Wpis z mikrobloga

Korzystając z popularności tagu #rozwojosobistyznormikami i coraz większym zgrzytem pomiędzy dwoma grupami użytkowników, gdzie jedna wyraża swoją pogardę wobec "przegrywów" a druga wrzuca zdjęcia modeli i hiperbolizuje całą sytuację, chciałem wyrazić swoją subiektywną opinię i być może wytłumaczyć niektórym osobom o co w tym wszystkim chodzi.

A więc ten tag to nie jaka odpowiedź na wiele górnolotnych rad, które tutaj padają w stronę ludzi, którzy wyrażają swoje obawy, niepokój, odrzucenie, złe samopoczucie, rozstanie z partnerem, brak sukcesów podczas ciągłych prób.

Ta grupa ludzi dzieli się na dwie podgrupy: ludzi, którzy chcą coś zmienić w swoim życiu i faktycznie potrzebują porady i ludzi, którzy lubią się wyżalić, ale im jest wygodnie w swojej strefie komfortu i potrzebują tylko poklepania po ramieniu i powiedzenia, że "no no, #!$%@? to życie, nie?". Postarajmy się odróżnić te dwie grupy od siebie.

O ile początek tagu mi się podobał i miał swoje uzasadnienie, tak przeistoczył się on w skrajność i zaczął brnąć za daleko wchodząc w strefy absurdu i wyśmiewania ludzi, którym się powodzi.

Ale od początku. Dlaczego ten tag miał sens? Ponieważ ludzie, którzy należą do grupy "normików" niemających większych problemów socjalno-emocjonalnych i nie borykali się z większymi problemami z płcią przeciwną lub mieli wokół siebie znajomych, przyjaciół którzy ich wspierali - nie potrafią postawić się na miejscu osoby, która takie problemy miała/ma.

Ludzie, którzy dostali od losu dar w postaci wygranej loterii genetycznej lub dobrych warunków środowiskowych do rozwoju i wsparcia od strony rodziny lub znajomych zupełnie inaczej postrzegają pewne aspekty życia socjalnego i towarzyskiego niż ludzie, którzy mieli mniej szczęścia w tym aspekcie. Dlatego dawanie rad, które sprawdziły się w ich przypadku nie mają tutaj zupełnie żadnego znaczenia. Wasze rady są totalnie pozbawione empatii i umiejętności zrozumienia człowieka borykającego się z emocjonalnymi lub problemami osobistymi. Zamiast pomóc, potrafią wyrządzić szkodę wpędzając tę osobę w większe kompleksy i pętle myśli, że to z nią jest problem i skoro te metody nie działają, to jest skazany na porażkę i po prostu jest bezsilny.

Otóż nie.

Przejdźmy teraz do drugiej grupy. Więc masz jakiś motyw, który sprawia że jest Ci źle. Podświadomość podpowiada Ci, że coś trzeba w swoim życiu zmienić. Czegoś Ci brakuje, czujesz że coś jest nie tak, brakuje Ci kogoś. To normalne. Człowiek to istota stadna i potrzebuje ludzi wokół siebie do tego, by być szczęśliwym.

Przeprowadzono jeden z najdłuższych eksperymentów w historii, trwający około 80 lat, by to zbadać.
https://news.harvard.edu/gazette/story/2017/04/over-nearly-80-years-harvard-study-has-been-showing-how-to-live-a-healthy-and-happy-life/

To, że jesteś introwertykiem nie znaczy, że nie potrzebujesz wokół siebie ludzi. Potrzebujesz, tylko kontaktu o mniejszej intensywności i częstotliwości.

