Wpis z mikrobloga

[42/66] #66przygod

Co do Algiera, to żyje i ma się całkiem dobrze. Miał swego czasu spore zatargi z prawem, więc wyjechał z kraju na kilka miesięcy - ale szczegółów nie znam. Obecnie jego głównym zajęciem jest picie i palenie. Milena nieco się postarzała, ale w dalszym ciągu jest MILFem (będzie miała coś koło 45 lat). Dosyć dawno jej nie widziałem (tak, żeby pogadać), ale jakiś miesiąc temu szła sobie ulicą, ubrana w jakąś letnią sukienkę, szpilki i okulary (takie wielkie, ciemne, jak oczy muchy :P) i szczerze mówiąc, pomyślałem, że to jakaś kobitka po trzydziestce.

Będąc w gimnazjum, cała nasza paczka regularnie robiła zakupy w Biedronce. Na przerwach biegaliśmy do niej po Tęczę, po lekcjach kupowaliśmy Top Chipsy i Tęczę. Gdzieś w tle przewijał się jeszcze napój winogronowy - nie pamiętam już jego nazwy, ale był tak paskudny i sztuczny, że chyba tylko nam, dzieciom, wydawało się, że jest smaczny.

No więc, jak to mieliśmy w zwyczaju, pewnego jesiennego popołudnia wybraliśmy się z Kamilem i Spermą do pobliskiej Biedronki, by kupić sobie na wieczór po paczce Topów.

- Muszę jeszcze kupić trzy banany i dziesięć bułek… - Głośno myślał Sperma. - Jakbym zapomniał, to mi o tym powiedzcie, dobra?


Przytaknęliśmy. Trzy banany, dziesięć bułek. Weszliśmy do Biedronki i przeszliśmy przez bramkę.

Standardowo, po prawej stronie znajdowały się tanie napoje, po lewej zaś starannie wyselekcjonowane chipsy i chrupki. Na tym etapie, nawet nie przyglądaliśmy się niczemu innemu i po prostu braliśmy po paczce (z głębi paczki, żeby czasami nie była zgnieciona). Ja gustowałem w serowo-cebulowych, Kamil w paprykowych, a Sperma solonych.
Poszliśmy po pieczywo i banany.

Sperma stał przy wadze i zaczął się zastanawiać.

- Co jest? - Spytałem.

- #!$%@?, chłopaki, nie macie czterdziestu groszy?


Zajrzałem do kieszeni. Była tam tylko dwuzłotówka - czyli tyle, ile kosztowały Topy. Pokiwałem głową. Kamil również miał zgodne.

- #!$%@?, to muszę coś wykombinować, bo mi nie starczy.

- To weź może oddaj bułkę. - Zaproponował Kamil.

- Nie, myślałem o tym. Musiałbym dwie #!$%@?ć.


Sytuacja patowa. Żaden z nas nie miał pieniędzy, a chodzenie do sklepu dwukrotnie tego samego popołudnia mijało się z celem.

Sperma z roztargnieniem spuścił głowę i po raz drugi wcisnął przycisk odpowiadający za drukowanie naklejki z ceną - tym razem jednak, nieco podniósł banany - tak, by zmieścić się w swoim budżecie. Kamil zarechotał.

- Kamil, cicho bądź, bo ktoś nas zczai! - Syknął Sperma. Przykleił fałszywą naklejkę na foliową reklamówkę, a poprzednią włożył do kieszeni.

- Chodźcie jeszcze pod napoje.


Na miejscu Sperma pozbył się naklejki - przykleił ją do jednego z kartonów Topów. Byliśmy gotowi do drogi - poszliśmy do kasy.

Kolejka ciągnęła się w nieskończoność. Czekaliśmy około kwadransa na swoją kolej - gdy jednak Kamil podał swoją paczkę Topów kasjerce, ta odłożyła je na bok.
Znikąd obok nas pojawił się starszy, gruby mężczyzna w zapoconym garniturze. - Panowie, proszę ze mną.

Wyrwał nam z rąk zakupy i położył na półeczce za kasą. Ludzie patrzyli się na nas jak na przestępców - odwróciliśmy się więc, by nikt nas nie poznał - a na co już chyba było zbyt późno.
Poszliśmy na stronę z mężczyzną.

- Myślicie, że nie wiem, co zrobiliście? - Spytał agresywnie.


Nastała cisza. Nikt z nas nie miał zamiaru donieść na Spermę, choćby i wezwano szwadron antyterrorystów.

- Podnieśliście te banany na wadze. Ukradliście je!

Przestraszyliśmy się, ale jednocześnie dotarło do mnie, że raban dotyczy maksymalnie czterdziestu groszy.

- Ty wykonywałeś brudną robotę. - Wskazał na Spermę. - Ty byłeś mózgiem operacji. - Tutaj skinął z pogardą na Kamila. - A ty obstawiałeś tyły. Moglibyśmy wezwać policję.

- Proszę pana, no brakło mi paru groszy.

- Milcz, bandyto! Nie pytałem cię o zdanie. Czy ja biorę z półek rzeczy, na które mnie nie stać?

- Nie wiem, nie znam pana xD - Odpowiedział dziarsko Sperma. Wymieniliśmy z Kamilem spojrzenia typu "ten #!$%@? zaraz nas pogrąży".

- Wynocha mi stąd i nigdy nie wracajcie. Nie chcę was tu więcej oglądać, złodzieje.


Tego dnia musieliśmy obejść się smakiem. Sperma kupił banany i bułki w okolicznym sklepiku, ale mnie i Kamilowi nie starczyło na żadne "luksusowe" chipsy.
Przez dłuższy okres czasu rzeczywiście nie chodziliśmy do owej Biedronki. Gdy pojawiliśmy się w niej jesienią, na jednej z długiej przerw, zauważyliśmy, że rolę kierownika przejęła jakaś kobieta - byliśmy więc bezpieczni i w dalszym ciągu mogliśmy robić zakupy.

Szczególnie ucieszył się z tego powodu Sperma, który w tym czasie rozsmakował się w najtańszych możliwych nalewkach - biedronkowych Kelerisach (później przechrzczonych na Amareny).

#pasta