@Xianist: No ale już nie przesadzajmy z tą partycypacją, bo ma ona oprócz dobrych konsekwencji gospodarczych tragiczne konsekwencje społeczne.
Pracujące kobiety (bo to one stanowią większość biernych zawodowo) to: + Wyższe PKB + Więcej podatników
- Dzieci wychowujące się po świetlicach (tłumaczyć nie trzeba) - Rozpad życia rodzinnego (mniej czasu na pielęgnację ogniska domowego) - Więcej wniosków rozwodowych (niezależność finansowa i hipergamia)
@Pan_Krolik: bo baba poszedla pracowac i jest niezalezna to ma zle na gowniaka wplywac i rozwalac malzenstwo? A myslalrm ze zyjemy w Polsce w XXI wieku. Co to znaczy ze baba ma.mniej czasu na pielegnacje ogniska domowego? Ciezko mi cos wyobrazic pod tym haslem.
Tak - "gówniak" odłączony od matki i zostawiany na 10h w żłobku, potem w szkole do 17 bo matka pracuje ma z nią słabszą więź, jego rozwój psychiczny i wizja życia rodzinnego jest zaburzona.
i rozwalac malzenstwo
No tak - małżeństwo służyło od zawsze do tego żeby jedna strona specjalizowała się w zdobywaniu środków do życia, a druga na dbaniu o dom i wychowywaniu
@Pan_Krolik: Ale zdajesz sobie sprawę, że przez wieki, nie licząc arystokracji i burżuazji (czyli w większości społeczeństwa), to te "gówniaki" już zapieprzały, czasem niemal na równi z dorosłymi? Zresztą kobiety tak samo zapieprzały (znowu nie licząc najbogatszych warstw społecznych, gdzie mogły leżeć, pachnieć i pielęgnować) - albo w gospodarstwie, albo jako szwaczki, służba itp.
@Replica: Do rewolucji przemysłowej ponad 90% społeczeństwa to byli chłopi. Praca na gospodarstwie razem z rodzicami zapewnia o wiele więcej interakcji z nimi niż chodzenie do szkoły w dzisiejszych czasach.
A co do służby - służba na dworach mieszkała w czworakach i rodziny miały cały czas ze sobą kontakt. Podobnie szwaczki, które szyły często w domu i oddawały gotowe ubrania. Życie rodzinne na tym nie cierpiało tak bardzo.
@Replica: Nie chcę powrotu do XVII wieku, tylko zwracam uwagę że większa partycypacja kobiet na rynku pracy to nie tylko same plusy żeby ślepo gonić wskaźniki w tej kwestii, bo powoduje ona również szereg problemów.
Jestem również świadom, że ciężko jest odwrócić ten trend gdy mleko już się rozlało i w większości przekazów kura domowa jest pokazywana jako frajerka a symbolem sukcesu jest pani dyrektor agencji marketingowej żyjąca pracą i spełnianiem
@Pan_Krolik ale to co piszesz, że kobiety były w domu to może i prawda, ale właśnie gdzieś do rewolucji przemysłowej (i też nie do końca). Potem tak samo zasuwały w fabrykach, szwalniach, szkołach, szpitalach itd. No i jeśli spędzały większość dnia na ciężkiej fizycznej pracy, to to całe dbanie o domowe ognisko też nieco kulało, nawet jeśli fizycznie były niedaleko. Nie mówiąc o zmianach w podejściu do dzieci - to że małe
ale to co piszesz, że kobiety były w domu to może i prawda, ale właśnie gdzieś do rewolucji przemysłowej (i też nie do końca). Potem tak samo zasuwały w fabrykach, szwalniach, szkołach, szpitalach itd.
