Wpis z mikrobloga

Obiecany rano sen ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dziś śniła mi się przyszłość. Pracowałam na innej planecie w ziemskiej kolonii przy jakichś próbkach. Napadli na nas kosmiczni piraci, ale nikogo nie zabijali. Chcieli tylko jakichś surowców i ostrzegli, że niedługo zaatakują nas cyborgi, więc jeżeli ktoś chce, to może się z nimi zabrać, bo będzie za późno. Jedyny warunek to taki, że przyłączymy się do nich i będziemy z tymi cyborgami walczyć w miarę naszych możliwości.

Część osób się zgodziła włącznie ze mną. Nie będę wam opisywać wszystkich detali, pięknych widoków, zapachów, statków, kombinezonów, broni, o emocjach, które przeżywałam nie wspomnę, bo wyszła by z tego okropna ściana tekstu. A więc dostałam pistolet, parę magazynków i z dwoma innymi kolonistami przyłączyliśmy się do pierwszej potyczki. Teraz zaczyna się najlepsze.

Zdałam sobie sprawę, że nie do końca panuję nad sobą. To znaczy wykonywałam bezwzględnie rozkazy, choć wcale nie miałam na to ochoty, było to bardzo dziwne, ale nie rzucali naszej trójki jakoś na pierwszy ogień, raczej osłanialiśmy odwrót, bądź sprawdzaliśmy okolicę. I wtedy zdałam sobie sprawę, że jestem w grze. Ale nie jako gracz, ale jako postać, którą ten gracz kieruje. Okropne uczucie, na dodatek zaczęłam rzucać głupimi tekstami. Gdy zdałam sobie sprawę, że misja się zakończyła i ekran się wygasza rzuciłam:
- Proszę nie gasić światła, kolega chce zadzwonić na miasto.
Chyba każdy kojarzy ten tekst z Seksmisji. Potem było było tych tekstów coraz więcej, a ja się “rozwijałam”. Nasz “oddział” zmniejszył się o jedną, a potem o dwie osoby, zostałam sama. I zyskiwałam nowe umiejętności.

Gdy byłam w pobliżu morale i siła ataku innych “żołnierzy” wzrastała, potem mogłam trochę podleczyć rannych, następnie dawałam im dodatkowe tarcze, byłam jak Jim Raynor, albo raczej Sara Kerrigan i ciągle rzucałam mniej lub bardziej dowcipnymi tekstami z filmóœ. Działo się też co innego, łamałam czwartą ścianę, zwracałam się bezpośrednio do gracza, wyśmiewałam konwencję, stereotypy znane z gier. Na przykład “uważajcie, zaraz coś się stanie, muzyka się zmieniła” (tak, słyszę muzykę w snach i to taką, której nie znam :).

Zaczęłam sugerować graczowi, że coś jest nie tak, jednocześnie ktoś chciał mi coś przekazać przy pomocy wizji, które z początku były niewyraźne, zamglone, rozmyte... Aż w końcu podczas jednej z akcji, gdy byłam całkiem sama, a ja ze swoim biednym pistolecikiem zostałam otoczona przez cyborgi zobaczyłam wszystko jasno i z przekazem. Zobaczyłam siebie, a raczej strzępek mnie, kawałek tułowia, jedna ręka i głowa zamkniętą w pojemniku wypełnionym płynem, podłączoną do setek rurek i przewodów.

Firma, która stworzyła grę, w której byłam grywalną postacią wykorzystywała ofiary wypadków i katastrof jako doskonałe “AI”, obiecując graczom niemal ludzkie reakcje i zachowanie postaci w grze. Takich jak ja były setki i któreś z nich, odpowiadających za inne operacje czy reakcje przekazało mi przerażającą prawdę. A potem umarłam, bo nie dałam rady obronić się przed wszystkimi cyborgami... Ja to mam poryte sny, co? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Wołam @rubytree: @Zdzisiu1
#sen #snyxandry #sny
xandra - Obiecany rano sen ( ͡° ͜ʖ ͡°) 
Dziś śniła mi się przyszłość. Pracowałam na ...
  • 11