Aktywne Wpisy
klewerewel +1
#rozowepaski #polska #warszawa #zwiazki #pieklokobiet
Nigdy nie widziałam faceta pchającego wózek z dzieckiem. Dlaczego zawsze jest to matka?
Nigdy nie widziałam faceta pchającego wózek z dzieckiem. Dlaczego zawsze jest to matka?
ProblemM8 +199
Ludziom mocno bambinizm wszedł. Mamy psa; partnerka pięści się nad nim jak dzieckiem. Ostatnio paznokcia sobie trochę rozwalił bo biegal jak wariat po ogrodzie. Ja mówię że trzeba zaczekać to mu odrośnie, przecież nie kuleje, ani nie wygląda źle. Ona że trzeba do weterynarza. #!$%@? pójdzie się kilkaset złotych znowu #!$%@?ć na 10 minutowa wizytę na której weterynarz powie to samo co ja (przerabiałem to już kilka razy)
A do tego nazywanie
A do tego nazywanie
W całej naszej klasie, jedną z najbardziej nieakceptowanych osób był Czterooki - największy spośród kujonów, lizusów i paradoksalnie - oszustów.
Patryk, bo tak miał na imię (czwarty z kolei w klasie), był stereotypowym nieudacznikiem, który swoje życie poświęcił nauce.
A może nie tyle poświęcił, co od najmłodszych lat był przymuszany przez swoją matkę, Zytę, do niekończącej się nauki.
Tym sposobem, gdy w jednej z wczesnych klas podstawówki, zadano nam pytanie, kim chcielibyśmy zostać w przyszłości, odpowiedział, że kardiochirurgiem. Wtedy nie wiedział jeszcze, że za kilka lat będzie panicznie bał się krwi i skaleczeń.
Taka osoba oczywiście unikała jakiegokolwiek wysiłku fizycznego - Czterooki nie ćwiczył na lekcjach W-Fu, nie grał z nami w piłkę na okolicznym boisku, nie jeździł na rowerze (nie potrafił, nawet w gimnazjum!), a nawet nie wychodził na spacery.
Jedynym kontaktem z przyrodą były jego wyjścia na balkon, gdzie z zegarkiem w ręku odliczał pięć minut, po czym wracał do domu (widzieliśmy na własne oczy, my też liczyliśmy czas).
Cała ta pseudonaukowa otoczka, niechęć do ćwiczeń fizycznych i ogólne zarozumialstwo sprawiły, że Czterooki po prostu nie był częścią klasy, w przeciwieństwie do takiego Michałka czy Tymka, z którymi od czasu do czasu dało się porozmawiać (choć z tym drugim należało uważać, z powodu jego upośledzenia umysłowego). Była to po prostu osoba z zewnątrz, nie biorąca udziału we wspólnym życiu. I wszystko byłoby we względnym porządku, gdyby nie był "kablem".
Gdy jego oczy, ukryte za okularami przypominającymi denka od butelek, natrafiły na kogoś, kto pomagał sobie na kartkówce, od razu w górę wystrzeliwała jego ręka, a on sam krzyczał:
Szybko więc z neutralności, przeniósł się w obszar wrogości - w tym Młodego i Spermy, na których regularnie donosił.
Ja oraz parę innych osób stało z boku, jako świadkowie dobrej woli naszego kolegi.
Czterooki spróbował odejść, ale Sperma oparł się ręką o ścianę, uniemożliwiając mu ucieczkę.
Następnego dnia, Młody i Sperma zostali wezwani do szkolnego pedagoga za domniemane znęcanie się nad innymi uczniami. Szykowała się kolejna wojna.
Czterooki zawsze wracał ze szkoły w towarzystwie Michałka - ta dwójka starała się trzymać razem, choć trudno powiedzieć, by byli przyjaciółmi.
Obydwoje wychodzili ze szkoły bardzo szybko, prawie biegnąc, by uciec od wszystkich innych uczniów, stanowiących potencjalne zagrożenie.
Tego pamiętnego dnia, również wyszliśmy wcześniej - na godzinę przed ostatnią lekcją, odebraliśmy z szatni buty, jeśli ktoś takowe miał (było już ciepło, więc większość nie przejmowała się przebieraniem) i czekaliśmy z wytęsknieniem na dzwonek.
Gdy ten nadszedł, Czterooki w ciągu kilku sekund spakował się i wyszedł z klasy, a zaraz za nim, Michałek, dreptając jak piesek.
Trzymaliśmy się z dala od tej dwójki - na tyle, by żaden z nich nie mógł powiedzieć, że braliśmy udział w całej aferze, która miała nastąpić w przeciągu kilku następnych minut.
Tak więc gdy Czterooki i Michałek weszli na jedną z bocznych uliczek, prowadzącą na nasz "rewir", zwolniliśmy kroku jeszcze bardziej.
Chwilę potem, znikąd pojawił się Algier, w bluzie z kapturem naciągniętym na twarz i kopnął w plecy Czterookiego tak, że ten odbił się od betonowej latarni jak szmaciana lalka.
Chłopak upadł na ziemię, zanosząc się płaczem, a z jego nosa pociekła krew. - Michał, pomóż…
Algier zmierzył wzrokiem Michałka, który zostawił leżącego kolegę i uciekł w popłochu, ratując swoją skórę.
Następnego dnia, w szkole zjawiła się matka Czterookiego - Zyta. Stanęła na środku klasy obok wychowawczyni i mierzyła wszystkich lodowatym wzrokiem.
Nie dowiodło.
W ciągu kolejnych dni, wszyscy chłopcy z klasy (poza Michałkiem), byli wzywani na rozmowy z pedagogiem. Oczywiście, niczego nie dowiodły, bo ustaliliśmy plan naszych wypowiedzi.
Michałek i Czterooki stali się w klasie symbolem dbania o własny tyłek zamiast o przyjaciół. Tak więc, gdy ktoś zrobił coś źle, potknął się lub potrzebował pomocy, oznajmiał: "Michał, pomóż!", piskliwym, wysokim głosikiem.
Co się tyczy Czterookiego, to po powrocie ze szpitala przestał donosić na innych, obawiając się kolejnego ataku.
Mimo usilnych starań Zyty, zbrodniarza (czyli Algiera) nie udało się znaleźć.
#pasta