Wpis z mikrobloga

  • 4
@Paniol w tych co kupujesz folia jest ściągnięta po wędzeniu, parzeniu i ostudzeniu. Maszynowo nawet widać nacięcie na parówce. Myślisz że jak inaczej kształt nabierają. Tak w ogóle ta folia to celuloza i jest bezpieczna w gotowaniu (w końcu to jeden z etapów produkcji parówek).
  • Odpowiedz
@nicari: Jakiego topionego plastiku? Gotuję parówki w folii przez kilkanaście lat, nie znalazłem jak dotąd folii, która nie byłaby odporna na wysoką temperaturę.
  • Odpowiedz
Przecież gotując je w folii wydzielają się zapewne jakieś niezdrowe substancje. To przecież tworzywo sztuczne.
Rzadko je jadam, ale gotuję bez folii.
  • Odpowiedz
@Brother_of_Steel: W warunkach miażdżącej większości parówek jest to specjalna osłonka, odporna na wysokie temperatury. Nic się "nie topi". Jak podczas gotowania wypadnie mi któraś z folii, to czuć gigantyczną różnicę. Te gotowane bez folii mają rozcieńczony wodą smak.
  • Odpowiedz
@sogen: Pewnie, że można w folii.

Trzeba dobrze rozgotować i wtedy odpowiednią techniką da się zawartość folii wycisnąć jak z tubki. Wartość odżywcza ta sama (czyli żadna) a jest nawet szybciej, bo nie trzeba gryźć.
Chleb też można rozmoczyć z musztardą na przykład.

W sumie to muszę zrobić kiedyś parówkowo-chlebno-musztardowego szejka.

  • Odpowiedz
@Mesosfet: odkąd pamiętam zawsze w folii, jak gdzieś folia pękła, to cała parówa pękła, a jak się gotuje bez folii, to pęcznieją niekontrolowanie ( ͡° ʖ̯ ͡°)
  • Odpowiedz