Wpis z mikrobloga

Polecam uwadze arcyciekawy wpis na profilu osiedlowym - prowadzący profil odwalił kawał dobrego riserczu. Opis dziejów Zakładów Włókien Sztucznych Anilana i związanych z produkcją zanieczyszczeń oraz kanału biegnącego przez pół miasta do oczyszczalni ścieków na Lublinku.

CZĘŚĆ 7 (ostatnia): NIEWYOBRAŻALNE SKAŻENIE CHEMICZNE.

Wiecie już jak przebiegał kanał „Anilany”, ale nie wiecie jeszcze co faktycznie nim płynęło i co działo się z całością toksycznych odpadów z produkcji poliakrylonitrylu, czyli tzw. anilany. Ostatnią część zakończyłem pytaniem, czy rura jest lub była zagrożeniem dla naszych osiedli: Zarzewa i Dąbrowy. Pocieszałem, że nie. Przeczytajcie jak jest naprawdę...

Części poprzednie pomogą przypomnieć sobie temat:

Część 0: Jak się to wszystko zaczęło: https://www.facebook.com/OsiedleZarzew/posts/1739990236325137:0

Część 1: Zapomniane imperium: Kunitzer, Heinzel i Kon:

https://www.facebook.com/OsiedleZarzew/posts/1743257812665046

Część 2: Herman Goering na Zarzewie: Zellgarn AG:

https://www.facebook.com/OsiedleZarzew/posts/1748115375512623

Część 3: Tło powojenne: CIA i Sztaudynger:

https://www.facebook.com/OsiedleZarzew/posts/1764868143837346

Część 4: 15-Letnia prowizorka:

https://www.facebook.com/OsiedleZarzew/posts/1856344634689696

Część 5: Kanały wyjaśnione:

https://www.facebook.com/OsiedleZarzew/posts/1894092554248237

Część 6: Blady strach i socjalistyczne absurdy; budowa kanału "Anilany".

https://www.facebook.com/OsiedleZarzew/posts/1903294236661402

W części 2 wspomniałem jak odbywała się produkcja włókien anilany, a dokładniej jak odbywał się proces pozbywania się ścieków poprodukcyjnych. Zachęcam do przeczytania jeszcze raz tej części i do oglądnięcia zdjęć basenów (odstojników). Ale w skrócie przypomnę.

Otóż odpad produkcyjny to toksyczny szlam. Ze względu na dużą gęstość szlam ten nie był w stanie samodzielnie „popłynąć” do oczyszczalni ścieków na Lublinku. Z tego powodu pompowano go do basenów na terenie zakładu, gdzie część stała (toksyczny muł/piach) osiadał na dnie, a część płynna po przepełnieniu basenu wypływała wierzchem bezpośrednio do naszego kanału „Anilany”. W taki sposób pozbywano się części płynnej. Część stała, po zapełnieniu nią basenu (odstojnika), była wybierana i magazynowana na terenie zakładów „Anilana”. Do części stałej jeszcze wrócę. Ale najpierw kilka niepokojących faktów o części płynnej, która „podróżowała” kanałem nawet kilka metrów od naszych okien, ale także przez Park Podolski i przez całą Łódź.

ILOŚĆ:

Alarmujące pismo skierowane przez zakłady „Anilana” do Spółdzielni Mieszkaniowej „Bawełna” w 1968r, które pokazałem w części 6, mówiło o 20 tys m3 ścieków na dobę. Dokumenty z kontroli (zdjęcie 1) z 1989r pokazują przepływ ścieków na poziomie ok. 80 m3/h. W przeliczeniu na rok okazałoby się, że w 1968r mielibyśmy do czynienia z ok. 7,3 miliona m3 ścieków (czyli 7,3 miliarda litrów), a w roku 1989 z ok. 0,7 miliona m3 ścieków, czyli 10 razy mniej niż w 1968r.

Które dane są prawdziwe? Czy w 1968 roku zawyżono ilość ścieków, by przestraszyć SM „Bawełna”? A może w 1989 roku z jakiegoś powodu ją zanizono? Myślę, że można założyć, że obie dane są bliskie prawdy. Po prostu w latach 80 zakłady „Anilana” sukcesywnie obniżały produkcję i chyliły się już ku upadkowi. Łączyły się z Wifamą (której ścieki były równie „ciekawe”), powstał też Chemitex.

Niestety nie mam danych ilościowych o produkcji ścieków np. z lat 70 co ułatwiłoby szacunki, ale skoro ścieków w 1968 było 7,3 mln m3, a w 1989 - 0,7 m3, to załóżmy, że przez cały okres produkcji „Anilana” spuszczała 4 mln m3 ścieków rocznie. Jest to średnia arytmetyczna z dwóch dostępnych danych.

Jeśli tak było, to żeby uzmysłowić sobie ilość spuszczanego toksycznego płynu można powiedzieć, że na dobę „Anilana” zapełniała prawie 3 potężne pływackie baseny olimpijskie, a przez cały swój okres produkcji wypełniła ściekami zbiornik wielkości Zalewu Sulejowskiego - po brzegi.

