Wpis z mikrobloga

Z kamerą wśród radykalnej lewicy.

Jak pewnie pamiętacie, grupa pań oskarżyła kilku prominentnych "działaczy" młodej lewicy, między innymi Jakuba Dymka z KryPola o "działania przemocowe". W tekście, który ukazał się w Codzienniku Feministycznym, w jego pierwotnej wersji, pojawiło się również oskarżenie o gwałt. Cały tekst był zaś tak zredagowany, że właściwie nie wiadomo było który z panów konkretnie o co jest oskarżany. Dymek zaprzeczył oskarżeniom o gwałt i podjął kroki prawne, ale też prewencyjnie pokajał się za grzechy, jako dobrze wytresowany lewak. Jednak na tym się nie skończyło. Z chwilą, gdy kurz nieco opadł i Dymek chciał podjąć współpracę m.in. z Tygodnikiem Powszechnym, bo z KryPola został wywalony na podstawie samego oskarżenia (słynne standardy Sławomira Sierakowskiego), stworzono specjalną stronę internetową, służącą wywarciu nacisku na media rozważające współpracę z "przemocowcem", by nie dawać mu możliwości publikacji. Przypominam, że wszystko wciąż opiera się na medialnych oskarżeniach niepopartych żadnymi dowodami. Dymek nie ma przedstawionego zarzutu zgwałcenia a sam jest stroną, która dochodzi odpowiedzialności za naruszenie dóbr osobistych. Jednak panie feministki stoją na stanowisku, że takie pomówienie powinno być wystarczające, żeby wyeliminować pomówionego z życia publicznego i zawodowego. Dymka nie jest mi żal ani trochę.

Panie rozkręcają się dalej. Otóż na UW powstała taka śmieszna inicjatywa jak "Studencki Komitet Antyfaszystowski", złożona głównie z żaków pierwszego roku. Grupa wsławiła się pięcioosobową pikietą pod bramą główną UW "przeciwko faszyzmowi" (a jakże), na którą nikt nie zwrócił uwagi oraz legendarnym już tekstem w Gazecie Wyborczej pt. Weekend Sebastiana Słowińskiego ze Studenckiego Komitetu Antyfaszystowskiego, który zawsze sobie czytam jak mam zły humor. Okazało się, że w tymże komitecie jest pewien flirciarz, Wojtek Ł., który złamał serca kilku towarzyszkom, a niestety dla niego te towarzyszki kolegowały się z autorkami słynnego tekstu oskarżającego Dymka i kolegę. Wobec tego uradzono, że trzeba temu Wojtkowi wytoczyć proces według najlepszych wzorców stalinowskich. Zebrała się "komisja dyscyplinarna" Komitetu i na podstawie screenów z facebooka i relacji osób trzecich (bo domniemanych ofiar nie przesłuchano by "nie pogłębiać im traumy") orzeczono, że Wojtek jest gwałcicielem. Niestety przemocowiec nie zastosował się do wymogów dialektyki i wypłakał się na facebooku, że mu odmówiono prawa do obrony, czy tam zignorowano jakieś tam domniemanie niewinności, na co towarzyszki uświadomiły mu, że te instytucje to patriarchalny przesąd i liczy się "głos ofiar", więc orzeczenie się ostaje a Wojtek pozostaje "przemocowcem". Fanpage, który Wojtek redagował (typowe lewicowe #!$%@? o wszystkim i o niczym) oczywiście się od niego rytualnie odciął.

Kolejna odsłona walki o prawa kobiet, to awantura w Cafe Amatorska w Warszawie z udziałem Patrycji W., jednej z autorek tekstu w Codzienniku Feministycznym, a obecnie też pracownicy Gazety Wyborczej. Zdaniem obsługi knajpy oraz niektórych gości, Patrycja sobie popiła, rzucała kapslami w ludzi a następnie napluła na jakiegoś typa, który jej zwrócił uwagę. Według Patrycji doszło oczywiście do działań "przemocowych", bo ktoś złapał jej koleżankę za ramię, więc akcja bezpośrednia była konieczna. Oczywiście na fejsika knajpy rzuciło się stado koleżanek Patrycji, które zaczęły pisać negatywne recenzje, ale tutaj włączył się wypok (brawo wy), który podjął walkę i ostatecznie przeważają recenzje pozytywne. Dodajmy, że Patrycja wcześniej chwaliła się zażywaniem końskich dawek wenlafaksyny (oczywiście z powodu "traumy"), więc chyba nie powinna pić alkoholu, ale zwrócenie na to uwagi byłoby zapewne aktem "przemocowym", więc taktownie to przemilczmy.

Była jeszcze jedna śmieszna akcja. W Krakowie miał się odbyć jakiś zlot "młodych twarzy feminizmu" XD i jedna z pań od tekstu od Dymku zażądała od organizatorek, aby nie wpuszczały jakiejś laski, bo jej chłopakiem jest typ, który "zgwałcił dwie dziewczyny". Oczywiście ten gwałt pozostaje w sferze pomówień i nie chodziło o to, że ten gość miał się tam pojawić, tylko jego aktualna dziewczyna. W efekcie impreza się nie odbyła. Niestety smakowita dyskusja jest już niedostępna, bo była na stronie wydarzenia, ale możecie sobie poczytać oświadczenie dumnej autorki całej afery, która nie widzi niczego niestosownego w domaganiu się od organizatora wydarzenia , by odmówił wstępu tej lasce z uwagi na "podbijanie przez nią traumy" (WTF?)

Oprócz tego jest wielka afera w ramach inicjatywy "Dziewuchy Dziewuchom" (to te od aborcji), bo jakieś laski zastrzegły to jako znak towarowy w urzędzie patentowym i na tej podstawie pokasowały fejsy konkurencyjnym "Dziewuchom" i teraz sprzedają (czy też chcą sprzedawać) ciuszki z proaborcyjnym przekazem w ramach swojej firmy, więc Dziewuchy-Kraków skaczą do oczu Dziewuchom-Warszawa a Dziewuchy-Wąbrzeźno nie wiedzą co tym wszystkim myśleć.

Tak więc, jak widzicie, dzieje się w środowisku młodej lewicy i jak się zdaje my nie musimy nic robić, bo feministki eliminują kolegów (i siebie nawzajem) skuteczniej niż wygłodniała bojówka ONR ;)

#4konserwy #bekazlewactwa #feminizm #polityka #patologiazmiasta #lewica #aborcja #neuropa
  • 1