedynym odniesieniem do przyszłości jest utopijny bełkot Morawieckiego.
Dlatego moja żona rodziła pierwsze dziecko w prywatnej klinice i na następny poród, który będzie już za kilka tygodni również się tam wybiera. Nikt nie robi łaski, opieka jak w domu, lekarz kilka razy dziennie interesuje się stanem zdrowia pacjentek, na sali leżą tylko 3 kobiety, nie karmią jak w schronisku dla zwierząt tylko jak w restauracji. Skręca mnie, że płacę składki zdrowotne #!$%@? wie na co, a finalnie i tak lepiej
@S-Type: Problem z prywatnymi porodówkami jest taki, że jest dobrze o ile poród przebiega bez komplikacji. Jak mają wizję trudnego porodu i skomplikowanych procedur to zazwyczaj odsyłają do szpitala państwowego.
Jak moja żona poroniła i leżała na oddziale, to lekarze mieli na biurku pisemne oswiadczenie, że żona NIE wyraża zgody na wizytę studentoe. Zgadnijcie z kogo zrobili sobie ciele na pokaz? Ona leżała i plakala, a nad nią dwadzieścia parę osób ślęczy i gada. Akurat przyjechałem ja odwiedzić, jak zbierali się do wyjścia. Elokwentny nie byłem, ale reszta pobytu była bardzo spokojna.
Jeśli chodzi o polskie prawo, trzeba przywołać treść trzech artykułów: zgodnie z art. 21 ust. 1 ustawy z dnia 15 kwietnia 2011 r. o działalności leczniczej, "studenci zdobywający kwalifikacje do wykonywania zawodu medycznego oraz uczestnicy studiów doktoranckich mogą brać udział w udzielaniu świadczeń zdrowotnych w ramach kształcenia w podstawowej jednostce organizacyjnej uczelni medycznej lub innej uczelni, w której prowadzone jest kształcenie w kierunkach medycznych, pod bezpośrednim nadzorem osób wykonujących zawód
@Mumbaj O zgodę pytali, dostali pisemna odmowe. Gdyby nie fakt, że wlecialem tam z piesciami i dość ostrym językiem, to sprawa miałaby finał w sądzie. To był szpital miejski, nie akademia medyczna, oddział patologii ciąży a nie ortopedyczny.
Opowiem Wam historię. Jestem synem ordynatora ginekologii, akurat takiej, która regularnie łapała się do top 10 w rankingach w PL. Rok temu urodził się tam mój syn, 30 parę lat temu urodziłem się tam ja. Podnoszę młodego do góry pierwszy raz i jedna z pielęgniarek mówi, że była przy tym jak się rodziłem i o proszę, teraz druga tura. Ciężko mi mówić cokolwiek złego na temat oddziału mojego ojca - wiadomo, ale
@swlabr: Powiem tak, też jestem dzieckiem lekarza, wszędzie byłam traktowana lepiej niż większość dzieciaków, jak trzeba było wszędzie szłam prywatnie. Cała rodzina miała łatwiej, lżejsze czy poważniejsze choroby zawsze udało się załatwić tak by nie czekać. Twoja i moja opinia to niestety mały promil tego jak dla innych wygląda służba zdrowia, a trochę się nasłuchałam od osób, które tak fajnie jak ja czy Ty nie miały. A lekarzy jak Twój ojciec
@chrominancja: Wiem, w ogóle nie zaprzeczam ani temu, że miałem łatwiej (dwóch rodziców lekarzy, nie jeden..) i że generalnie bywa różnie ze służbą zdrowia. Gdyby nie moje jakiekolwiek wyobrażenie o medycynie, gdyby nie telefon do mojego ojca, który w żołnierskich słowach porozmawiał sobie z ginekologiem z Gdańska, mój różowy parę lat temu wylądowałby na tamtym świecie wykrwawiając się z pękniętego jajnika (prawie litr krwi w brzuchu), a mój znajomy potencjalnie straciłby
Poród sam w sobie to traumatyczne przeżycie dla niektórych kobiet. Ja po pierwszym stwierdzam, że nie chcę mieć więcej dzieci. Nastawienie miałam pozytywne, przygotowałam plan porodu i sru na porodówkę, bo już 11 dni po terminie a tu ani widu ani słychu akcji porodowej. Na sali leżałam z dwoma innymi kobietami, jedna tuż po porodzie z wyjącym dzieckiem, druga wyła z bólu, bo miała takie skurcze. Po takiej nocy pozytywne nastawienie zniknęło
Komentarze (147)
najlepsze
@lonegamedev: Przecież to nie problem NFZ a samych szpitali. Sądzę że jakby politycy (o ile już tak nie jest) szczególnie tacy znani w jakimś kręgu (lokalnym, krajowym) zaczęli leczenie to mogło by się okazać że nagle się da traktować pacjenta normalnie oraz gdzieś w "kolejce" znajdzie
Moja zona trafiła na oddział i było podobnie dopiero gdy pielęgniarki usłyszały że jest "od szefa" to ruszyły dupy...
Ja też tam leżałem- w sali przy ścianie rosły grzybki- nie pleśń tylko takie 5cm wysokości... prawie śmieszne.
NIGDY więcej nie pojadę do Pruszkowa na SOR- pijaczki,
@Qulink: Prosz
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez moderatora
Skręca mnie, że płacę składki zdrowotne #!$%@? wie na co, a finalnie i tak lepiej
Zgadnijcie z kogo zrobili sobie ciele na pokaz?
Ona leżała i plakala, a nad nią dwadzieścia parę osób ślęczy i gada. Akurat przyjechałem ja odwiedzić, jak zbierali się do wyjścia.
Elokwentny nie byłem, ale reszta pobytu była bardzo spokojna.
Jeśli chodzi o polskie prawo, trzeba przywołać treść trzech artykułów: zgodnie z art. 21 ust. 1 ustawy z dnia 15 kwietnia 2011 r. o działalności leczniczej, "studenci zdobywający kwalifikacje do wykonywania zawodu medycznego oraz uczestnicy studiów doktoranckich mogą brać udział w udzielaniu świadczeń zdrowotnych w ramach kształcenia w podstawowej jednostce organizacyjnej uczelni medycznej lub innej uczelni, w której prowadzone jest kształcenie w kierunkach medycznych, pod bezpośrednim nadzorem osób wykonujących zawód