Wpis z mikrobloga

Jak czytam podobne wpisy albo komentarze w stylu "wychowaj jak swoje", zawsze zaczynam się zastanawiać, czemu ludzie przykładają taką wagę do genetycznego pokrewieństwa. Naprawdę to taka różnica, czy dziecko powstało akurat z twojego plemnika? Fakt, że dzieciak nie jest twój dowodzi, że osoba której się ufało, być może na to zaufanie nie zasługiwała. To prawda. Ale w sytuacji, w której wiemy, że zostaliśmy zdradzeni, jakie ma znaczenie czyje, w sensie biologicznym, jest dziecko. Czy to zmienia twoje nastawienie wobec niego? Jak nie powstało z twojego plemnika, to całe wychowywanie psu w dupę. Wszystko na marne, tak? Nigdy nie zrozumiem ludzi, którym tak bardzo zależy na tak nic nieznaczącym fakcie.

Tak samo jak nie zrozumiem osób, które chcą poznać jakichś przypadkowych, nieznajomych ludzi, tylko dlatego, że to biologiczni rodzice. To, że komuś, kiedyś zdarzyło się urodzić bachora sprawia, że są dla siebie mniej nieznajomi? Czy informacja, że osoba, która cię kochała i opiekowała się tobą całe życie nie jest z tobą genetycznie spokrewniona, czyni tę osobę kimś innym?

Tak samo te wszystkie sprawy o zamienionych dzieciach, o których się czasami słyszy. Jakie to ma w ogóle znaczenie, jeśli się nad tym zastanowić?

A wy co o tym sądzicie?

#dzieci #oswiadczenie #przemyslenia
  • 5
@Ikaraz: dlaczego coś, co dla Ciebie jest nic nieznaczącym faktem, musi być też takim faktem dla innych?
Jesteśmy podobni do swoich rodziców, nie tylko z wyglądu ale też z charakteru, zachowania, sposobie mówienia. Dla wielu ludzi posiadanie dziecka to posiadanie kogoś, kto jest kopią nas samych i kopią osoby którą bardzo kochamy. Podejrzewam że dla wielu ludzi to cudowne uczucie móc wychować taką "kopię", którą sami stworzyli.

Dlaczego biologiczni rodzice mają
@kicioch: Chęć patrzenia na swojego małego sobowtóra to trochę marny powód, szczególnie, gdy mówimy o tak poważnej sprawie, jak opiekowanie się dzieckiem. Tym bardziej, że to jacy jesteśmy w ogromnym stopniu wynika z naszego wychowania i środowiska, w jakim żyjemy. Opiekując się dzieckiem przelewasz na niego samego siebie, uczysz jak, ma się zachowywać itp. To kim jesteśmy dużo bardziej zależy od tego, kto nas wychował niż od tego kto jest naszymi
@Ikaraz: sprawa jest trochę złożona. Mianowicie. Dla ludzi jest tak ważne powiązanie biologiczne, ponieważ to oni tworzą tą małą istotę. Jak to się mówi? Krew z krwi. Chodzi o powiązanie genetyczne i odczuwanie, że jest to cząstką samego siebie. Dla Ciebie może faktycznie nie jest to aż takie ważne, ale jednak dla większości tak. Wiele cech, chorób, zachowań, predyspozycji jest dziedzicznych jednak. Sama świadomość tego daje poczucie ważności takich osób, ponieważ
@Ikaraz: Wybacz mi, ale jesteś strasznym ignorantem. Ja osobiście rozumiem Twoje podejście do posiadania dziecka - nie ma dla Ciebie znaczenia czy jest Twoje czy nie i okej - w końcu to Twoje życie. Z kolei brak zrozumienia z Twojej strony dla tego co czują inni świadczy tylko o tym, że w dupie masz to co się do Ciebie pisze i żaden argument nie sprawi, że przestaniesz postrzegać się jako "ja
@kicioch: Nikogo nie chciałem obrazić. Po prostu napisałem, co uważam, w nadziei, że ktoś, kto ma odmienne zdanie, wytłumaczy mi, dlaczego myśli tak, a nie inaczej. Jeżeli zabrzmiałem zbyt agresywnie, to przepraszam. Po prostu nie mogę się nadziwić, jak można pisać, że ktoś opiekował się dzieckiem na próżno, bo okazało się, że nie jest jego. Nie mam absolutnie nic do ludzi, którzy szukają swoich biologicznych rodziców, po prostu tego nie rozumiem