Wpis z mikrobloga

Mirki, taka sytuacja z rana. Stoję przed firmą, jaram szlugi i rozmyślam nad tym, czy zacząć dzień od porannej kupy czy może od porannej kawy, a może od tego i tego, gdy nagle z zamyślenia wyrywa mnie jakiś gość, który podbija do mnie i mówi:

- Hej szefie, poratujesz jakimś groszem?

Nie lubię żebractwa. Wręcz nienawidzę. Żal mi biednych ludzi, wiem, że często są tam gdzie są nie tylko ze swojej winy, ale mam swoje zasady i plusów oraz pieniędzy nie rozdaje ot tak.

- Wybacz, ale nie – próbuję go zbyć w miarę kulturalnie.

Gość jednak wyraźnie się nie poddaje, podchodzi bliżej i mówi.

- Mam małe dziecko, wiesz? Nawet nie mam na jedzenie! - mówi już niemalże ze łzami w oczach.

#!$%@?, jak mnie tym rozsierdził.

- Nie było trzeba robić dziecka, jak nie umiesz go utrzymać! - odpowiedziałem przez zaciśnięte zęby i odwróciłem się do niego plecami.
- Ależ szefie – skamlał jak pies, jak Benek, który odchodzi późną nocą.
- Weź #!$%@?! - warknąłem i ruszyłem w stronę wejścia, w stronę świata ludzi młodych i bogatych.

Już byłem niemalże przy drzwiach, już witałem się z windą, gdy ten podbił do mnie i położył rękę na moim ramieniu. Tego było już za wiele. Niczym komando foka wykręciłem mu rękę, przygniotłem do ziemi i zasadziłem low kika z laczka w brzuch. Trochę jeszcze jęczał, ale ja tylko spojrzałem na niego z pogardą i wszedłem do windy.

Mireczki, mówię Wam Ci stażyści robią się strasznie roszczeniowi. Jak obiecuję, że wypłacimy zaległe pensje za ubiegłe miesiące, to obiecuję, nie trzeba mi co miesiąc o tym przypominać ( ͡° ͜ʖ ͡°)

#pracbaza #heheszki #truestory #pasta
  • 8