Przerażające są te badania. Wygląda na to, że gdyby odpowiednio nawodnić tych staruszkow to by jeszcze pożyli.
Inni badacze robili badania. Odrywali nogi u robaka. Po kazdej urwanej nodze, zapalali ostre światło i robak uciekał. Kiedy urwali wszystkie nogi - robak przestał uciekać. Wniosek: robak oślepł.
@anian: Nie wiesz o czym mówisz. Byłem przy śmierci babci (96 lat). Umarła na moich oczach (mama akurat położyła się spać, ja przyjeżdżałem wtedy co kilka dni w odwiedziny do nich, wiedząc, że koniec coraz bliżej). Sama agonia trwała kilka dni. Lekarz poprosił nas tylko, żeby być przy niej i dbać, bo koniec bliski i nie ma ratunku. Demencja. Babcia coś tam próbowała jeść, pić, mówić już nie mogła, uśmiechała się
@anian: Rosyjski uczony miał wykonać doświadczenie na muszce. Urwał jej jedną nogę i mówi do niej: - Mucha idź. Mucha poszła. Wyrwał drugą nogę i powiedział: - Mucha idź. Mucha poszła. Wtedy urwał trzecią i czwartą nogę - mucha szła. W końcu urwał piątą nogę i mówi do muchy: - Mucha idź! Mucha się nie rusza. Uczony zapisuje w dzienniku: ”Po urwaniu piątej nogi mucha ogłuchła”
@kamlor: Dobra rada: Co zawsze chciałeś zrobić rób już teraz. Na stare lata żaden z was nie będzie latać po świecie bo po pierwsze będziecie wrakami człowieka a po drugie nie będzie za co. Teraz jest ostatni moment.
W styczniu przeszłam operację kręgosłupa, niestety doszło do "komplikacji", czego efektem jest niedowład od pasa w dół. Szpital po prawie dwóch miesiącach pobytu nie miał mi już nic do zaproponowania i trafiłam do ośrodka leczenia paliatywnego i hospicjum. Tutaj śmierć jest czymś z czym mamy do czynienia na co dzień. Zauważyłam, że ludzie bardzo często przed śmiercią, zazwyczaj w nocy, wołali swoich bliskich. Jak słyszałam takie wołanie, to myślałam sobie, że pewnie
@Cilthal: Mam uszkodzone nerwy w odcinku lędźwiowym kręgosłupa, po recesji dużego nowotworu. Z tego powodu doświadczałam ogromnego bólu, napisałabym całej gamy dolegliwości bólowych. W szpitalu byłam faszerowana najsilniejszymi lekami jakie są, na granicy toksyczności a pomimo tego wyłam z bólu dniami i nocami. Zaczęłam ruszać nogami, już w szpitalu i pewne funkcje wróciły do normy, jak chociażby trzymanie moczu. Dopiero niedawno udało się nam ustalić takie leczenie dzięki któremu mogę funkcjonować
@ignis84 dobrze że ktoś może powiedzieć że są takie miejsca i ludzie mogą godnie umierać. Niestety życie jest po prostu surowe, takie jakie jest i żadne inne. Nie że sprawiedliwe czy niesprawiedliwe ono po prostu jest, surowe i już. Jest wiele przykładów sytuacji które mają kluczowy wpływ na jego dalszy przebieg, ale te życie po prostu jest, nie pyta się nie zmienia zdania. To wszystko co my to ono, tylko teraz chwilowo
Najgorsza jest nagła, niespodziewana wręcz poprawa na 24-36h przed zgonem. Czasem sami lekarze się dziwią, bo pacjent już nie rokował poprawy. Rodzinę rozpala fałszywa nadzieja a to tylko ostatnia szarża umierającego organizmu...
@siepan: miałem tak z wujkiem. Nagle wstał z wyra. Dwa dni silny. Poszedł z psem na spacer. Zaszedł do pobliskiego sklepu. Wrócił. Poszedł spać i nie wstał. (╯︵╰,)
@siepan: widziałem dokładnie te same objawy co w artykule + to, co napisałeś. Babcia na dzień przed śmiercią jakby wróciła do życia. Wcześniej nie wstawała, a tu nagle zaczęła się na moment zachowywać jak wcześniej. Nikt sobie nie zdawał sprawy, że to oznacza, że koniec jest bliżej niż się nam wydaje
Spora część mojej rodziny już umarła. Dziadkowie, ojciec i paru wujków. Najdziwniejsze jest to, że jak masz te 20 - 25 lat to jakoś nie czujesz ich braku. Jakbyś był zadżumiony ambicjami, marzeniami i kij wie jeszcze czym... A teraz jak człowiek jest przed 30 to nagle zaczyna mu tych ludzi brakować.
