Wpis z mikrobloga

znów wylądowałem na ulicy, pośród tłumów umierających. dziewczęta sprzedają swoje ciała. patrzę na nie... czuje odrazę i żal bo nie potrafię ich naprawić... idę dalej...żebracy... kolejny raz udaję znieczulicę i przechodzę obok... "ktoś inny ich wesprze" myślę sobie... Ktoś inny... Zawsze myślę " ktoś inny"...przechodzę obojętnie... ignorując krzywdy i zepsucie... ale czy na pewno to dobra droga?... czy moze społeczeństwo sie myli... jest ich więcej a wiekszosc zawsze narzuca normy... Normy... wzgledne wartosci/zachowanie uwazane za normalne...Ale czy za normę powinniśmy traktować ignorancje? czy normą jest morderstwo?... znów za dużo myślę... dookoła robi się coraz ciemniej... Pogrom... Zagłada... Shoah... do tego doprowadzily normy i segregacja... to z norm bierze się nienawiść, rasizm i inne... Ale czy to dobra droga?...Wsiadam do tramwaju.. staje na końcu wagonu i pogrążam sie w obserwacji...Ludzie odwracają wzrok... Nie lubią gdy zagląda się im w oczy, zwierciadła duszy... Tak jakby bali sie ze poznam wszystkie ich uczynki... Wsiada starsza kobieta... Znów ignorancja... Nikt się nie rusza a staruszka ledwo może stać... Ale stoi... I nie boi się... Patrzy mi prosto w oczy... Dostrzega ból i zniesmaczenie światem... Jej wzrok staje sie zatroskany a na twazy pojawia się uśmiech...Jej twarz nabrała szczególnego ciepła przez co mam ochotę sie do niej przytulić jak do mojej babci... Ale nie ruszam się z miejsca i nie odrywam wzroku... Patrzę... przypominam sobie babcie... Jej opiekuńczość i zrozumienie.. Jej ogromną siłę.. czuję że oczy zaczynają mi łzawić... ocieram je by znow spojrzeć staruszce w oczy ale jej już nie ma... właściwie nikogo nie ma... jestem sam.. wysiadam i znów wchodzę w niprzeniknioną ciemność nocy...

#pasta #depresjachyba #tworczoscwlasna
  • 2