Wpis z mikrobloga

Kolejny z hitów spożywczych szkolnego sklepiku: i tu pytanie do Mirków: jak nazywaliście napój, składający się z worka, słomki, wody, farbki i cukru, którego największą zaletą była niska cena?


U nas mówiło się Siki Weroniki. I nie wiem czemu.

#lata90 #gimbynieznajo

@MagiczneLata90: ja pamiętam nazwę "cytroneta" :)
Ojciec kolegi z podstawówki produkował to, zawsze na plac zabaw przynosił parę worków dla nas :)