@Mooz: A zwłaszcza w przypadku ludzi, którzy tak bardzo chwalą życie bez posiadania potomstwa i jako takiej stabilnej rodziny. Jest dobrze, dopóki człowiek jest młody, są wśród niego bliscy, którzy po trzydziestce (a po czterdziestce to już w ogóle) zaczynają coraz bardziej się wykruszać i znienacka pojawia się samotność. Tym bardziej, że znajomi i przyjaciele również w pewnym sensie się wykruszają, bo pozakładali rodziny i żyją w nieco innym świecie, zaczynają
Przed covidem byłem w hospicjum pożegnać ojca mojego znajomego. Na ściennym tv cały czas leciał program tvp gdzie pisowcy szczekali na opozycję. Trochę przerażająca, że umierasz sam, np. przed przyjazdem rodziny i jedyne co słyszysz pod koniec to wysrywy Kaczora na Tuska.
@ramirezvaca No dostajesz wszelkie potrzebne leki z Poz, natomiast jeżeli oczekujesz usług pielęgniarsko-lekarskich w domu to faktycznie jest to science-fiction - nikt nie ma na to czasu. Natomiast fakty są takie, że jak się chce to można dać bliskiemu odejść w domu. Znam to i od strony pacjenta i udziałowca Poz
Dobrze, że istnieją takie miejsca jak to w którym jestem. Pacjenci mają tutaj dobrą opiekę, lekarze są empatyczni, mądrzy, tacy jak powinni być. Jest świetna kadra fizjoterapeutów i psychologów, ci drudzy nie tylko pomagają pacjentom, ale również rodzinom. Najważniejsze, że ludzie nie cierpią. Chyba najsmutniejszym aspektem umierania tutaj, jest bycie samotnym. Nikt z rodziny nie potrzyma za rękę, chyba że ktoś akurat umrze w czasie odwiedzin, ale to się pewnie bardzo rzadko
@BMcM_2: W jakim celu miałabym trollować, tym bardziej w takich sprawach? Ludzie mają różne doświadczenia, możliwe że akurat tak się składało, że podczas mojego pobytu, na tym oddziale ludzie zazwyczaj umierali w nocy. Niedawno przyjęto mężczyznę, który po siedmiu minutach pobytu zmarł, ponieważ był w tak złym stanie. Z tego co wiem, to w czasie covidu wielu ludzi tutaj umarło, ale nie wiem czy byli szczepieni. Wtedy byłam jeszcze w szpitalu.
@padobar: Zrobione, jest mniej. Najchętniej wyłączylibyśmy reklamy całkiem, ale wiadomo, życie. Prowadzimy stronę hobbistycznie w 2 osoby, a za coś trzeba utrzymać ten kram
To ze cialo wysyla przedsmietne sygnaly, to bylo juz znane od dawna (choc nie znano objawow), gdyz zauwazano, ze psy (i niekiedy koty) doskonale te sygnaly odczytują i na kilka dni przed smiercia nagle zmieniają swoje zachowanie wobec umierajacego.