Nawet po II WŚ w rynku pracy brało udział około 30%, a jest to okres uznawany za ogromny wzrost ich obecności. Oznacza to, że wcześniej zasuwanie po fabrykach i szwalniach było zjawiskiem marginalnym, a przeważająca ilość
@Pan_Krolik ale zdajesz sobie sprawę że domem nie musi zajmować się tylko kobieta, facetowi rączki nie uschną jak posprząta albo ugotuje. Ponadto dziecko może też mieć więź z tatą, którą, kolejna niespodzianka, również buduje się przez zajmowanie się dzieckiem, a nie siedzienie w robocie. Ojciec nie nakarmi piersią (chociaż również na upartego to da się obejść poprzez ściąganie mleka). Reszta to kwestia dogadania się. Naprawdę DA SIĘ to zrobić i znam wiele
@Pan_Krolik i jeszcze jedno - nie każdy chce "wisieć" finansowo na dzieciach, szczególnie jeśli te dzieci dopiero budują pozycję zawodową i mają M3 na kredyt z dwójką własnych dzieci (dość częsta sytuacja). Albo mają wspomnianą wcześniej kiepsko płatną pracę w Biedrze. I od razu zastrzegam, nie mówię że w takiej sytuacji nie należy pomagać, tylko tyle że może być to niekomfortowe dla biorcy tej pomocy. I może wolałby nie być "ciężarem", tylko
Naprawdę DA SIĘ to zrobić i znam wiele przykładów, gdzie taki układ działa
Właśnie o to chodzi. Da się - czyli nie jest to ani proste, ani przyjemne tylko wymaga kombinowania z obu stron. W efekcie żadna ze stron nie będzie w pełni dyspozycyjna w pracy ani w domu i obie skończą jako przeciętniacy w swoich dziedzinach.
to zwyczajnie znajdź kobietę, która będzie się spełniać w roli żony i matki
Aktywne Wpisy
18+
Zawiera treści 18+
Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.
Źródło: https://perspektywy.for.org.pl/wp-content/uploads/2017/11/Raport_Perspektywy_internet.pdf
#ekonomia #gospodarka #neuropa #polska #finanse
udział poniżej średniej dla OECD. CZechy, Niemcy czy GB mocno z przodu.
Pracujące kobiety (bo to one stanowią większość biernych zawodowo) to:
+ Wyższe PKB
+ Więcej podatników
- Dzieci wychowujące się po świetlicach (tłumaczyć nie trzeba)
- Rozpad życia rodzinnego (mniej czasu na pielęgnację ogniska domowego)
- Więcej wniosków rozwodowych (niezależność finansowa i hipergamia)
Tak - "gówniak" odłączony od matki i zostawiany na 10h w żłobku, potem w szkole do 17 bo matka pracuje ma z nią słabszą więź, jego rozwój psychiczny i wizja życia rodzinnego jest zaburzona.
No tak - małżeństwo służyło od zawsze do tego żeby jedna strona specjalizowała się w zdobywaniu środków do życia, a druga na dbaniu o dom i wychowywaniu
A co do służby - służba na dworach mieszkała w czworakach i rodziny miały cały czas ze sobą kontakt. Podobnie szwaczki, które szyły często w domu i oddawały gotowe ubrania. Życie rodzinne na tym nie cierpiało tak bardzo.
Dynamika społeczna była
Jestem również świadom, że ciężko jest odwrócić ten trend gdy mleko już się rozlało i w większości przekazów kura domowa jest pokazywana jako frajerka a symbolem sukcesu jest pani dyrektor agencji marketingowej żyjąca pracą i spełnianiem
Nawet po II WŚ w rynku pracy brało udział około 30%, a jest to okres uznawany za ogromny wzrost ich obecności. Oznacza to, że wcześniej zasuwanie po fabrykach i szwalniach było zjawiskiem marginalnym, a przeważająca ilość
Właśnie o to chodzi. Da się - czyli nie jest to ani proste, ani przyjemne tylko wymaga kombinowania z obu stron. W efekcie żadna ze stron nie będzie w pełni dyspozycyjna w pracy ani w domu i obie skończą jako przeciętniacy w swoich dziedzinach.