Wpis z mikrobloga

Włączyłem sobie materiał o uzależnieniu od gier. Tak siedzę, odpalam fajkę za fajką i sobie myślę ile razy zdarzyło wpaść mi się w takie uzależnienie i co powodowało, że przestałem grać w takie gry. Pierwszy raz gdzie usiadłem i cały dzień mnie nie było dla świata zdarzył mi się chyba jak miałem ze 14 lat. Kolega pożyczył KoTORa i bite 14 godzin spadło tak, że nawet nie wiedziałem kiedy. Wtedy przyszła refleksja, że przecież jest ładnie na dworze i bez sensu tak cały dzień przy kompie więc dalej już dawkowałem grę stopniowo (a na podwórku rozgorzała walka Republiki z Imperium ;p).
Następny raz to już internet, CS Source, klan, treningi i masa zmarnowanego czasu. Miałem z 16 lat wtedy. W wyniku obustronnego zapalenia uszu (dzisiaj jestem prawie na 100% pewny, że to była wina słuchawek na uszach i zbyt dużej głośności) musiałem przestać grać na dwa tygodnie. Nigdy nie wróciłem do tej gry na dobre. Zdarzało się, że włączyłem żeby zagrać z kolegami z klasy i nic poza tym.
Była też historia której nie umiem osadzić w czasie z TheCrims. Nabijanie respektu, obliczanie czy skok wyjdzie i tak dalej. Dzisiaj się z takich gier śmieję ale były sytuacje, że leciało się do domu na ustawione skoki gangu. Pamiętam też jak na moją dzielnicę wpadał kolega z innej części miasta. Ot tak żeby się powłóczyć. Nie zapomnę jak zawsze prosił o dostęp do kompa na chwilę bo "musiał wysłać flotę" (Ogame).
Ostatnia i bardzo świeża historia to CS:GO. Od marca nakręciłem w to 929 godzin. W najgorszym momencie miałem czas gry z ostatnich dwóch tygodni na poziomie 65-70 godzin. Bezrobocie zrobiło swoje i tak zabijałem czas. Co ciekawe mecze bez znajomych osób policzyłbym na palcach dwóch rąk pewnie (nie mówię o premade tylko 1-2 osobach np). Właśnie charakterystyka tej społeczności skutecznie wytrzebiła ze mnie chęć grania. Zaczynając w silverze słyszałem, że dzieciaki i ruscy to tylko na niskich rangach są, że potem będzie lepiej. Więc grałem. Doszedłem do orła i... nic się nie zmieniło a nawet bywało gorzej. Strata czasu na poziomie szinken-debil. Czasem zagram jakiś mecz, czasem dwa. Nic więcej. Nie mam też problemu z wyjściem z meczu i dostaniem bana jeśli ktoś mnie wkurza.
Są też inne gry przy których straciłem masę czasu (seria Mass Effect, Dragon Age, KoTOR właśnie) ale te gry się kończą. Nie zaczynam od nowa single playera bo i komu by się chciało na świeżo przechodzić.
Kwestia hajsu w grach to już temat na oddzielną dyskusję. Straciłem w CS:GO z 80 zł wygrywając na jackpocie potem 40 euro więc chyba nie było źle.
Teraz pocinam w Diablo 3 zamiennie z konsolą (ach te gry z Batmanem...) ale i to i to godzinkę, dwie dziennie. Resztę czasu poświęcam na pracę, książkę, gitarę, muzykę, jakiś film, mirko czy wychodzenie do ludzi.
Nie wiem po co to napisałem. Może to taka forma spowiedzi, przyznania się przed sobą do bycia kretynem.
#przemyslenia #grykomputerowe #uzaleznienie #oswiadczenie #scianatekstu #niematldr