Jak #PayPal traktuje klientów z Polski, czyli jak przenieść się do Orwellowskiej rzeczywistości bez ruszania się z miejsca.
W jednej chwili nieświadomie przeniosłem się do tytułowego świata. Okazuje się, że nawet nie musiałem nic robić. Wystarczył jeden zakup za pośrednictwem #eBay i obsługującego i będącego jego własnością systemu #PayPal.
Ale po kolei.
13 sierpnia 2018r. kupiłem, a przynajmniej tak mi się wydawało, wkładkę gramofonową, na którą zbierałem ponad rok. Długo, ale i cena nie najniższa, bo 431,70€. Sprzedawcą okazał się być szanowny Niemiec z imponującą liczbą pozytywnych komentarzy oscylującą na poziomie kilku tysięcy. Fakt zdarzyły się trzy czy cztery negatywne, ale przy takim obrocie coś ma prawo się wydarzyć.
Paczkę z moją wyczekiwaną wkładką wysłał (tak twierdził)... zacząłem czekać...
...czekam,
cały czas czekam,
...cisza.
Piszę więc do szanownego Niemca czy łaskawie mógłby podzielić się ze mną numerem listu przewozowego owej przesyłki. Podzielił się – fajny gość, uczynny. Nawet napisał, że wysłał za pośrednictwem Detsche Post. Super. Wchodzę więc sobie na stronę wspomnianego urzędu wklepuję podany numer i zonk – nie ma takiej przesyłki. Zacząłem się trochę denerwować, ale myślę sobie, może jakoś źle sprawdzam, albo to śledzenie ma jakieś opóźnienie.
Mój niepokój rośnie.
Piszę więc po tygodniu ponownie do szanownego Niemca czy na pewno wysłał przesyłkę, bo nijak jej znaleźć nie mogę.
Po zachodniej granicy następuje lekka irytacja... jak mogę podważać prawdomówność skądinąd rzetelnego niemieckiego handlowca. No OK, ale jak przesyłki nie mam tak nie mam, pieniędzy zresztą też.
Piszę po następnym tygodniu ponownie.
Z ręką zawieszoną nad przyciskiem -wyślij- zastanawiam się czy nie zostanę zrugany za nagabywanie niemieckiego sprzedawcy o jakąś śmieszną wkładkę za śmieszne 430€, ale strach przemogłem i wysłałem. Odpowiedź przyszła dość szybko. I konsternacja. Niemiec pisze: może ukradli tam u Ciebie (czyli u mnie) i żebym sobie poszukał we własnym urzędzie.
Kurczę, myślę w dziczy się mieszka, technologii nie ma, dzikusy z kijami biegają, kradną co i komu się da. Chłop może mieć rację. Dzwonię więc do poczty Polskiej (która jest ostatnim ogniwem przekazywania przesyłek), podaję numer paczki i dowiaduję się, że takowa nie znalazła w się w granicach naszego dzikiego i zacofanego kraju (domyślam się, że takie zdanie ma o nas szanowny Niemiec), a ja nie mogę niczego zrobić, ponieważ reklamacje może złożyć wyłącznie nadawca w kraju skąd przesyłka została nadana. Piszę do niego ponownie, już stanowczo żądając udowodnienia mi wysłania przesyłki, a ten stwierdza, że nie mam powodów, aby mu nie wierzyć i mogę udać się z tym problemem, gdzie sobie życzę i jakim prawym mu nie wierzę – no takim, że niczego nie dostałem.
Ręce mi opadły. Rozpocząłem więc spór za pośrednictwem PayPal, który był pośrednikiem transakcji CHRONIONEJ – żeby była jasność. I tutaj przeskakujemy natychmiast do owego świata wg. Orwella. W imponująco krótkim czasie dwóch dni spór zostaje rozstrzygnięty na korzyść owego Niemca, który udowodnił PayPal’owi, że przesyłkę WYSŁAŁ, i to ja ponoszę koszty tego niedoręczenia.
Niestety żadnego załącznika nie załączono :(
Pomimo zapisów, które można znaleźć zarówno na stronach eBay jak i PayPal.
Może w niemieckim #eBay i #PayPal nie ma takich zapisów, lub opatrzyli to komentarzem:
„Nie dotyczy kupujących z Polski, powyższe punkty można pominąć ponieważ zawsze przyznamy Ci rację. Stoimy za Tobą murem.”
Nie wierzyłem własnym oczom. Od kiedy adresat jest odpowiedzialny za przesyłkę, której mu nie doręczono?
Zdaniem Firmy PayPal JEST, pod warunkiem, że sprzedającym jest Niemiec a kupującym Polak. Czytałem na ten temat na różnych forach i dowiedziałem się, że takie roszczenia załatwiane przez PayPal od ręki i zawsze (chyba, że sprzedający przedłoży potwierdzenie odbioru przez kupującego) na korzyść kupujących, ale niestety dotyczyło to kont założonych w Europie a nie jej zaścianku Polsce.
Napisałem oczywiście odwołanie w tej sprawie a teraz już nie ma imponującego tempa za to, czas zaczął się wyjątkowo rozleniwiać. Zastanawiam się co dalej? Może znajdę jakiegoś prawnika pro bono (na innego mnie nie stać), który założy sprawę przeciwko #PayPal, moim zdaniem o prozaicznie niskim poziomie trudności i raczej nie dającej się przegrać.
Witajcie w Folwarku Zwierzęcym.
Podpisano, jakiś królik chyba albo mysz, Darek
Komentarze (268)
najlepsze
potem rezygnowali i odsylali na koszt niemca
a ze niemiec nie znal cen to zawyzali koszt wysylki i zarabiali
PayPal to stan umysłu. Gdybym mógł to dawno bym przestał z ich usług korzystać... Miałem np. taką
Opisz w kilku zdaniach sytuacje. Jak po tygodniu nie dostaniesz odpowiedzi (czesto tak jest) to dzwoń do nich. Rozmowa w j.polskim.
Jesli rozpoczniesz reklamację w swoim banku, sprawa jest automatycznie zamykana na wieki wieków w PayPal.