@saw24: u mojej ciotki pies na okolo tydzien przed smiercia wogole jej nie odstepowal. Caly czas spokojnie lezal przy lózku, a odchodzil tyle tylko, by cos zjezc czy sie zalatwic
Daję wykop, ale bardziej za komentarze, jest sporo ciekawych i pożytecznych informacji. W takich chwilach człowiek odzyskuje wiarę w ten serwis. Śmierć matki, brak kontaktu z ojcem (i wolałbym by tak zostało), praktycznie niemal całkowite odcięcie się od rodziny i znajomych, neurologiczna choroba genetyczna niszcząca życie od ponad 20 lat, okresy myśli samobójczych, euforii, później apatii i tak w kółko. Alkoholizm, kolekcjonowanie zaburzeń psychicznych - to tak w mocnym skrócie a mimo
@tamagotchi: Uwierz mi wiele zależy od nas samych, spróbuj nauczyć się czerpać radość z rzeczy błahych. Wiesz z czego ja się potrafię cieszyć, z promyków światła które wpadają do mojego pokoju w hospicjum, serio pokój staje się rozpromieniony a ja napawam się tym. Jak mogłam chodzić wiele wolnych chwil spędzałam na łonie natury i to dawało mi ogromną radość i ładowało energię. Leżałam na niesamowicie miękkim mchu i chodziłam boso po
@ignis84: dzięki za wyczerpujący komentarz. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Samemu wielokrotnie powtarzałem że najszczęśliwsi są ci, którym do szczęścia potrzeba niewiele. Gdybym nie potrafił cieszyć się małymi rzeczami to bym nie przeżył. Uważam jednak że to wynika z przymusu bardzo niskich oczekiwań wynikających ze złej sytuacji życiowej. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Cieszenie się byle czym blokuje rozwój. Wszystko rozchodzi się o poziom dopaminy w mózgu, gdy jest wysoki
osoby bliskie śmierci znacznie dłużej śpią, tracą apetyt i nie chcą pić. Wpływa na to m.in. słabnące krążenie. Powoduje ono również zimne palce u stóp i dłoni. Organizm nie potrzebuje już tyle energii co wcześniej.
Ten artykuł jest po prostu głupi. Opisuje ludzi chorych i przez to praktycznie wycieńczonych, dlatego te wszystkie "oznaki". Organizm już nie daje sobie rady. Normalni ludzie tak nie umierają. Mój dziadek zmarł oglądając TV któregoś wieczoru. Siedział w fotelu i po prostu zasnął. Żadnych oznak nie było. No ale jak ktoś obserwuje tylko ludzi w hospicjum to nie można się zbyt odkrywczych wniosków spodziewać.
Wykop zrobił się gówniany jak TVP i reszta medialnej kliki. Co 3 temat to smierć, co drugi to wojna i śmierć, czasami trafi się jakiś śmieszny kot i to tyle z pozytywnych akcentów. Tak to tylko, choroby, śmierć, wojna i zabijanie, no i złodzejstwo.
Wiecie jak to się nazywa? - Programowanie umysłu. Nic pozytywnego, żadnych praktycznych i przydatnych rzeczy, nic co się przyda, samo mainstreamowe gówno.
Mój dziadek (89) od paru dni tak ma już. Wczoraj powiedział, że On już chciałby w końcu odejść, bo się tylko męczy. Szkoda, że rządzący lubią cierpienie i nie pozwolą pomóc takim ludziom na ich życzenie. :/
Moja babcia zmarła w poniedziałek rano. Przed śmiercią jak w artykule, bardzo schudła i praktycznie nie chciała jeść. Twarz bardzo się zmieniła, tylko piła, ale też bardzo niewiele. Prawie cały czas spała, w zasadzie trzy ostatnie dni przed śmiercią spała non stop, ledwo dało ją się dobudzić żeby chociaż łyka wody wzięła. Jak spała to bardzo ciężko oddychała jakby chrapała i z momentami bezdechu. Poza tym, kilka tygodni przed śmiercią zaczęła mieć
@4ntymateria: to widzenie zmarłych jest efektem koniunkcji sfer, tudzież otwarcia portalu między wymiarami, by dusza mogła opuścić obecny, w którym bez ciała nie ma nic do roboty. Podobno czasem ten mechanizm zawodzi, gdy np śmierć jest gwałtowna i przedwczesna, stąd zbłąkane dusze. Skąd to wiem?
@billuscher: A no właśnie, czy faktycznie DMT występuje naturalnie u człowieka? Kiepsko chyba z danymi na ten temat. Dane naukowe wiążą to z niedotlenieniem mózgu i tyle.
Mi polecono pić 2 litry wody dziennie minimum. Wiele problemów zniknęło. Polecam spróbować. Nie jest niczym niezwykłym osoba która poza przypadkiem intensywnego wysiłku fizycznego przy zwykłym codziennym funkcjonowaniu po prostu nie odczuwa pragnienia i nie zdaje sobie sprawę że jest ogólnie odwodniona. Jakby co to kawa nie wlicza się do puli picia wody.
