Aktywne Wpisy
klewerewel +1
#rozowepaski #polska #warszawa #zwiazki #pieklokobiet
Nigdy nie widziałam faceta pchającego wózek z dzieckiem. Dlaczego zawsze jest to matka?
Nigdy nie widziałam faceta pchającego wózek z dzieckiem. Dlaczego zawsze jest to matka?
ProblemM8 +199
Ludziom mocno bambinizm wszedł. Mamy psa; partnerka pięści się nad nim jak dzieckiem. Ostatnio paznokcia sobie trochę rozwalił bo biegal jak wariat po ogrodzie. Ja mówię że trzeba zaczekać to mu odrośnie, przecież nie kuleje, ani nie wygląda źle. Ona że trzeba do weterynarza. #!$%@? pójdzie się kilkaset złotych znowu #!$%@?ć na 10 minutowa wizytę na której weterynarz powie to samo co ja (przerabiałem to już kilka razy)
A do tego nazywanie
A do tego nazywanie
Co do Algiera, to żyje i ma się całkiem dobrze. Miał swego czasu spore zatargi z prawem, więc wyjechał z kraju na kilka miesięcy - ale szczegółów nie znam. Obecnie jego głównym zajęciem jest picie i palenie. Milena nieco się postarzała, ale w dalszym ciągu jest MILFem (będzie miała coś koło 45 lat). Dosyć dawno jej nie widziałem (tak, żeby pogadać), ale jakiś miesiąc temu szła sobie ulicą, ubrana w jakąś letnią sukienkę, szpilki i okulary (takie wielkie, ciemne, jak oczy muchy :P) i szczerze mówiąc, pomyślałem, że to jakaś kobitka po trzydziestce.
Będąc w gimnazjum, cała nasza paczka regularnie robiła zakupy w Biedronce. Na przerwach biegaliśmy do niej po Tęczę, po lekcjach kupowaliśmy Top Chipsy i Tęczę. Gdzieś w tle przewijał się jeszcze napój winogronowy - nie pamiętam już jego nazwy, ale był tak paskudny i sztuczny, że chyba tylko nam, dzieciom, wydawało się, że jest smaczny.
No więc, jak to mieliśmy w zwyczaju, pewnego jesiennego popołudnia wybraliśmy się z Kamilem i Spermą do pobliskiej Biedronki, by kupić sobie na wieczór po paczce Topów.
Przytaknęliśmy. Trzy banany, dziesięć bułek. Weszliśmy do Biedronki i przeszliśmy przez bramkę.
Standardowo, po prawej stronie znajdowały się tanie napoje, po lewej zaś starannie wyselekcjonowane chipsy i chrupki. Na tym etapie, nawet nie przyglądaliśmy się niczemu innemu i po prostu braliśmy po paczce (z głębi paczki, żeby czasami nie była zgnieciona). Ja gustowałem w serowo-cebulowych, Kamil w paprykowych, a Sperma solonych.
Poszliśmy po pieczywo i banany.
Sperma stał przy wadze i zaczął się zastanawiać.
Zajrzałem do kieszeni. Była tam tylko dwuzłotówka - czyli tyle, ile kosztowały Topy. Pokiwałem głową. Kamil również miał zgodne.
Sytuacja patowa. Żaden z nas nie miał pieniędzy, a chodzenie do sklepu dwukrotnie tego samego popołudnia mijało się z celem.
Sperma z roztargnieniem spuścił głowę i po raz drugi wcisnął przycisk odpowiadający za drukowanie naklejki z ceną - tym razem jednak, nieco podniósł banany - tak, by zmieścić się w swoim budżecie. Kamil zarechotał.
Na miejscu Sperma pozbył się naklejki - przykleił ją do jednego z kartonów Topów. Byliśmy gotowi do drogi - poszliśmy do kasy.
Kolejka ciągnęła się w nieskończoność. Czekaliśmy około kwadransa na swoją kolej - gdy jednak Kamil podał swoją paczkę Topów kasjerce, ta odłożyła je na bok.
Znikąd obok nas pojawił się starszy, gruby mężczyzna w zapoconym garniturze. - Panowie, proszę ze mną.
Wyrwał nam z rąk zakupy i położył na półeczce za kasą. Ludzie patrzyli się na nas jak na przestępców - odwróciliśmy się więc, by nikt nas nie poznał - a na co już chyba było zbyt późno.
Poszliśmy na stronę z mężczyzną.
Nastała cisza. Nikt z nas nie miał zamiaru donieść na Spermę, choćby i wezwano szwadron antyterrorystów.
Przestraszyliśmy się, ale jednocześnie dotarło do mnie, że raban dotyczy maksymalnie czterdziestu groszy.
Tego dnia musieliśmy obejść się smakiem. Sperma kupił banany i bułki w okolicznym sklepiku, ale mnie i Kamilowi nie starczyło na żadne "luksusowe" chipsy.
Przez dłuższy okres czasu rzeczywiście nie chodziliśmy do owej Biedronki. Gdy pojawiliśmy się w niej jesienią, na jednej z długiej przerw, zauważyliśmy, że rolę kierownika przejęła jakaś kobieta - byliśmy więc bezpieczni i w dalszym ciągu mogliśmy robić zakupy.
Szczególnie ucieszył się z tego powodu Sperma, który w tym czasie rozsmakował się w najtańszych możliwych nalewkach - biedronkowych Kelerisach (później przechrzczonych na Amareny).
#pasta