Wpis z mikrobloga

Kiedy to piszę, u mnie, jest siódma rano. Od półtorej godziny zagniatam i formuje chleby. W czasie pracy naszła mnie refleksja jak bardzo w ostatnim roku zmieniło się moje życie. W poprzednie święta nawet bym nie pomyślał, że tak to będzie wyglądało. Wiedziałem, a raczej przeczuwałem, że ten rok będzie dla mnie rokiem zmian ale żeby aż takich?

Wszystko zaczęło się od ścięcia włosów. Serio. Nie miałem jakiegoś kuca po pas, jednak zawsze nosiłem dłuższe włosy. Postanowiłem to zmienić, a zmian nie lubię, nie cierpię, nie przyjmuję, można nawet powiedzieć, że zmianami gardzę. Jednak ta wbrew pozorom prosta czynność, pociągnęła za sobą resztę. Złożyłem wypowiedzenie, spakowałem się i wyjechałem, a raczej wyjechaliśmy. Razem z żoną obróciliśmy nasze w miarę spokojne życie, stagnacyjne wręcz, o 180 stopni. Postanowiliśmy wyjechać na rok, odłożyć odpowiednio dużo środków aby na spokojnie otworzyć swoją firmę i wrócić. Po kilku miesiącach stwierdziliśmy jednak, że to nie ma sensu. Że emigracja nam się podoba, że daje nam dużo lepsze perspektywy i możliwości. Że teraz to już nie wiemy czy szybko wrócimy, że w sumie to możemy mieszkać wszędzie.

Ostatnio, pół żartem, pół serio, mówię wszystkim, że emeryturę to ja spędzę w Portugalii. Kiedyś sobie nie wyobrażałem, że jak to, przecież dom to tylko na ukochanych Mazurach, starzejemy się tam gdzie się urodziliśmy, tak musi być i basta. No jeszcze przecież mama. No kto jej pomoże na starość. No ale podejście mi się zmieniło. Moja mama w którejś rozmowie stwierdziła, że ona na starość to sobie zamieszka w domu spokojnej starości gdzieś nad morzem, bo czemu nie skoro morze lubi. Że jak będzie stara to się dzieciom na głowę pchać nie będzie, bo tylko przez nią zwariujemy, "Synku przecież starzy ludzie to marudy. Po co się na wzajem mamy męczyć". Ja z kolei stwierdziłem, że nie wiem gdzie będę za 30 lat. Jeszcze rok temu roznosiłem listy, a teraz jestem w Anglii. Kto wie jak się wszystko rozwinie? Nikt. Po co się ograniczać.

Dojrzałem do zmian i pracy nad sobą. Późno, bo późno ale zawsze. Zazdroszczę młodziakom, że mając 20-23 lata wiedzą co chcą robić i prą do przodu. Ja dopiero teraz się rozkręcam, znajduję coś co mnie interesuje i w czym mogę być dobry. Widzę, jak może wyglądać moje dojrzałe życie. Postanowiłem wykorzystać swoje talenty. Postanowiłem, że czas ich użyć zamiast się ich bać. Do ROBOTY! Jak mówi mój "kierownik". I to jest chyba największa zmiana jaka we mnie zaszła. Przestałem marnować czas i wziąłem się do roboty.

Piszę o sobie, ale za tym wszystkim stoi jeszcze moja żona. Dla niej ten rok to było wyzwanie. Odnalazła się doskonale. Ja z racji wcześniejszej emigracji do Irlandii wiedziałem czego się spodziewać po Anglii, ale dla niej wszystko było absolutną nowością. Moja żona jest osobą, która do wszystkiego podchodzi z radością, energią i niesamowitą ciekawością. Zaczęła od pracy w jakiejś fabryce gdzie składała mopy. Z racji, że to była bezsensowna praca to przeniosła się do jakiegoś magazynu. Po dwóch miesiącach pracy przy pakowaniu zamówień do pudełek, dostała kontrakt i awans. Teraz pracuje jako Stock Admin. Nawet nie wiecie jak jestem z niej dumny. Zawzięła się i powiedziała, że nie będzie cały czas pakować. Teraz siedzi sobie w ciepłym biurze, od czasu do czasu przejdzie się po magazynie, znajdzie jakąś paletę co to się zgubiła, ogarnie zamówienia i takie tam. I nadal jej mało. Jest dociekliwa, chce wiedzieć jak wszystko funkcjonuje, dlaczego pewne rzeczy się da a innych nie. Nawet nie macie pojęcia jaka duma mnie rozpiera.

Długi tekst, no trudno, przynajmniej chleb trochę wyrósł.

Korzystając z okazji, chciałbym życzyć Wam WESOŁYCH ŚWIĄT. Takich spokojnych, bez animozji, z miłością i ciepłem. Jeśli musicie spędzić je sami, to rozejrzyjcie się dookoła, może ktoś również spędza je sam, a jak wiadomo, we dwójkę zawsze raźniej.

A i jeszcze jedno. Jeśli czegokolwiek się obawiacie, boicie się zmian, chcecie pójść do przodu ale sami się stopujecie, to powiem wam jedno: Nie ma czego się bać. Zawsze warto spróbować, najwyżej się nie uda. Albo jak to mówią w Anglii, bardziej poetyckim językiem: "Miej #!$%@? a będzie ci dane".

#postmanstories
  • 47
Nawet nie macie pojęcia jaka duma mnie rozpiera.


@Old_Postman: Ale się domyślamy:)
Pamiętam jak pisałeś o emigracji i pamiętam tamte komentarze. Nie znam Cię, a jednak uśmiecham się czytając ten post i cieszę się, że się wam udało:)
@Old_Postman: Pamiętam wpisy dotyczące pracy Listonoszy i swego czasu aferę związana ze sprzedażą zniczy. Przejrzałem kilka wpisów wstecz i zdecydowałem tag dodać do obserwowanych. Później śledziłem z ciekawością dalszą Twoją historię i w myślach życzyłem powodzenia.

Ciekawe dzisiejsze przemyślenia dają dużo pozytywnej energii oraz pokazują jak wiele można zmienić w życiu mając wsparcie najbliższych.

Wesołych Świąt dla Ciebie i Twojej Rodziny
@Old_Postman: Wesołych Świąt i żeby Nowy Rok był jeszcze lepszy! Spelniaj marzenia i trzymaj kciuki za spełnianie marzeń innych, bo jak dobrze się wszystko poukłada, to ten rok będzie przełomowy dla mnie :) No i przede wszystkim zdrowia - bo jak mawiają wszystkie babcie we Wszechświecie - zdrowie jest najważniejsze :)
@Old_Postman: świetnie! Obserwowałem te zmiany których dokonałem od samego początku, od roznoszenie listów, po aferę w pracy a potem wyjazd. Cieszę się że Wam się powodzi i że masz taką wspaniałą żonę. Wszystkiego co najlepsze dla was na te święta Bożego Narodzenia!
@Old_Postman: Super, że Ci się udało. Sam niedługo też będę podejmował decyzje co dalej, byłem już nastawiony na emigracje, ale nagle mi przeszło. Teraz daje sobie więcej czasu i zobaczymy. Wesołych
@Old_Postman sciales kuca I zaczales wygrywać życie? Przypadek? Już nie jednego byłego kuca tutaj czytałem i po ścieciu tego czegoś ich życie ogólnie odmieniło się na nowo. Protip :nie zapuszczajcie kucy