Wpis z mikrobloga

@CulturalEnrichmentIsNotNice: @DAMONSTER: Ciekawostka. Nie była to oficjalna gra, a "fanowski" port Aladdina ze SNESA. Bardzo wierny, warto dodać. Poza nieco gorszą, ale wciąż imponującą, grafiką i uboższym soundtrackiem(co wynikało najpewniej z ograniczeń pamięci), różnił się tylko brakiem ostatniego bossa.
Oficjalny Aladdin na NESa to ponoć straszne crapiszcze było.