Tytuł oczywiście jest pewną manipulacją i zachętą do przeczytania moich wypocin. Bez obaw, nie będę ani żebrał ani się użalał. Tym wpisem chcę przede wszystkim zwrócić uwagę na podejście do możliwości (wy)leczenia nieuleczalnej choroby jaką jest cukrzyca typu 1.
Moje doświadczenia z chorobą zaczęły się 2 miesiące temu, kiedy to u mojego 5-letniego syna zdiagnozowano cukrzycę T1 (w skrócie o chorobie: powolne ubumieranie trzustki i konieczność podawania insuliny do końca życia + oczywiście masę różnych powikłań). Początkowo zawalił mi się świat, długo dochodziłem do siebie. Ale teraz trudno mi się pogodzić z brakiem konkretnego leczenia - poza dietą, dużą ilością ruchu nie więcej nie można zrobić (no dobra, można - w Gdańsku można zapisać się na terapię zatrzymującą na pewien czas cukrzycę za bagatela 360 tys. zł, ale pomijając kasę, to moje dziecko nie łapie się na nią z kilku powodów np. wieku i wagi). Czytam teraz głównie zagraniczne publikacje i szczególnie jedna przykuła moją uwagę.
Chodzi o badanie sprzed kilku lat w którym to stwierdzono, że tani (za ok 10 zł) lek na nadciśnienie wynaleziony 40 lat temu (verapamil) w próbie na zwierzętach spowodował cofnięcie się cukrzycy u myszy. Kolejne badanie, już na ludziach potwierdziło bezpieczeństwo i skuteczność leku - obniżenie o 43% zapotrzebowanie na insulinę przez pierwszy rok choroby (tyle trwało badanie) w porównaniu do grupy placebo i jednocześnie brak jakichkolwiek poważnych skutków ubocznych (zdarzyły się jedynie delikatne zaparcia).
Mimo że są tam jakieś dalsze plany do testów, to nie mam wątpliwości, że temat gdzieś tam po drodze ucichnie i wszyscy o nim zapomną (tak było ze wszystkimi innymi próbami rozprawienia się z tą chorobą o których czytałem). Korci mnie, żeby podać dzieciakowi lek zdobyty jakoś na lewo. Oczywiście nie zrobię tego, nie będę mimo wszystko ryzykował, choć wiele wskazuje że mógłbym tym pomóc. Ale gdyby chodziło tylko o moje zdrowie, to nie miałbym nawet cienia wątpliwości czy warto spróbować przedłużyć sobie komfort życia.
Do czego zmierzam? Ano do tego, że naprawdę nie rozumiem jaki problem mają naukowcy (także polscy), żeby zorganizować badanie na szerszej grupie. Mając olbrzymie, bo 40-letnie doświadczenia z tym lekiem, który w leczeniu nadciśnienia dopuszczony jest także dla dzieci oraz badania (o których napisałem wyżej), można by zebrać grupę do testów. Nie mam wątpliwości, że znaleźliby się zarówno dorośli, nastolatkowie jak i dzieci chętne do udziału w takim badaniu (ja zapisałbym moje dziecko jako pierwszy, ale widzę że wielu innych rodziców ma takie samo podejście). Uzbieranie kwoty niezbędnej do przeprowadzenia badania analogicznie także nie byłoby problemem, nie na takie cele udawało się już zdobywać odpowiednie środki.
Tak, rozumiem, że nie da się na tym zarobić (lek bez patentów itd.), taka trochę amantadyna cukrzycy i pewnie to właśnie jest wyjaśnieniem braku chęci. Ale czy naprawdę nie ma już w naukowcach chęci zrobienia czegoś dobrego dla milionów chorych ludzi na całym świecie? Samo uznanie i satysfakcja że pomogło się innym to za mało?
#cukrzyca #leczenie #verapamil
Komentarze (7)
najlepsze