PwC to chyba najgorsze korpo do którego można trafić. Pracują tam straszne łomy. Kiedyś miał nieprzyjemność pójść tam na rozmowę o pozycje architekta technicznego i przesłuchiwali mnie "ponoć" dwaj inni techniczni architekci, którzy nie pojmowali czym jest service bus, słowo "integracja z obcym systemem" to było dla nich pisanie papierków i nie kumali gdy tłumaczyłem im hooki, integracje przez api, pliki płaskie etc. Nie pojmowali ani podstaw DDD ani SoA. Generalnie najbardziej
@corpseRott: Powiem tylko jeszcze że to był jedyny interview jaki miałem w życiu gdzie 30 minut po interview zadzwoniłem do rekrutera że nie chcę mieć z ludźmi nic wspólnego. Jeszcze specjalnie ciągnęli mnie na to do Warszawy
@corpseRott: B4 to w większości w ogóle straszne miejsce do pracy xD PWC, Deloitte, EY czy KPMG - jedno i to samo z małymi wyjątkami (na poziomie bardziej działów konsultingu operacyjnego / strategicznego czy doradztwa transakcyjnego / może finansowego).
W kontekście IT myślę też że znajdą się lepsze miejsca xD
nie znają się na motywacji w pracy. Mój kolega o godz. 9 mówił na zapleczu standardowe "chodź czarny bracie, idziemy zbierać bawełnę" i od razu się z chęcią szło sprzedawać.
Jak to oglądam,dostaję raka oczu.Wolę już swój brudny warsztat,i maszyny.Maszyny przynajmniej nie wkur..ają tak człowieka.Owszem,czasami mogą poddenerwować,bo jednak ulegają awariom,jednak nie odwalają aż takich szopek.
Ogólnie top managment w wielu korpo to ludzie kompletnie oderwani od rzeczywistości. Zarabiają ogromną kasę, mają podobnych znajomych, czytają książki napisane przez takich jak oni, szkolenia, warsztaty i żyją w takich bańkach. Przez swoje oderwanie nie ogarniają, że ktoś po prostu chce przyjść do roboty zrobić swoje, wziąć wypłatę i spłacić ratę kredytu, a nie, żeby odnaleźć siebie, spełniać, się czy coś tam jeszcze. Ewentualnie traktują ludzi jak stado debili, czy też
Takie coś to ja bym jeszcze spokojnie przełknął, u mnie w korposzczurni powstała jakaś moda na szkolenia, co miesiąc 10 godzin tego samego szajsu tylko w innej formie, o tolerancji, o motywacji, o ważności jednostki w firmie (jak #!$%@?).
U nas nie ma śpiewów i wygibasów za to kołczing jest motzno - mówię wam, ja jestem tak wykołczowany że masakra - ostatnio kołcz mnie wziął nawet do scenki rodzajowej typu "przychodzi pracownik z problemem" ale odpowiadałem monosylabami więc się kołcz zborsuczył i wziął kogoś innego :-)
Komentarze (373)
najlepsze
W kontekście IT myślę też że znajdą się lepsze miejsca xD
Przez swoje oderwanie nie ogarniają, że ktoś po prostu chce przyjść do roboty zrobić swoje, wziąć wypłatę i spłacić ratę kredytu, a nie, żeby odnaleźć siebie, spełniać, się czy coś tam jeszcze.
Ewentualnie traktują ludzi jak stado debili, czy też