Zamknięcie siłowni i klubów fitnes to błąd. Eksperci straszą inną epidemią...
Opierając się na danych WHO, za śmiertelność na świecie i przedwczesne zgony odpowiada m.in. brak wystarczającej aktywności fizycznej. A do tego na tę chwilę możemy już określać otyłość jako światową epidemię, według WHO. A siłownie i kluby fitnes w Polsce pozamykane przez Rząd.
Zegarmistrz_Swiatla z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 160
Komentarze (160)
najlepsze
( ͡° ͜ʖ ͡°)
Druga sprawa, jak ktoś dbał o siebie przed pandemią, to teraz też będzie. Można trochę poćwiczyć w domu, jeździć na rowerze, biegać czy chociażby wyjść na spacer. Zakupuję to gówno.
@mis69: A co Cię obchodzi ile osób tam chodziło? Nawet jeśli jedna na całą Polskę, to nie jest to powód by to zamknąć. To, że społeczeństwo znacząco nie odczuje zamknęcia to również absurdalny argument - rozumiem, że nie będziesz protestował, gdy ktoś przyjdzie po Twój majątek, bo przecież społeczeństwo tego nie odczuje?
@: A umiesz czytać ze zrozumieniem? Przecież napisałem, że uważam zamknięcie siłowni za pomysł bez sensu, powinny być otwarte. Sam chodziłem na siłownię i bardzo mi tego teraz brakuje.
Chodzi mi o to, że nie będzie żadnej "epidemii otyłości", bo i tak mało osób chodzi na siłownię, więc w skali
jak wynajmuje mieszkanie w bloku to powiedz mi, gdzie tam #!$%@? sztange z 200kg, zeby #!$%@? martwy ciag?
ludzie chcą korzystać z siłowni jak to robili przed lockdownem i gówno kogo interesuje jak ludzie sobie radzili 20 lat temu.
z siłowni regularnie korzysta niewielki odsetek Polaków i to tych, którzy i bez nich są aktywni. Przekładanie więc tego na populacyjną otyłość to gruby, zlecony mindfuck...
Jeśli ktoś jest w trybie treningów siłowych rozłożonych na wszystkie partie ciała, to potrzebuje hantli, sztangi, ławeczki, atlasu, miejsca (ogólnie sprzyjających warunków).
Dzieci były szczuplejsze, bo nie było słodyczy - to fakt. Ale jak starsi się zazerali kluskami ze skwarkami i plackami z cukrem, to nie byli od tego magicznie szczupli. Stwierdzę nawet, że dziś ludzie odżywiają sie o wiele zdrowiej niż w PRLu, bo jest wyższa świadomość dotycząca tego, co się je.