Wpis z mikrobloga

#braciawniewierze!

Z okazji rocznicy wyboru JP2 na papieża dziś będzie poważnie i długo. Może za długo dla niektórych.

Jak zapewne domyśliliście się, jestem osobą niewierzącą. Głęboko niewierzącą, odrzucającą z całą stanowczością nie tylko Kościół Katolicki ze swoją pokręconą teologią, aniołkami, objawieniami, roratami, litaniami, różańcami i dogmatami, ale i chrześcijaństwo w ogóle. Nie chcę teraz się rozpisywać, bo nie o to chodzi (i tak wpis jest za długi) ale napiszę tylko tyle, że jeżeli w ogóle mam jakiekolwiek przebłyski wiary, to jedynie jakiś cień wątpliwości odnośnie tego, że coś takiego jak Bóg jednak istnieje – ale nawet jeżeli tak, to nie widzę powodu, aby w jakikolwiek sposób łączyć go z niedzielnymi rytuałami odprawianymi w ogromnych budynkach przez panów w czarnych sukienkach.

Z tej właśnie perspektywy Jan Paweł II (czy papież, jakikolwiek) jest dla mnie oczywiście nikim. Jest jedynie przywódcą głoszącej absurdalne hasła organizacji religijnej zrzeszającej ponad miliard ludzi grupy, która swoją energię życiową zamiast na zrobienie czegoś pożytecznego poświęca na siedzenie w zimnym kościele, mamrotaniu paciorków, czytaniu (i pisaniu) bezwartościowych rozważań na temat tego, czy gadanie do powietrza i nazywanie go „Świętym Antonim” jest równie wartościowe jak gadanie do powietrza i nazywanie go „Jezusem” i czy odnosi ten sam skutek. Zatem sorry, niezależnie od liczby napisanych encyklik, wygłoszonych homilii, wyświęconych biskupów i nawróconych niewiernych, Jan Paweł II nie ma szans na zdobycie mojego szacunku tą drogą. Wręcz przeciwnie, gdybym miał go tylko tymi kategoriami oceniać, powiem wprost – byłby dla mnie absolutnym zerem.

Jest jednak coś więcej. Mam bardzo ambiwalentny stosunek do głęboko wierzących. Teoretycznie są oni idiotami, intelektualnymi ofermami, które zamiast szukać drogi do spełnienia życiowego, pojednania i harmonijnego współżycia z otaczającymi ludźmi, poświęcają bez sensu i wbrew logice swój czas i uwagę na zupełnie zbędne rzeczy, jak np. przesiadywanie w kościele w oczekiwaniu na to, aż kapłan podniesie kawałek andruta i kielich rozwodnionego wina.

Usprawiedliwić to można chyba tylko wychowaniem ich w taki, a nie inny sposób – osoba, wychowywana w katolickiej rodzinie i poddawana 12-letniej, de facto obowiązkowej katechezie, nawet jeżeli posiada wysokie IQ i zdolność samodzielnego myślenia, z dużym prawdopodobieństwem będzie głęboko wierzyła w to wszystko, w co wierzą katolicy. Nawet jeżeli w innych sprawach zachowują podziwu godny rozsądek. I to jest właśnie powód, dla którego Jana Pawła II nie mogę tak jednoznacznie wyśmiać za jego wierzenia i za to, że całe życie poświęcił nie tylko na mamrotaniu „Oddaję się Maryi”, ale też i na tym, że przekonywał do swoich poglądów innych.

Z drugiej strony – Jan Paweł II był osobą wybitną. Miał wiele talentów, głównie tych z gatunku humanistycznych. Jego książek i poezji nie skomentuję, bo są nasiąknięte tym, co do mnie zupełnie nie przemawia (chociaż z drugiej strony jest autorem wielu dość głębokich sentencji, które przyswoić może nawet i osoba niereligijna) , ale bez dwóch zdań miał talent aktorski, poteżną charyzmę pozwalającą zjednywać sobie ludzi, dar przekonywania, poczucie humoru i wszystko to, co sprawiało, że jako człowiek był lubiany wszędzie, gdzie się pojawił. Urodzony przywódca. Do tego – rzadko spotykany talent językowy, pozwalający władać mniej lub bardziej biegle co najmniej kilkunastoma językami. Jestem przekonany, że gdyby stworzyć taki humanistyczny odpowiednik testów IQ, to rozwiązując go, Karol Wojtyła wyszedłby poza skalę. Właśnie jego nieprzeciętna osobowość, talent i inteligencja sprawiają nie tylko, że nie potrafię spojrzeć na tę postać pogardliwie, ale też i patrzę na niego z podziwem – intelektualnym tytanem, dokonywał bowiem rzeczy, które dla wielu ludzi pozostają co najwyżej w sferze marzeń (a wielu jest takich, którzy nawet nie śmią marzyć o dorównaniu mu w niektórych sprawach). Jeżeli dołożyć do tego jeszcze działalność w okresie komunizmu (zanim jeszcze został papieżem, bo żadna to sztuka postawić się polskiej władzy mając już potężne plecy w Watykanie; a nawet więcej – samemu będąc tymi plecami), otrzymujemy obraz bardzo ciekawej postaci.