@PosiadaczKonta: Raczej bujda na resorach. Organizm dobrze "wie" ile potrzebuje wody i wysyła stosowne sygnały, że występuje jej niedobór. Faszerowanie się jej nadmiarem do niczego dobrego nie prowadzi, a trzeba pamiętać, iż wodę przyjmujemy również w pożywieniu.
Ciekawe, możliwe że artykuł w nawiązaniu do śmierci królowej Elżbiety (powiązane kolejne linki pod artykułem). Rodzina królowej została sprowadzona z wyprzedzeniem, jakby lekarze wiedzieli że umiera-moze właśnie opisane objawy dostrzegli ?
Nauka radziecka jako jedyna udowodniła, że kot jest w stanie podróżować z prędkością światła. W tym celu wzięto kota oraz latarkę i zrzucono z 4 piętra. Kot i latarka jebły o glebę w tym samym momencie.
Komentarze (184)
najlepsze
Inni badacze robili badania. Odrywali nogi u robaka. Po kazdej urwanej nodze, zapalali ostre światło i robak uciekał. Kiedy urwali wszystkie nogi - robak przestał uciekać. Wniosek: robak oślepł.
- Mucha idź.
Mucha poszła. Wyrwał drugą nogę i powiedział:
- Mucha idź.
Mucha poszła. Wtedy urwał trzecią i czwartą nogę - mucha szła. W końcu urwał piątą nogę i mówi do muchy:
- Mucha idź!
Mucha się nie rusza. Uczony zapisuje w dzienniku: ”Po urwaniu piątej nogi mucha ogłuchła”
Do tego rozczarowanie pokoleniami, rodziców, własnym i następującym.
Szpital po prawie dwóch miesiącach pobytu nie miał mi już nic do zaproponowania i trafiłam do ośrodka leczenia paliatywnego i hospicjum. Tutaj śmierć jest czymś z czym mamy do czynienia na co dzień.
Zauważyłam, że ludzie bardzo często przed śmiercią, zazwyczaj w nocy, wołali swoich bliskich.
Jak słyszałam takie wołanie, to myślałam sobie, że pewnie
Z tego powodu doświadczałam ogromnego bólu, napisałabym całej gamy dolegliwości bólowych.
W szpitalu byłam faszerowana najsilniejszymi lekami jakie są, na granicy toksyczności a pomimo tego wyłam z bólu dniami i nocami. Zaczęłam ruszać nogami, już w szpitalu i pewne funkcje wróciły do normy, jak chociażby trzymanie moczu. Dopiero niedawno udało się nam ustalić takie leczenie dzięki któremu mogę funkcjonować
U mnie się zaczęło już kilka lat temu
No dostajesz wszelkie potrzebne leki z Poz, natomiast jeżeli oczekujesz usług pielęgniarsko-lekarskich w domu to faktycznie jest to science-fiction - nikt nie ma na to czasu. Natomiast fakty są takie, że jak się chce to można dać bliskiemu odejść w domu.
Znam to i od strony pacjenta i udziałowca Poz
Nikt z rodziny nie potrzyma za rękę, chyba że ktoś akurat umrze w czasie odwiedzin, ale to się pewnie bardzo rzadko
Ludzie mają różne doświadczenia, możliwe że akurat tak się składało, że podczas mojego pobytu, na tym oddziale ludzie zazwyczaj umierali w nocy. Niedawno przyjęto mężczyznę, który po siedmiu minutach pobytu zmarł, ponieważ był w tak złym stanie.
Z tego co wiem, to w czasie covidu wielu ludzi tutaj umarło, ale nie wiem czy byli szczepieni.
Wtedy byłam jeszcze w szpitalu.
Wiesz z czego ja się potrafię cieszyć, z promyków światła które wpadają do mojego pokoju w hospicjum, serio pokój staje się rozpromieniony a ja napawam się tym.
Jak mogłam chodzić wiele wolnych chwil spędzałam na łonie natury i to dawało mi ogromną radość i ładowało energię. Leżałam na niesamowicie miękkim mchu i chodziłam boso po
No to pierwszy objaw już mam ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Wiecie jak to się nazywa? - Programowanie umysłu. Nic pozytywnego, żadnych praktycznych i przydatnych rzeczy, nic co się przyda, samo mainstreamowe gówno.
Fajnie, że bd wiedział kiedy umieram
Skąd to wiem?
Podobno podczas umierania wydziela się dimetylotryptamina (DMT)