Wpis z mikrobloga

Sąd nie da zobaczyć ojcu syna, bo nie chciał chodzić do kościoła!

Sąd zabronił rozwodnikowi z Tychów widywać syna w niedzielę, bo nie chciał chodzić do kościoła. Nie wolno mu też zabierać chłopca do własnego domu, ale może pojechać z nim na Jasną Górę. Kiedy poprosił o zmianę tych warunków, sędziowie ściągnęli oświadczenie złożone przy chrzcie dziecka.

Pan Marek prowadzi własny biznes i od wielu lat mieszka w Tychach. Pod koniec 2012 r. jego żona wraz siedmioletnim wtedy synem wyprowadzili się do Małopolski. Kobieta złożyła pozew o rozwód. - Nasze drogi się rozeszły, czasami tak bywa - wyjaśnia tyszanin.

Sąd ograniczył kontakty z synem

W trakcie postępowania rozwodowego sąd ograniczył mu kontakty z synem. Sędziowie stwierdzili, że pan Marek może widywać syna tylko raz na dwa tygodnie. I to wyłącznie w soboty. W niedzielę nie może kontaktować się z chłopcem, bo jest niewierzący. - Sędzia zapytał mnie wprost na rozprawie, czy będę chodził z synem do kościoła. Odpowiedziałem zgodnie ze swoim przekonaniem, że nie widzę powodu, abym musiał to robić - mówi pan Marek.

Dodatkowo nie może zabrać syna do domu w Tychach, bo sędziowie ograniczyli mu miejsce spotkań wyłącznie do województwa małopolskiego. Wskazali też, że z racji tego, iż chłopiec był w wieku komunijnym, ojciec może zabierać go na wycieczki do... Częstochowy.

Skąd takie restrykcje? Sąd uznał, że mężczyzna ukrywa prawdziwe miejsce zamieszkania. Zdanie to oparł na opinii kuratora, który poinformował, że pan Marek nie przebywa w miejscu zameldowania. Dopiero po czasie okazało się, że sędziowie, zlecając opinię, podali kuratorowi zły adres mężczyzny.

Tyszanin wysłał do trybunału w Strasburgu skargę na narzucone mu przez sąd warunki kontaktów z synem. Kiedy dostał potwierdzenie, że skarga została przyjęta, od razu złożył w krakowskim sądzie wniosek o wydanie zgody na widywanie chłopca w weekendy i zabieranie go do Tychów. Podczas rozprawy, która odbyła się tuż przed Bożym Narodzeniem, po raz kolejny sędziowie poruszyli kwestię wiary.

- Sędzia wręczył mi ściągnięty z parafii dokument podpisany przeze mnie 10 lat temu podczas chrztu syna - mówi pan Marek. To był druk oświadczenia dla małżonków, którzy nie mając ślubu kościelnego, deklarują, że będą wychowywali dziecko w wierze katolickiej. Na ściągniętym przez sąd dokumencie znajduje się odręczny dopisek zrobiony przez tyszanina: "Oświadczam, że przy wychowywaniu dziecka nie będę przeszkadzał w jego religijnym katolickim wychowaniu". - Jak to dopisywałem, ksiądz, który chrzcił syna, nie miał nic przeciwko. Wiedział, że jako niewierzący nie będę przecież wychowywał syna w katolickim duchu - podkreśla tyszanin.

Rzecznik sądu: sędziowie muszą kierować się dobrem dziecka

Zdaniem sędziego Waldemara Żurka, rzecznik prasowego Sądu Okręgowego w Krakowie, sędziowie zajmujący się sprawą pana Marka muszą kierować się przede wszystkim dobrem dziecka. - To jest najważniejsze w takich postępowaniach. Dlatego sąd musi ustalić, jak ważny dla chłopca jest udział w obrzędach religijnych oraz czy zmiana kontaktów z ojcem wpłynie na jego prawidłowe funkcjonowanie. Ważne jest też sprawdzenie, nie tylko jakie jest stanowisko ojca w tej sprawie, a też jakie były jego wcześniejsze deklaracje - wyjaśnia rzecznik sądu.

Pan Marek kilka dni temu wysłał do sądu pismo, w którym sprzeciwia się wykorzystaniu w postępowaniu dokumentów ściągniętych z parafii. - Na sali rozpraw nie ma miejsca na religię. Ingerowanie w kwestie wiary przy wydawaniu wyroków jest sprzeczne z konstytucją. Jeśli sędziowie to zignorują, złożę na nich skargę - zapowiada mężczyzna.

http://katowice.wyborcza.pl/katowice/1,35063,19403273,sad-nie-da-zobaczyc-ojcu-syna-bo-nie-chcial-chodzic-do-kosciola.html

