Wpis z mikrobloga

[57/66] #66przygod

Przez długi czas, Kamil był moim najlepszym przyjacielem, a jego dom stał dla mnie otworem cały czas – zresztą, z wzajemnością. Nasze więzi były tak silne, że w końcu i nasze matki stały się przyjaciółkami na dobre i na złe.
Tak więc, jeśli nie brać pod uwagi mojej własnej sytuacji rodzinnej, ta panująca u Kamila była (i chyba w dalszym ciągu jest) najbardziej mi znana. A uwierzcie, jest bardziej skomplikowana, niżby się mogło wydawać.

Dziadkowie Kamila spędzili urodzili się, wychowali i zestarzeli w jednej miejscowości – tutaj też spłodzili dwie córki, które podobnie jak rodzice, nigdzie nie wyjechały. Miejscowi, po prostu. Starsza córka – Milena, zaszła w ciążę bardzo młodo, będąc jeszcze nieletnią. Razem ze świeżo upieczonym mężem-tatą, zamieszkała w rodzinnym domu, zajmując górne pomieszczenia. Młodsza o rok od niej siostra, Agata, po dwóch latach również została młodą mamą. Niedługo potem, przeprowadziła się z mężem do niskiego bloku mieszkalnego, oddalonego o kilkaset metrów od domu jej rodziców. Oni sami zaś, kilka lat później, również przenieśli się do nowego miejsca – również bloku mieszkalnego (ale wyższego i bardziej obskurnego).

Agata po kilku latach rozstała się z mężem – porzucił ją i syna (Emila), gdy ten miał iść do szkoły podstawowej. Słuch o nim zaginął kompletnie, jeśli nie liczyć informacji, że „zakochał się w młodszej”. W pewnym sensie, Emil był więc sytuacji podobnej do mojej – z tym, że mógł polegać na ciotce, wujku i dziadkach (o ile aktualnie nie był z nimi skłócony). Wszystko jednak, co nastąpiło później, było jednak diametralnie odmienne. Presja samotnego wychowywania dziecka oraz zdrady ukochanego, okazała się dla Agaty zbyt poważna – w przeciągu lat, stawała się właściwie własnym cieniem, jeśli można tak powiedzieć.
Kobieta sukcesywnie chudła, przestała dbać o swój wygląd zewnętrzny i zaczęła nałogowo palić – mniej więcej wtedy, kiedy jej syn. Będąc już w szkole średniej, nie widziałem jej nigdy bez fajki w ustach, w ubraniu innym niż proste spodnie i koszulka. Wszystkie te zmiany wzbudziły troskę dziadków i siostry, którzy starali się jakoś pomóc Agacie i Emilowi. Chłopak bardzo często spędzał czas z kuzynem – i tak też poznał resztę naszej paczki.

Mimo wszystko, Agata była raczej w porządku – a przynajmniej wobec mnie. Fakt – nie utrzymywałem z nią tak bliskich stosunków jak z jej siostrą (którą właściwie mógłbym nazwać nieformalną ciocią albo nawet koleżanką), ale zawsze, gdy rozmawialiśmy, nazywała mnie grzecznym, miłym i uczynnym. Kobieta potrafiła pokazać pazury – ale z reguły ofiarami padali jej rodzice, którzy próbowali jej narzucić własną wolę i przejąć kontrolę nad wnukiem.

Jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny, to Agata nie wyróżniała się niczym szczególnym z tłumu - przynajmniej do czasu (i wcale nie jest to pozytywne stwierdzenie). Od zawsze miała naturalne, jasnobrązowe włosy i oczy – jak Milena. Tutaj jednak siostrzane podobieństwo się kończyło.
Milena zgarnęła to, co najlepsze w puli genowej, Agata zaś, choć nie brzydka, nie należała również do piękności. Zanim zaczęła palić (fatalne skutki dla skóry, zębów i włosów, nie wspominając o odorze) i nienaturalnie schudła, była całkiem atrakcyjna – oczywiście nie na tyle, by od razu zostać modelką albo aktorką – ale jak na „normalne” realia… Argumentem przemawiającym na jej niekorzyść mogła być twarz – wysoka, o nieco zbyt mocnych, męskich rysach (w tym jednym, mówiąc o „długiej twarzy”, Emil miał rację). Później doszła do tego chudość, wraz z zanikiem krągłości.

Milena od zawsze była przeciwieństwem Agaty. Urodziła syna bardzo młodo, ale wpadka nie przekreśliła jej przyszłego życia. Jej chłopak okazał się dobrym mężem i ojcem – a przynajmniej nigdy nie uciekł do innej kobiety. Zresztą, musiałby być kompletnym idiotą, żeby zostawić taką kobietę.
Jej wygląd zewnętrzny od zawsze był po prostu zniewalający – bycie pracującą matką nie pozbawiło ją kobiecości. Buty – koniecznie na wysokim obcasie (jak i Ewelina), krótkie spódniczki i sukienki i sposób chodzenia (kręcąc biodrami) wyrobiły jej w pewnych kręgach opinię puszczalskiej ladacznicy – kompletnie niesłusznie. Jednym, co nie wszyscy muszą uważać za specjalnie kobiece, były jej fryzury – poza starą fotografią znalezioną przez Emila w garażu dziadka, nie widziałem jej nigdy z długimi włosami. Gdy wraz z Kamilem byliśmy w podstawówce, obcięła się na „garnek” – i tak już zostało. Jej 360 stopniowa grzywka stała się jej znakiem rozpoznawczym i zawsze po jakimś czasie do niego wracała. I o dziwo, takie cięcie naprawdę jej pasowało. Było oryginalne, niespotykane, może nawet szalone.
Co się tyczy kolorów – góra prawie zawsze była blond, wystrzyżony dół naturalny, brązowy. Wszystko to koncentrowało uwagę na jej twarzy – delikatnej, prawdziwie kobiecej.

Gdy Emil poszedł do gimnazjum i zaczął dojrzewać, zaczął dostrzegać uroki własnej ciotki i zakochał się w niej. Była jego pierwszą prawdziwą miłością, którą wielbił – do tego stopnia, że w swoim pokoju, w jednej z szuflad, trzymał jej zdjęcia i… Skradzioną bieliznę.
Oczywiście siostrzeniec nigdy nie wyznał jej uczucia – pozostawił je dla siebie. Po kilku latach jego zainteresowania ucichły, ale wydaje mi się, że wewnątrz, uczucie jeszcze istnieje. Gdy wraz z Kamilem poszliśmy do szkoły średniej, Milena zaszła po raz drugi w ciążę, wzbudzając zazdrość wśród koleżanek (tak, mojej mamy też). Po porodzie, wróciła do idealnej formy i swojego dawnego stylu ubioru.

Córeczka – Jagoda, nie przypadła do gustu bratu, który w szkole średniej przechodził jeszcze okres buntu. Jego niechęć prawdopodobnie pozostała do dnia dzisiejszego – choć na pewno nie tak silna jak kiedyś. Jedna z jego negatywnych cech.
Jej chrzestną została moja matka (która w owym okresie chciała wychować drugie dziecko).

O ile mi wiadomo, Agata i Milena nie utrzymują obecnie specjalnie bliskich kontaktów – żyją raczej własnymi sprawami, skrajnie przeciwnymi.
Emil i Kamil spotykają się dużo częściej, na porządku dziennym.

#pasta