@DrGreen_2: niestety, znam z okolicy przypadki samobójstw ojców dwójki-trójki małych dzieci... Dla mnie poczucie odpowiedzialności za dzieci, niezgoda na to, żeby złamać im życie jest zawsze takim ostatnim argumentem, żeby walczyć. Ale depresja potrafi skrzywić percepcję w sposób nieprawdopodobny.
niecałe 3 lata temu, to była piękna słoneczna niedziela, byliśmy z bratem na burgarach na mieście. Żarliśmy, smialiśmy się i planowaliśmy imprezę urodzinową dla naszej mamy w przyszłym miesiącu. We wtorek odebrałem telefon, policja chciała się ze mną zobaczyć. Powiedzieli mi, że mój brat wynajął pokój w hotelu i w wannie podciął sobie żyły. Do teraz nie mogę się po tym pozbierać.
@sebastian-rogalski: Przez może 4 lata żyłem w takim stanie, że żyłem tylko po to, żeby mame nie było smutno. Po latach rodzina dowiedziała się, notabene przy okazji samobójstwa tej samej mamy właśnie dla której żyłem, w jakim stanie byłem i też by nikt nie powiedział.
@Tutaj-wpisz-haslo: Też to zauważyłem... masakra. Być może dlatego większość z nich udawała takich, być może dlatego, że dalej w społeczeństwie nie ma przyzwolenia na słabość mężczyzn.
Też to zauważyłem... masakra. Być może dlatego większość z nich udawała takich, być może dlatego, że dalej w społeczeństwie nie ma przyzwolenia na słabość mężczyzn.
@Freakz: Feministyczna narracja weszła w kanon. Wydaje się jednak, że wyjaśnienie jest znacznie prostsze - występuje instynktowna troska o kobiety i dzieci oraz o małe zwierzęta. Znamienne jest, że w przestrzeni publicznej więcej mówi się o przemocy wobec zwierząt, niż wobec męzczyzn. W swoim sławnym tłicie
Ta faza depresji, w której ktoś siedzi smutny, obojętny i wycofany jest wbrew pozorom najbezpieczniejsza w całym jej przebiegu. Najbardziej krytyczny moment to ten, w którym człowiek odczuwa początkową poprawę, np. zaczyna leczenie - jeszcze ma depresję i już ma siłę na to, żeby targnąć się na swoje życie.
@Nowystaryziel: Mój kumpel niestety tak skończył. Nie zwracał uwagi na rozwijającego się czerniaka, bo miał depresję przez toksyczną rodzinę, która traktowała go gorzej przez jego problemy zdrowotne. Zmarł w wieku 23 lat.
@lujemujedzikieweze: w mojej opinii najlepszym rozwiązaniem byłoby właśnie zrezygnowanie ze stosowania terminu "depresja", który prowadzi do autonaznaczenia i nierzadko pogorszenia stanu samopoczucia. Dajmy na to ktoś ma obniżony nastrój, który może mieć wiele przyczyn. Ale zaczyna czytać o tej "konkretnej" depresji, która w opisach przebiega niemal tak samo u każdego na nią "chorego". I wtedy taki człowiek, w skutek autosytgmatyzacji zaczyna utożsamiać się z tym, co akurat o depresji przeczytał, co
@srednibrat: To też, ale moim zdaniem należy zacząć od zrobienia czegoś ze stygmatyzacją leczenia psychiatrycznego czy psychoterapii. Ludzie często rezygnują z szukania pomocy bo boją się, że środowisko tego nie zaakceptuje, że zostaną odebrani jako słabi albo wrzuceni do jednego worka z jakimiś wariatami. W obliczu tego ludzie sami próbują sobie pomóc i nierzadko dzieje się to, o czym napisałeś.
Panowie nie bójcie się psychologów/psychiatrów. Od tego oni są żeby wam pomóc. Ja też kiedyś myślałem, że antydepresanty biorą tylko ludzie chorzy psychicznie, czuby, itp. To są zwykłe leki, tak samo jak boli Cię głowa i bierzesz coś przeciwbólowego, tak samo przy depresji bierzesz odpowiednie leki. Sam leczę się i widzę ogromną poprawę, ale to proces długotrwały. Stosowałem chyba z 5 różnych leków, zanim znalazłem coś co mi pomogło.
@KorwinizacjaPrzelyku: Masz rację. Natomiast powiem Ci jak to u mnie wyglądało. Wiele osób z depresją, ma tak jak alkoholicy - nigdy nie przyznają, że mają problem. Ja też na początku nie podejrzewałem depresji, a leczyłem się gastrologicznie. Leki te niestety nie pomagały i w końcu lekarz powiedział mi że problem może leżeć na podłożu psychicznym. No i miał on rację, teraz mogę powiedzieć że mam: zespół jelita wrażliwego + lekką nerwicę
Nie wiem czemu ale po oczach poznaję kto jest w depresji. Nie ma tego blasku jest mrok i pustka. Znacie ten moment, kiedy oczy "się śmieją"? Mimo, że sie nie uśmiechasz. Wtedy widać, że człowiek jest szczęśliwy. Osoba w depresji będzie się maskować ale oczy zawsze powiedzą prawdę.
W komentarzach jedna narracja, jakoby samobójstwo było wynikiem depresji i wynikającego z niej zaburzenia percepcji. A tak naprawdę nie wiecie, w ilu przypadkach skutecznych samobójców było właśnie na odwrót - w ilu przypadkach był to wynik mocnego zderzenia z rzeczywistością, zrozumienia tego, jak funkcjonuje świat i poukładania sobie rzeczy w głowie, które skutkowało dość prostym wnioskiem: to i tak nie ma sensu, a śmierć czeka każdego, po co ryzykować chorobę, kalectwo, mierzyć
Niejednemu samobójcy otworzyłem w ten sposób oczy, uświadamiając mu to.
To co robsisz ludziom jest bardzo szkodliwe. Zasiewasz w nich strach przed śmiercią, który wynika tylko z tego, że boją się że śmierć to nie koniec. To jest jeden z najbardziej parszywych religijnych dogmatów. Po śmierci jest tak jak przed narodzinami - kogoś niepokoi myśl co z nim było jak go nie było na świecie? Nie, bo to nielogiczne i
Komentarze (422)
najlepsze
Depresja to cichy i podstępny zabójca.
@Freakz: Feministyczna narracja weszła w kanon. Wydaje się jednak, że wyjaśnienie jest znacznie prostsze - występuje instynktowna troska o kobiety i dzieci oraz o małe zwierzęta. Znamienne jest, że w przestrzeni publicznej więcej mówi się o przemocy wobec zwierząt, niż wobec męzczyzn. W swoim sławnym tłicie
To co robsisz ludziom jest bardzo szkodliwe. Zasiewasz w nich strach przed śmiercią, który wynika tylko z tego, że boją się że śmierć to nie koniec. To jest jeden z najbardziej parszywych religijnych dogmatów. Po śmierci jest tak jak przed narodzinami - kogoś niepokoi myśl co z nim było jak go nie było na świecie? Nie, bo to nielogiczne i
Po ustaniu procesów życiowych organizm staje się martwy, po czym następuje jego putrefakcja. Nic poza tym.
Zarówno teoretycznie i praktycznie nie może być jakkolwiek, ponieważ żeby było, organizm musi być żywy.