Wpis z mikrobloga

#przedszkole #heheszki #dzieci

Codziennie o 16 prowadzę moje dzieci do innej sali, w której zbierają się wszystkie przedszkolaki nie odebrane wcześniej i czekają na swoich rodziców. Dziś poprosiłam moje małe, żeby wzięły swoje zabawki i ustawiły się przy drzwiach do wyjścia. Dzieciaki stoją, a ja widzę, że podłoga w okolicach mojego biurka jest zachlapana wodą. Zaczynam dochodzenie.
- Skąd ta woda? Czemu podłoga jest mokra?
... Nikt nic nie wie...
- Pytam kolejny raz, jak to się stało, że podłoga jest zalana.
Konspirację kończy A., który wypala: To pluszowy pies M.!
Podchodzę do M., który trzyma coś za plecami i stoi z miną sugerującą popełnienie grzechu ciężkiego.
- M.? Poproszę psa.
Dał. Ociekającego wodą pluszaka, można go było wyżymać. Trzymam go w ręku, z psa ciągle kapie.
- M., czemu twój pies jest mokry?
- No bo ja go wziąłem do łazienki...
- Prosiłam, żeby nie wnosić zabawek do łazienki. Jak to się stało, że on jest cały mokry?
- No bo on mi, ciociu, wpadł do kibelka...

Dziękuję, idę sobie odciąć rękę, nie będzie mi już potrzebna...