Wpis z mikrobloga

753099 - 131 - 102 = 752866

Wyprawa, dzień VII (30.06.2017)

Ten dzień zapowiadał się ciężko już nawet zanim się zaczął. Deszcz i mocny wiatr miały nam towarzyszyć od samego rana. Na starcie mżawka, ale wiatr jeszcze sprzyjający, bo jedziemy krajówkami na północ. W Orzyszu @metaxy wypatrzył czołg zaraz za bramą jednostki wojskowej, ale pani strażniczka nie pozwoliła wejść. Smuteczek.

W miejscowości Miłki odbijamy na zachód. Wiatr zaczyna wiać w ryjek, a mżawka zamienia się w deszczyk. Fajne tereny, co rusz jakieś jeziorko, łódki zacumowane do pomostów, mija nas też sporo rajdówek, ale jak tu robić zdjęcia w takich warunkach...

Dojeżdżamy do Mikołajek i zarządzamy sobie postój w Biedronce. Trafiamy na prawdziwe turystyczne oblężenie. Gdy już udaje się zrobić zakupy, znajdujemy sobie miejsce przy drzwiach, osłonięte od wiatru i tak mija nam godzina. Ponownie ruszyć w taką pogodę nie jest łatwo. Przez pierwsze parę minut tak mną trzęsło, że bałem się, że się rozpadnę. Na szczęście @metaxy narzucił dobre tempo, takie w sam raz, żeby się rozgrzać.

Kilka km za Mrągowem skręcamy w lokalne drogi. Wiatr w twarz na niezmiennym poziomie, ale zamiast deszczu mamy teraz #!$%@? asfalty. Wjeżdżając do wioski Śledzie postanawiamy się zatrzymać na foto ze znakiem. Korzystając z okazji ściągam jedną wiatrówkę, bo zaczyna robić się cieplej. W tym momencie przychodzi potężny podmuch wiatru i przewraca mi rower. Upadł na trawę, więc myślałem, że nic się nie stało. Sprawdzam tylną przerzutkę prawo-lewo, działa. No to jedziemy. Wrzuciłem o jedną zębatkę do góry... i wyprawa się skończyła.

Hak przerzutki był jednak wygięty, wózek dotknął szprych i całą przerzutkę zawinęło do góry. Wózek tak się zakleszczył pomiędzy szprychami, że ciężko było go w ogóle wyciągnąć. Do tego uszkodzona rama w okolicach tylnego trójkąta i wygięta ośka. @metaxy od razu wrzuca info pod swoim tagiem, że potrzebujemy pomocy, bo jasnym jest, że z rowerem w takim stanie do Olsztyna się nie dostanę.

Najpierw przez kilka km @metaxy mnie holuje, potem u gospodarza udaje się skrócić i skuć łańcuch, ale przez skrzywioną oś rower i tak nie nadaje się do jazdy. Na szczęście z odsieczą przybywa @unhit. Zaraz po pracy wsiadł w auto i pojechał na ratunek. Pozwolę sobie otagować #olsztyn, żebyście wiedzieli jakiego dobrego mireczka u siebie macie.

Tak więc rower do bagażnika i jedziemy. Podaję adres naszego noclegu... i robię wielkie oczy, gdy okazuje się, że @unhit mieszka zaraz obok! Takiego zbiegu okoliczności w życiu bym się nie spodziewał. Jeszcze raz dzięki kolego za pomoc. Jesteś wielki!

Sam nocleg u mirka @sugr, którego niestety nie było dane nam poznać, ale zostawił nam klucze do mieszkania i pozwolił z niego skorzystać. Serdeczne dzięki!
W sobotę wstałem wcześniej, pożegnałem się z Rafałem i autobusem pojechałem na dworze PKP, skąd miałem pociąg do Katowic. Jakby tych wszystkich przygód było mało, to przed Dąbrową Górniczą ktoś postanowił zakończyć swój żywot rzucając się pod pociąg... Stoimy na dworcu, opóźnienie nieznane. Na szczęście ojciec i tak miał mnie odebrać z dworca, więc zamiast do Katowic podjechał do Dąbrowy.

I to by było na tyle. 1850 km w siedem dni, spore straty w sprzęcie, ale i tak było zajebiście. Gdybym miał pojechać drugi raz, to nie zastanawiałbym się ani chwili ;)

Po powrocie do domu od razu uruchomiłem Tribana i w niedzielę pojechaliśmy na zaporę z @Marcin_od_Tribana i @Limon2g. Trochę dziwnie się jechało, bo jakoś tak odwykłem od tej szerokiej trinanowej kierownicy i grubaśnych klamkomanetek. Ale trzeba się przyzwyczaić, bo na razie nic lepszego miał nie będę. A w sobotę startujemy w maratonie Tour de Silesia i Triban ponownie dostanie szansę przejechania jednorazowo ponad 500 km. Stay tuned.

#mortalszosuje

#rowerowyrownik #szosa #100km (nr 35 i 36)
Mortal84 - 753099 - 131 - 102 = 752866

Wyprawa, dzień VII (30.06.2017)

Ten dzie...

źródło: comment_YQLnfjTbkpo2wK5uoFTP8Msy1YFQlTQ5.jpg

Pobierz
  • 13