JAKOŚĆ:

Ale z czego składały się ścieki „Anilany”? Co dokładnie płynęło pod naszymi blokami i pod całą Łodzią? Tu również nie mam wesołych informacji… W skrócie: Tablica Mendelejewa.

Skład chemiczny ścieków dostępny jest na zdjęciu nr 1 i 2. Natomiast fragmenty z dokumentu na zdjęciu nr 3 pozwolę sobie zacytować: „Najwyższy stopień zanieczyszczeń wykazywały ścieki technologiczne, których próby pobierano na wylocie z oczyszczalni ścieków. Zawierały one bardzo duży ładunek zanieczyszczeń pochodzenia organicznego i nieorganiczonego (duża zawartość siarczanów). (…) Przekroczenia dopuszczalnych stężeń stwierdzono dla wskaźników azot amonowy, cyjanki, cynk, rodanki, substancje rozpuszczone, zawiesiny, odczyn.”. W innym dokumencie wskazano dodatkowo odczyn kwasowości 11 – co proszę na razie zapamiętać. I dalej: „Stopień oczyszczenia ścieków technologicznych w oczyszczalni jest niewystarczający, a ich neutralizacja prowadzona jest w sposób niewłaściwy;” oraz: „Ścieki o takim składzie wywierają działanie niszczące na kolektory oraz stwarzają niebezpieczeństwo dla pracowników zajmujących się ich konserwacją.”

Widać więc dokładnie z czego składały się ścieki. Ale pytanie kto z Was zauważył coś jeszcze? Podkreślę: „(…)próby pobierane na wylocie z oczyszczalni ścieków(…)”. Taki stan ścieki miały więc już po opuszczeniu oczyszczalni ścieków – po ich oczyszczeniu! Jak wyglądały wcześniej, czyli na całej trasie rury – możemy się tylko domyślać…

Wspomniałem też o PH, czyli odczynie ścieków, który wynosił nawet 11. Przy takim odczynie możemy mówić już o wodzie amoniakalnej. Zacytuję wikipedię: „Woda amoniakalna (NH3-H2O) – zwyczajowa nazwa roztworu amoniaku w wodzie. Ma charakterystyczny ostry, amoniakalny zapach. (…) Ogrzewanie wody amoniakalnej powoduje wydzielanie się gazowego amoniaku.”. Czy teraz wiecie już skąd dawniej wzdłuż kanału ściekowego „Anilany” brał się ten nieprzyjemny ostry zapach „zgniłych jaj”? Jak widać na tabelce ze zdjęcia nr 1, nawet zimą, przy temperaturze powietrza -2 st. C temperatura ścieków miała ponad 20 st. C (trzecia linijka danych). Latem zapewne wiele więcej, amoniak więc parował i to nim Zarzewiacy oddychali.

DOKĄD ?

Ale ścieki płynne nie zostawały ani na Zarzewie ani w parku między Zarzewem i Dąbrową… o ile oczywiście przyjmiemy optymistyczne założenie, że kanał był w pełni szczelny. I raczej należy tak założyć, ponieważ gdyby nie był, skażenie gruntu powinno być potężne i widoczne do dziś. Z drugiej strony jakość rur z których kanał ściekowy zbudowano, jak pokazałem w części poprzedniej, była wątpliwa, a jak pokazałem w części 4, te agresywne chemicznie ścieki bardzo mocno wżerały się w rury. Faktyczny stan gruntu w parku musiałby pewnie ocenić ktoś kompetentny.

Tak czy inaczej kanał ściekowy prowadził cały ten „toksyczny gnój” do oczyszczalni ścieków na Lublinku. Myliłby się jednak ten, kto myślał, że ścieki były tam neutralizowane. Jak pokazały dokumenty – to robione nie było lub robione było źle. Według różnych informacji, które znalazłem w Internecie, z jednego prostego powodu. Tych ścieków zneutralizować się nie dało, albo oczyszczalnia ścieków komunalnych na Lublinku nie była do tego przygotowana. Zamiast tego po prostu mieszano je ze oczyszczonymi ściekami miejskimi, po to, by rozrzedzić toksyczne ścieki Anilany. To jednak z oczywistych względów nie zmieniało ich składu. Na przykład cyjanków przed i po rozrzedzaniu musiało być przecież tyle samo, tylko dane pomiarowe procentowego składu ścieków wyglądały przyjemniej. Ciekawe więc w jakim stanie są grunty wzdłuż rzeki Jasień i Ner na Lublinku?

Poza tym, niestety, ścieki płynne były spuszczane także do rzeki Jasień tuż przy Zarzewie i przepływały przez staw przy pałacu Herbsta. O tym fakcie mówi dokument ze zdjęcia nr 4. Jaki jest stan wody i w stawie i w rzece Jasień przed stawem oraz czy grunty w pobliżu są skażone, czy też nie – tego nie wiem. Także z tego powodu zgłosiłem do Budżetu Obywatelskiego, który za chwilę będzie głosowany projekt ogólnołódzki, pt:

„L0104 Badanie wody w stawie przy Pałacu Herbsta pod kątem przydatności do kąpieli lub stworzenia plaży."

