Wpis z mikrobloga

#codziennetotoafrica #totoafrica #muzyka #truestory
Jakoś w połowie lat 90. postanowiliśmy zarejestrować te swoje koślawe black metale i przybyliśmy do profesjonalnego studia muzycznego z gitarami z demobilu wyposażonymi w świeżo wygotowane (bo przecież nowych nie kupimy) struny i wiedzą na temat nagrywania ograniczoną do gain na maksa w prawo. Przywitał nas pan Mirek. I trudno mi sobie wyobrazić większą zbieżność imienia z fizjognomią. Gość był żywcem wyjęty ze Zmienników. Charakterystyczny wąs, jeansowa katana, pod nią sweter w paski, do tego klasyczna franciszkańska łysina z zaczeską. Typ generalnie dziś robiłby za retro-gwiazdę. Wtedy robił za "O JA JEBIĘ KTO TO". No i pan Mirek miał w życiu jedną miłość. TOTO. Kiedy przychodziliśmy do studia - leciało Toto. Gdy wychodziliśmy ze studia - leciało Toto. W każdej przerwie leciało Toto. A my słuchaliśmy, jak nasz realizator dźwięku rozpływa się nad absolutnym kunsztem tej ponadczasowej sztuki. On nam nawet próbował brzmienie ustawiać pod Toto. Kumacie, przychodzą goście od Mirmiła, coś tam chcą wyć o magicznych strumieniach pod jakieś harcerskie #!$%@? na pełnym przesterze, a ten odpala Afrykę i mówi "posłuchajcie tego, jak tu pięknie każdy plan żyje swoim życiem", "słuchajcie, słuchajcie, jak oni brzmią, minęło już ponad 10 lat, a nikt się jeszcze do tego nie zbliżył", "no przecież to jest niemożliwe, jakie to jest wykonawcze i realizacyjne złoto". Szczerze znienawidziłem wówczas to nieszczęsne Toto, stało się dla mnie synonimem największej możliwej wsi, wszystkiego, co najgorsze w muzyce. Mijają dwie dekady i... cóż, nadal uważam, że Toto to #!$%@? gówno XDD

https://www.facebook.com/SaNaSwieciePlytyOKtorychNieSniloSieMlodymKlerykom/posts/1804339332919976
ZawszeJestPora - #codziennetotoafrica #totoafrica #muzyka #truestory
Jakoś w połowie...