Witajcie szanowni Wykopowicze.
Od bardzo długiego czasu mam w głowie pewną myśl, która nie opuszcza mnie ani na moment.
Moje życie sobie leci do przodu. Niby wszystko fajnie, spoko, bezproblemowo. Tak? No chyba kurde nie.
Jestem dosyć nietypową personą. Nigdy nie pragnąłem pieniędzy. W sensie no bez pieniędzy człowiek daleko nie zajedzie, wiadomo. Żarcie, dom, media, wszystko. Zwłaszcza w tych czasach. Chodzi mi głównie o to, że jak długo żyję, to za niczym nie pędzę. Nie czuję, jakbym brał udział w jakimś wyścigu. Nie zależy mi na super aucie, odpicowanym domu, szpanie itp. Nie czuję się przez to lepszy, po prostu stwierdzam fakt. Nie potrzebuję tego. Najzwyczajniej w świecie. Inna to sprawa, czy w ogóle byłbym zdolny osiągnąć jakiś sukces tego typu, gdybym tego potrzebował i chciał, nie o tym mówię.
Kawa na ławę. Nie odpowiada mi życie w pośpiechu. W polskim stresie. W kapitalistycznym ustroju. W pracy, która doprowadza mnie do nerwicy, a która jedyne co robi to przedłuża moje i tak "nie moje" życie. Bo czy mogę nazwać moim- życie, którego nie chcę? Które toczy się samo, tak jak podyktuje wszechmocny los, bez mojej jakiejkolwiek ingerencji, a jedynie za cichą, bojaźliwą zgodą?
Chcę uciec.
Nie obchodzi mnie, jak głupio to brzmi. Moim najgłębszym pragnieniem, będącym zalążkiem jedynej iskry nadziei kłębiącej się w moim zestresowanym codziennością sercu jest zamieszkać w kraju, w miejscu, w którym czas się zatrzymał. Z którego uciekają w popłochu wszyscy młodzi w poszukiwaniu lepszych perspektyw. Które odpycha ambitnych ludzi swoją bylejakością i nijakością. Miejscu, w którym znajdzie swój azyl ktoś taki, jak ja.
Chcę zamieszkać gdzieś, gdzie ludzie nie martwią się tym, co przyniesie jutro. Są życzliwi, uprzejmi, szczerzy, skromni i gościnni. Którzy w życiu najbardziej cenią spokój, szczęście i zdrowie.
To pragnienie jest tak odległe. Ten świat, ten kraj, ta praca, do której chodzę, tak bardzo stara się wyznaczyć mi granice między rzeczywistością, a jawą.
Między normalnością, a dziecięcą głupotą.
Wmówić mi, że jedyny słuszny sposób na przeżycie mojego życia to ten, jaki narzuci mi tradycja, system, ludzie dookoła..
Miałem już najgorsze myśli. Byłem gotów na najdalszy krok, po którym nie byłoby odwrotu.
Czytałem wiele postów i artykułów dla ludzi z myślami samobójczymi. Większość z nich otrzymywała rady typu "jeśli już naprawdę nic nie ma dla ciebie znaczenia, to wykorzystaj życie, które masz, żeby zrobić najbardziej szaloną i najbardziej upragnioną rzecz. No bo co tu porównywać? Śmierć, od której nie ma ctrl+z, lub jeden ryzykowny krok, który ma szansę ziścić najgłębsze, najbardziej intymne marzenie, oddychające resztką sił w otchłani serca"
Chcę to zrobić. Jestem gotowy. Jeśli tylko potrafię, wiem jak i gdzie.
Nic mnie tu nie zatrzymuje. Do niczego nie jestem przywiązany. Mam świadomość ryzyka. Jednak nie jest to nawet duże ryzyko w porównaniu z inną okropną rzeczą, jaka krążyła mi po głowie.
Widziałem, że się da. Że ludzie, którzy mają marzenia, i UPARCIE DO NICH DĄŻĄ- mogą wywalczyć to, czego pragną.
Widziałem film na kanale Bez Planu z udziałem Polaka w Albanii, gdzie bohaterowie przemierzają samochodem terenowym albańskie góry, napotykając na swojej drodze dwóch życzliwych starszych panów. Ich relacje i przemyślenia, życzliwość, otwartość, gościnność i szczerość oraz przede wszystkim ich wdzięczność za to, co mają (a wcale nie mają wiele) sprawiła, że tam kieruję moje pierwsze, mentalne kroki.
I teraz, po tym iście poetyckim "wstępie" przechodzę do fazy właściwej.
Pytam o cokolwiek. Próby odwiedzenia mnie od tego kroku w moim życiu. Rady, sugestie. Jak się przygotować na ewentualne plany powrotu do Polski, w razie wu. Koszty takiej podróży, sposób, środek transportu. Własne doświadczenia związane z podróżowaniem do innych krajów, bądź konkretnie do Albanii. Chcę wiedzieć tak wiele, ile uda mi się od Was wyciągnąć :D
Piszcie co chcecie. Każdy komentarz, który będzie niósł jakąkolwiek merytoryczną wartość, znajdzie z mojej strony niezmierzoną wdzięczność.
Przestrogi, odradzanie akurat tego kraju, a może i całego tego pomysłu. Śmiało. Ja już nic nie stracę. Ale mogę spełnić marzenie.
Pokłony w stronę tych, co dotrwali do końca. Życzę każdemu/każdej z Was miłego piątkowego wieczoru <3 .
Komentarze (6)
najlepsze
Spoko, każdy był kiedyś młody i głupi.
A język chociaż jakiś obcy znasz, czy w tym polskim stresie nie miałeś czasu ogarnąć xD
Najbardziej uderzające to było w ostatnich latach, szczególnie tuż przed pandemia w okolicach centr handlowych dużych miast, gdzie ludzie zachowują się jak omamieni chęcią kupowania.
Pieniądze nie są dla wszystkich powiedziałbym że niewielki odsetek ludzi potrafi korzystać z pieniędzy, więc
Teraz w piątej dekadzie życia mam już kilka przemyśleń w tej materii więc jedziemy po kolei.
Twoje życie ma wartość i warto je przeżyć doświadczając jak najwięcej. Na drugą stronię zabierzesz tylko wspomnienia, wszystko inne zostaje więc trzeba
Nikt Ciebie tutaj nie trzyma.
@Tymek_Lorenc: życzę powodzenia w spełnianiu się.