#neuropa #4konserwy #kosciol #katolicyzm #katoterror #ateizm #dzieci
  • 25
@GangrenaM:
No i z czego próbujesz gównoburze rozkręcić? Sąd zapewne tego jegomościa pozbawił władzy rodzicielskiej - ergo wszelkie decyzje o wychowaniu dziecka podejmuje MATKA. Matka zadecydowała, że dziecko podejdzie do komunii świętej (i jest wychowywany w wierze katolickiej) i wskazała że w związku z tym musi uczęszczać do kościoła. Sąd ograniczył kontakty ojca z dzieckiem (nikt nie powie jakie tutaj było uzasadnienie, a być musiało - chyba że ojciec się zgodził
@GangrenaM: o czym ty mówisz? on OŚWIADCZYŁ, że będzie wychowywał syna w wierze katolickiej i są na to papiery, nikt nie musi udowadniać, że się sprzeciwia czemukolwiek, bo już samo jego zachowanie wskazuje na to, że nie ma zamiaru dotrzymać warunków tej umowy (nigdy nie miał zamiaru!) co najwyżej proces cywilny za składanie fałszywych zobowiązań w złej wierze może dostać ślonzaczek.
@GangrenaM:

Sędzia zapytał mnie wprost na rozprawie, czy będę chodził z synem do kościoła. Odpowiedziałem zgodnie ze swoim przekonaniem, że nie widzę powodu, abym musiał to robić - mówi pan Marek.


Jeżeli nic oprócz tego nie powiedział oczywistym wnioskiem jest, że dziecka do kościoła zaprowadzać nie będzie - a taka jest wola matki. Nie powiedział, że osobiście do kościoła nie pójdzie, a że nie widzi powodu by chodzić z SYNEM do
@GangrenaM:

A teraz udowodnijcie, że ojciec sprzeciwił się wychowaniu dziecka w wierze


Ten facet sam to udowodnił, odmawiając chodzenia z synem do kościoła. To jest małe dziecko, więc raczej samo nie pójdzie. Niestety, sędzia może i powinien wydać takie postanowienie. To jest kwestia wolności wyznania, konstytucja gwarantuje nam prawo do wychowania dziecka w duchu własnych przekonań i wierzeń. Matka jest wierząca, a ojciec podczas chrztu zobowiązał się to uszanować. Teraz to
Na ściągniętym przez sąd dokumencie znajduje się odręczny dopisek zrobiony przez tyszanina: "Oświadczam, że przy wychowywaniu dziecka nie będę przeszkadzał w jego religijnym katolickim wychowaniu". - Jak to dopisywałem, ksiądz, który chrzcił syna, nie miał nic przeciwko. Wiedział, że jako niewierzący nie będę przecież wychowywał syna w katolickim duchu - podkreśla tyszanin.


@GangrenaM: Ale to ON jednak to podpisał.Więc o co jest ta afera?
@Marbarella:


1. Pisemnie zobowiązał się pomagać w tym religijnym wychowaniu.

Bezczelnie kłamiesz chociaż przeczytałaś treść oświadczenia.

2. A jakby nie zaprowadził dzieciaka do szkoły, to też powiesz, że przecież uczyć się dziecku nie zabrania? Przypominam, że mówimy o 7-letnim chłopcu.

Żyjemy w świeckim państwie, gdzie konstytucyjnie jest wolność wyznania i udziału w praktykach religijnych. Za to prawnie jest obowiązek szkolny.
@GangrenaM: o kurde, katoterror, masakra. ilu niewinnych w tym roku katole rozstrzelali w imię wiary? ile razy wysadzali się w miejscach publicznych? liczby nie kłamią, od katoterroru uwolni nas tylko tolerancja. :/

a ten wyrok to jeden z wielu pokazujących jak upośledzony jest nasz wymiar sprawiedliwości. tylko tyle i aż tyle.
@GangrenaM:
1. Nie bądź taki agresywny, kiedy sam nie wiesz, o czym mówisz. Nie odnosiłam się do treści dopisku, ale do treści całego dokumentu, który rodzice podpisują i w którym zobowiązują się wychować dziecko w wierze katolickiej. On ten dokument podpisał. Także doucz się, zanim zaczniesz szczekać.
2. Tu nie chodzi obowiązek szkolny, więc nie zbaczaj z tematu. Pytanie brzmiało, czy gdyby ojciec nie zaprowadzał dziecka do szkoły, to też byś
@Marbarella:

2. Tu nie chodzi obowiązek szkolny, więc nie zbaczaj z tematu. Pytanie brzmiało, czy gdyby ojciec nie zaprowadzał dziecka do szkoły, to też byś uznał, że nie przeszkadza to w jego edukacji, tak samo jak teraz uważasz, że niezaprowadzanie go do kościoła nie przeszkadza w wychowaniu w wierze.

Ale to pytanie nie ma sensu, bo obowiązek szkolny istnieje, a obowiązek chodzenia do kościoła nie, więc co Ty ze sobą porównujesz?
@Marbarella: Jeżeli bezczelnie kłamiesz, to nie dziw się, że zostajesz zablokowana. Jeżeli rodzic chrzczonego dziecka nie podziela wiary katolickiej, to musi oświadczyć, jak w tym przypadku, że nie będzie przeszkadzał w religijnym wychowaniu. To nie jest zobowiązanie do udziału w takim wychowaniu. Wyobrażasz sobie, że ojciec muzułmanin wpaja katolicką indoktrynację?