Wpis z mikrobloga

[50/66] #66przygod

Zapewne część z was zetknęła się z falą zainteresowania prawem jazdy, dotykającą siedemnastolatków w szkołach średnich.
Ci, których rodziców stać na opłacenie kursu, korzystają z okazji i zapisują się od razu, byle tylko dorównać innym rówieśnikom, którzy już uczęszczają na kursy. To sposób wpasowania się w tłum. Nie inaczej było wśród ludzi z naszego nowego otoczenia. Zazwyczaj więc, gdy komuś zostawały trzy miesiące do osiemnastki, to już następnego dnia był "kursantem". Cudzysłowy nie są przypadkowe - trudno bowiem mówić o rzeczywistym pragnieniu zdania tego egzaminu, a także właściwego rozpoczęcia kursu. Ale o tym, zapewne doskonale wiecie.

Ofiarami fali w naszej paczce był Sperma, Kamil i Patryk. Ja i Młody postanowiliśmy nieco się wstrzymać (w moim przypadku jakieś pół roku, Młodego… Cóż, jeszcze chyba się nie zdecydował).

I tak wraz z upływem tygodni, coraz częściej widziałem "Elki" podjeżdżające pod domy kolegów, a potem nieudolnie odjeżdżające, szarpiąc niemiłosiernie przy zmianie biegów.

Sperma, najstarszy spośród tej trójki kursantów, jako pierwszy doczekał się egzaminu.

Tego dnia zwolnił się ze szkoły i z wytęsknieniem czekaliśmy na odzew (dla zasady, kilku znajomych wydzwaniało do niego, ale bezskutecznie). Bezskutecznie.
Gdy wróciliśmy więc na nasz rewir, postanowiliśmy odwiedzić Spermę w domu.

Nie zdał, zgodnie z przypuszczeniami.

- No i zrobiłem łuk, instruktor mi mówi żebyśmy jechali, no to wyjechałem z Łorda. #!$%@? jadę tak, jadę i nagle on mi po hamulcach.

- Na prostej drodze? - Zapytał Kamil.

- No tak, przed jakimś skrzyżowaniem czy czymś. Mówi mi, żebym #!$%@? cofnął i spojrzał w prawo.


Ni #!$%@?, nie widzę. No to on mi pokazuje znak stopu przewrócony w dole, przykryty śniegiem.

- Można w ogóle #!$%@?ć kursanta za takie coś? - Zapytałem.

- No widać można. #!$%@?, idę w kimę. Nara.


Następnego dnia, z samego rana, spotkałem siostrę Spermy. Czekałem na naszym słynnym skrzyżowaniu na kolegów, żeby iść na przystanek.

- Cześć. - Zacząłem.

- O, hej. Słyszałeś już, co Patryk #!$%@?ł?

- Chyba nie… Co masz na myśli?

- No prawko. Wczoraj miał egzamin. Niezłe jaja - żeby nie zdać przez znak, którego nie ma…

- Co? O czym ty gadasz? Zdziwiłem się.

- No Patryk mówił nam, że nie zdał na stopie, którego nawet nie było.

- Serio?xD - Zaśmiała się.

- No serio, serio. O czymś nie wiem?

- Ten debil nawet nie wyjechał na miasto. Ba, on nawet nie usiadł za kółkiem! Miał pokazać, czy świeci się światło stopu, a ten stanął z boku auta i mówi, że nie.


Wybuchnąłem śmiechem. Nawet nie uczęszczając na kurs, wiedziałem, gdzie w samochodzie powinno być światło stopu i cofania.

- No, to ładnie #!$%@?ł.

- Żebyś wiedział. Ojciec jak to usłyszał, to myślałam, że się popłacze. Dobra, miło było, ale lecę - jeszcze mi bus ucieknie.

- Tak, na razie. I dzięki za cynk!


Informacja o prawdziwym powodzie niezdania egzaminu przez Spermę wyciekła bardzo szybko - ale nie przeze mnie.
Spośród wszystkich, których znam, Sperma nie zdał w najgłupszy sposób, bez dwóch zdań. Nawet Kamil, który parę miesięcy później miał sześć błędów na egzaminie teoretycznym, nie był obiektem takiej ilości żartów (chociaż jego szczerze wyśmiała nawet własna matka, przy kolegach).

Do tej pory, jeśli się nie mylę, zarówno Sperma, jak i Młody jako jedyni z paczki nie posiadają prawka, przy czym ten drugi nigdy nie zapisał się nawet na kurs. Emil podchodził do egzaminu kilka razy, w różnych miastach - w końcu podobno zdał, ale nigdy nie widziałem go za kółkiem.

Kamil, jak wspomniałem, nie zdał na teorii, następnym razem na placu - i w końcu, przy trzecim podejściu, zaliczył egzamin.
Ja i Patryk zdaliśmy za pierwszym podejściem, jakimś cudem.

#pasta