Jan Paweł II ma dla mnie pewne dodatkowe, wyjątkowe znaczenie. Właśnie on jest postacią, dzięki której nie patrzę na wierzących (w każdym razie nie zawsze) jak na intelektualne ameby i idiotów, nie potrafiących dodać dwa i dwa. Jeżeli taki intelekt jak Karol Wojtyła nie dał się uwieść tej ideologii i nie tylko dał się w to wkopać, ale też całe życie poświęcił na przekonywaniu do niej innych – oznacza to, że inni wierzący też mogą objawiać racjonalne podejście w innych dziedzinach życia i wysoki poziom intelektualny.

Przyczyna, dla której nawet profesorom zdarza się zawiesić w pokoju obrazem Maryi, przejść w niedzielę do kościoła albo zamówić mszę w jakiejś intencji nadal dla mnie jest nie do końca jasna – ale właśnie dzięki Janowi Pawłowi II potrafię zachować jakiś szacunek nie tylko dla takiej osoby, ale i dla faktu, że w takie rzeczy wierzy. Jeżeli wybitny umysł dał się dogłębnie zindoktrynować, to zdarzyć może się każdemu. Absolutnie każdemu.

Nie do końca jasny jest też dla mnie powód, dla którego absolutna większość Polaków uznaje papieża za idola i nawet nie podejmuje wysiłku znaleźć na jego wizerunku ciemnych plam, zaś osoby niekoniecznie jego osobą zachwycone i próbujące przekonać do swoich racji innych z automatu są na cenzurowanym. Nawet osoby o spłyconej religijności (a nawet spora grupa niewierzących!) niezależnie od swoich poglądów na temat pazernego kleru, wydumanych dogmatów i braku sensu uczestnictwa we wszelakich nabożeństwach – wszyscy ci o Papieżu niczego złego powiedzieć sobie nie dadzą. Można z Polakami dyskutować o filozofii, Bogu, Kościele, o wierze i niewierze, można wymieniać sporne poglądy, przekonywać się do swoich racji – ale od papieża wara! Jak to u Gombrowicza – Jan Paweł II wielkim Polakiem był i nas zachwyca – a jeżeli kogoś nie zachwyca, to widocznie jest mało inteligentny.

Jak napisałem, mnie ta postać nie razi. Ale też nie widzę wielkich powodów do zachwytu, a już na pewno nie do ekstatycznego bezkrytycznego uwielbienia. Widocznie jestem wybitnie mało inteligentny. Trudno. Dobrze mi z tym.

No i okolicznościowy mem (związku z tematem proszę samemu się domyślić)

#religia #ateizm #janpawel2 #papiez może jeszcze troszkę #wykopobrazapapieza
haes82 - #braciawniewierze!

Z okazji rocznicy wyboru JP2 na papieża dziś będzie po...

źródło: comment_9CuP7K21PDTaNYeO9MSOswK3lf0XxqwN.jpg

Pobierz
  • 4
  • Odpowiedz
@Theia TL;DR
Papież teoretycznie jest przywódcą katolików, ale wcale nie był taki zły i potrafił zjednoczyć ludzi gdziekolwiek się pojawił. Miał wyjątkowe talenty jak chociażby do mówienia w wielu językach. Mimo to OP nie widzi powodów żeby się nim jakoś zachwycać i wychwalać, bojąc się dyskusji na ten temat i broniąc się przed nią.
  • Odpowiedz
@haes82: skrót myślowy, przepraszam
nie chodziło mi o ciebie, chodziło mi o ten fragment:

Nawet osoby o spłyconej religijności (a nawet spora grupa niewierzących!) niezależnie od swoich poglądów na temat pazernego kleru, wydumanych dogmatów i braku sensu uczestnictwa we wszelakich nabożeństwach – wszyscy ci o Papieżu niczego złego powiedzieć sobie nie dadzą. Można z Polakami dyskutować o filozofii, Bogu, Kościele, o wierze i niewierze, można wymieniać sporne poglądy, przekonywać się do
  • Odpowiedz