To zupełnie normalne. Więc co możesz zrobić? Ano wypisywać swoje żale na portalu ze śmiesznymi obrazkami licząc na rady od ekspertów w dziedzinie psychologii, którzy tutaj przebywają ( ͡° ͜ʖ ͡°) Brzmi surrealnie, prawda? Czujesz to? Ludzie są mało empatyczni i tylko nieliczni potrafią naprawdę zrozumieć drugą stronę i konstruktywnie poradzić co w danej sytuacji począć. Dlatego zrozum jedno. Ty potrzebujesz zmiany i działania w swoim życiu. Brak zmian i działania prowadzi do pogłębienia stanu i w efekcie może prowadzić do depresji. Wszak antydepresanty powodują, że mózg człowieka produkuje podobne substancje jak wtedy, kiedy uczymy się czegoś nowego i mierzymy się z pewnym wyzwaniem.

Zasięgnij profesjonalnej pomocy

Udaj się do osób, które faktycznie mogą Ci pomóc. Zacznij zmiany małymi kroczkami. Stopniowo, ale regularnie. W każdej dziedzinie życia można się poprawić podnosząc jakość i co za tym idzie, podnosząc pewność siebie i umiejętności interpersonalne. To prowadzi do rozwoju osobistego i w rezultacie do poprawienia relacji z innymi ludźmi, co prowadzi do większego grona znajomych co prowadzi do kontaktu z kobietami co prowadzi do związku itd. Oczywiście jeśli wejdziesz w związek zanim posprzątasz sobie w głowie, możesz z niego wyjść szybciej niż Ci się wydaje. Związek to nie jest lekarstwo na problemy. To efekt rozwoju siebie i harmonii wewnętrznej jak również posiadania i kierowania się dobrymi wartościami.

Pozdrawiam.

#psychologia #depresja #przegryw #stulejacontent #tfwnogf #feels #wygryw #rozwojosobisty #zwiazki
  • 12
ale im jest wygodnie w swojej strefie komfortu


@zexan: Nie wiem skąd się wziął mit o tym, że trzeba wyjść ze swojej strefy komfortu żeby nie być przegrywem. IMO lepiej pozostać w strefie komfortu. Spotykasz się wtedy z ludźmi o podobnych zainteresowaniach, w podobnym wieku i podejściu do życia. Łatwiej zagadać do przypadkowej osoby na imprezie gdy wiesz, że na pewno znajdzie się jakiś wspólny temat niż być "dynamicznym" i funkcjonować
@ciezka_rozkmina: nie rozumiesz czym jest strefa komfortu. To taka oaza dla naszej świadomości, którą dobrze znamy i czujemy się w niej bezpiecznie. #!$%@?, ale bezpiecznie i stabilnie. Wiemy że nic nam nie grozi. Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, ale wychodziłeś ze strefy komfortu całe dzieciństwo. Oczywiście nieświadomie i było Ci wtedy niewygodnie. Prawdopodobnie cały czas darłeś ryja i płakałeś, ale gdybyś tego nie robił to pewnie dalej robiłbyś w pieluchy
@Hobehelis: Ciężko trafić ale sam byłem zdziwiony gdy znalazłem w mieście obok całą gromadkę wariatów słuchających podobnej muzyki i mających podobne, #!$%@? zainteresowania. Tylko wiesz, jak jesteś piwniczniakiem, który nie lubi klubów i innych cywilizowanych miejsc to szukaj znajomych po piwnicach i opuszczonych budynkach. U mnie zadziałało. :P
@zexan: Dzięki za wyjaśnienie. Wychodzi na to, że to kwestia bardzo indywidualna. Każdy inaczej określi granice swojej strefy komfortu. Dość często kieruję
@jakiezycietakiarab: No nie wiem. Ja do klubu za cholerę nie pójdę bo to nie moje klimaty, to byłoby wyjście ze strefy komfortu i jestem przekonany, że dobrze bym się tam nie bawił. Chodzę na imprezy na których czuję się swobodnie i tam poznaję ludzi z podobnym podejściem. Nic na siłę ale też nie można siedzieć w miejscu i oczekiwać, że moje życie samo magicznie się zmieni. Są imprezy cykliczne gdzie za