Fakty są takie że chłopu pękła guma i dokończył z mistrzostwem świata w wyścigach długodystansowych. Niemal dwukrotnie wygrał 24h lemans. Debiutując na nordshleife beemką zamiatał krawężniki tak, że typ co jeździ tam codziennie wolał się nie odzywać w trakcie przejazdu, a osoby rozumiejące prędkość czuły respekt i adrenaline od samego patrzenia na filmik.
Kubica to taki Fredie Mercury wyścigów, który miał
czyli szepczą do uszka komórki balladę o smutnym Panie, który przychodzi im popełnić samobójstwo, a bardziej konkretnie to inicjują tryb autodestrukcji.