Opis: "Miasto rozważa stworzenie plaży przy stawie obok Pałacu Herbsta. Wiadomo jednak, że woda w tym stawie nie jest czysta. Sprawdźmy, czy nadaje się do kąpieli i czy można przy nim stworzyć plażę. Mikroskopijny wydatek może oszczędzić ogromne pieniądze z budżetu miasta, szczególnie jeśli okaże się, że woda w stawie jest w stanie fatalnym i może zagrażać zdrowiu.”

Jest to najtańszy projekt ze wszystkich ogólnołódzkich – ledwo 1500 zł - więc będzie na pierwszym miejscu listy i bardzo łatwo będzie go znaleźć. Polecam go Waszej uwadze!

ALE TO NIE WSZYSTKO…

Ścieki płynne „odpływały” z Zarzewa. Były oddawane bezpośrednio (lub pośrednio przez oczyszczalnię) do rzeki Jasień, ale już po jej przejściu przez całą Łódź, czyli na Lublinku.

Na Zarzewie zostawała jednak część stała odpadów z produkcji włókien sztucznych, czyli szlam wybierany z odstojników. Ile go było, czy np. na 100 litrów płynu przypadał 1 czy 100 kg szlamu – nie wiem. Wiem jednak, że parking przed hipermarketem Carrefour jak i sam sklep, położony jest obecnie na wzniesieniu, którego nie widać na hitlerowskich zdjęciach lotniczych z 1942. Wtedy były tam raczej płaskie pola. Dodatkowo na terenie Anilany znajdują się (lub znajdowały, bo kilka lat tego terenu już nie odwiedzałem) bardzo duże hałdy… no właśnie – czego? Wielokrotnie w rozmowach z okolicznymi mieszkańcami słyszałem informacje, że cały toksyczny szlam z odstojników był składowany właśnie na tych terenach. Pisano o tym zresztą także w gazetach. Pisano także o problemach z budową hipermarketu Jumbo (obecnie właśnie Carrefour) i o wywożeniu przynajmniej części z tego szlamu. Myślę, że ktoś z pewnością znajdzie te artykuły i wklei w komentarzach, było tego dużo.

Generalnie, jeśli tereny zakładów „Anilana” nie zostały zrekultywowane, to wszystko wciąż zalega w ziemi. Nie mam jednak ani danych ani potrzebnej wiedzy, żeby ocenić czy jest to tak groźne jak np. sprawa zakładów „Boruta”, o której ostatnio było głośno w mediach: http://www.polsatnews.pl/…/tykajaca-bomba-ekologiczna-pod-…/. Oby nie.

RURA DZIŚ…

Czy rura biegnąca pod Zarzewem i Parkiem Podolskim jest dla nas zagrożeniem? Raczej nie. Ufam, że obecny jej właściciel, prywatna firma, likwidując włazy lub je obniżając wiedziała co robi. Podobno jedynym potencjalnym problemem w tej rurze byłyby dzikie podłączenia okolicznych mieszkańców, którzy z pewnością kiedyś, na dziko właśnie, mogli traktować ją jako bezpłatny ale nielegalny spust kanalizacji komunalnej. Jeśli na jakimś fragmencie rury takie przyłącza istnieją, to gazy powstałe przy fermentacji i przetwarzaniu ścieków komunalnych mogą doprowadzić do wybuchów i zapadania się rury. Szczęśliwie na terenie parku i Zarzewa takie podłączenia raczej nie były możliwe, bo są tu tylko skanalizowane bloki.

Rura jest więc obecnie ciekawym reliktem epoki socjalizmu, a dzięki błędom różnych blogerów, którzy jej początków upatrywali w zakładach hitlerowskich Zellgarn AG, połączyła się w świadomości Łodzian w miejski mit z ziarenek prawdy i fantazji. Problemem już zapewne nie jest - może najwyżej dla właścicieli terenu, przez który przebiega, bo chyba jej stan prawny nie wszędzie jest uregulowany. Problemem natomiast zdecydowanie mogą być toksyczne odpady stałe pozostawione na terenie dawnych zakładów "Anilany". Ale to już temat na poważne śledztwo dziennikarskie - Zarzewiak sie tym nie zajmie.

Zastrzeżenia:

Wszystkie dokumenty, na podstawie których napisałem powyższy artykuł są dla każdego publicznie dostępne w archiwum ZWiK w Łodzi (chociaż mam wrażenie, że od dawna były zapomniane). Usunąłem z nich na wszelki wypadek wszelkie dane osobowe. Jest możliwość, że nie będąc specjalistą, wyciągnąłem nie do końca poprawne wnioski, ale poparłem je dokumentami, więc każdy z Was może wyrobić sobie własną opinię. To, czy będzie jeszcze jakiś epilog lub suplement - zależy od Was :)


https://www.facebook.com/OsiedleZarzew/posts/1907346269589532

#lodz #przemysl #gruparatowaniapoziomu #historia
niggerinthebox - Polecam uwadze arcyciekawy wpis na profilu osiedlowym - prowadzący p...

źródło: comment_mmmcop8K2TZEHQLvhWQIEvIWhZR04N53.jpg

Pobierz
  • 6