Wpis z mikrobloga

Podatek od linków to nie podatek
Postanowiłem poszukać nieco w temacie ostatnio dyskutowanej ustawy, bo informacje medialne na ten temat wydawały mi się mało precyzyjne.
Tzw. "podatek od linków" to w rzeczywistości żaden podatek, tylko tantiemy należne właścicielom praw autorskich na mocy dodatkowych praw pośrednich (ancillary copyright). Prawo o takiej formule od 2013 roku obowiązuje w Niemczech. Przepis jest skierowany przeciwko wyszukiwarkom i agregatorom treści, które wyszukując informacje prasowe udostępniają nie same tylko linki, tylko jeszcze zaciągają z linkowanych stron nagłówki i fragmenty artykułów. W przypadku niektórych agregatorów, wyświetlane fragmenty mogą być dość długie, przez co przeglądający może przeczytać istotną część artykułu, nie przechodząc na oryginalną stronę.

Przepis proponuje aby odprowadzać do stowarzyszeń praw autorskich prasowych opłatę o wielkości adekwatnej do zaciągniętego fragmentu tekstu. W praktyce więc zmusza to strony wyszukujące treści, aby pokazywały nieprzetworzone linki, ewentualnie opatrywały je opisem nie będącym fragmentem artykułu (na przykład napisanym przez ich
dziennikarza). Przeglądając wyszukiwarkę wiadomości prasowych zobaczycie zatem nie:
" [Komisja Prawna Europarlamentu przyjęła „podatek od linków” i ..
dobreprogramy-20 cze 2018
Komisja Prawna przy Parlamencie Europejskim zaakceptowała projekt reformy prawa autorskiego, łącznie z artykułami 11. i 13. Nie brakuje... "
tylko:
" https://www.dobreprogramy.pl/Komisja-Prawna-Europarlamentu-przyjela-podatek-od-linkow-i-filtrowanie-platform,News,88855.html "
Nie jest natomiast tak, że będzie płacić za samo podanie linku, jak to straszą niektóre artykuły.

Przepis dotyczy komercyjnych wydawców internetowych, czyli firm o profilu medialnym zarabiających na wyświetlaniu wyników wyszukiwania wiadomości prasowych i/lub prezentowaniu fragmentów. Ponieważ największy udział w rynku ma wyszukiwarka Google i powiązane z nią aplikacje czy funkcje (Google News itp.), często mówi się, że w istocie jest to prawo wymierzone w koncern Google. Nie obejmuje natomiast blogerów czy prywatnych użytkowników stron, którzy na przykład wklejają fragmenty artykułów prasowych na forum internetowe. Nie obejmuje też cytatów użytych w celu omówienia (prawo cytatu obowiązuje), nie będzie więc pod to podpadał przegląd prasowy cytujący fragmenty omawianych własnymi słowami artykułów.

Problemem jest jednak w tej sytuacji ograniczenie dostępu do informacji - po samym adresie ciężko zorientować się, czy w linkowanym artykule znajduje się to, czego szukamy. Spadek dochodów agregatorów i wyszukiwarek może spowodować zamknięcie tych mniejszych, nastawionych na bardziej wyspecjalizowane treści. W pewnym stopniu ucierpią też wydawcy, których prawa autorskie ma chronić ustawa, bo spadnie ilość klikań na linki do ich treści (w końcu, nawet gdy agregator pokazywał duży fragment artykułu, to jednak ktoś czasem klikał na odnośnik do oryginału). W Niemczech problem ten został częściowo rozwiązany poprzez udzielanie przez koncerny medialne darmowej licencji dla wyszukiwarek, tak aby mogły publikować nagłówki i krótkie fragmenty.

Rozwiązaniem dla stron udostępniających wiadomości, dodawane przez użytkowników, takich jak Wykop, może być na przykład wyłączenie opcji zaciągania nagłówka i fragmentu treści z linkowanych artykułów. Użytkownik musiałby sam napisać tytuł i dodać opis. Jak się domyślacie, może to doprowadzić do wysypu znalezisk o treści:
" Tytuł musi być
opis musi być "

--------
https://en.wikipedia.org/wiki/Ancillary_copyright_for_press_publishers
https://openmedia.org/en/what-heck-ancillary-copyright-and-why-do-we-call-it-link-tax
#artykul13 #cenzura #ue #prawaautorskie #wykop
  • 4
W Niemczech problem ten został częściowo rozwiązany poprzez udzielanie przez koncerny medialne darmowej licencji dla wyszukiwarek, tak aby mogły publikować nagłówki i krótkie fragmenty.


@KubaGrom: W Niemczech tak zwany "podatek od linków" został wprowadzony pod naciskiem dużych wydawców, którzy uznali, że agregaty i wyszukiwarki ich okradają. Gdy prawo weszło w życie i nagle okazało się, że ci sami wydawcy mocno stracili na odsłonach, wtedy wpadli na pomysł by udzielić Google darmowej
mali wydawcy też mogą udzielać darmową licencję


@KubaGrom: Jasne, że mogą. Tylko takiemu Google prościej było po prostu "przyciąć" ich wyniki, niż kontaktować się z każdym małym wydawcą w sieci. Myślę, że tu będzie podobnie - więksi się skontaktują, będziesz mógł z ich serwisu wrzucić ładne znalezisko z opisem i grafiką. A treści pochodzące z małych serwisów albo się wytnie, ale będziemy zmuszeni pokazywać je w bardzo okrojonej wersji (co spowoduje,